Seria Aero, czyli Spin, Feeder i Match (był także taki bez dopisanej "techniki" w nazwie) to dziwny twór.
Kołowrotek jest bardzo zaawansowany technicznie. Ma fajne szpule, reduktory pojemności, wygląd może wpadać w oko. Kultura pracy też często jest całkiem całkiem. Co jednak poszło nie tak?
Ja myślę, że coś związanego z finansami, kosztami i opłacalnością.
Brakuje zwłaszcza jednego łożyska na napędzie (podparcie prawej strony koła napędowego).
Łożysko w rolce nie jest "must have", bo system tulejkowy działa dobrze, jak kto uważa
Zresztą były już dyskusje na temat łożysk w rolkach, są zwolennicy, są przeciwnicy. Ja w większości młynków nie mam łożysk w rolkach i ma to.... gdzieś
Smaruje byle jak, byle czym i wszystko mi się kręci, oprócz żyłki.
No i ta nieszczęsna przekładnia. Koło napędowe to zwykły odlew- stop cynku i Bóg wie czego jeszcze, na dodatek o niezbyt dużej sprawności. To często sprawia, że kołowrotek cierpi niedostatki mocy, więc taki dumny dopisek Feeder, to jak strzał w kolano, bo młynek może mieć problem zwinąć podajnik/koszyk.
Może! Nie musi
Praktyka pokazuje, że tyle co niezadowolonych użytkowników, tyle też szczęśliwych.
Gdyby młynek ten miał kutą przekładnię, wkręcaną korbkę i jedno łożysko więcej - biorę w ciemno, nawet jeśli to oznaczałoby +100 lub +150zł. Można nawet quick drag uzyskać.
Topowe wersje (AR-C Aero) miały to wszystko, plus jeszcze korpus z kompozytów węgla, niestety przekraczały cenę 1000zł, a to już jednak trochę dużo.
Problemów z kabłąkiem nie widzę. Nie wiem o co chodzi.
Najwyraźniej ktoś powyginał kabłąk (to cienki drut nierdzewny, o średniej sprężystości) lub też młynek doznał jakiegoś urazu mechanicznego, w związku z czym pojawiły się problemy z zamykaniem i wrzucaniem żyłki na rolkę. W normalnym stanie i normalnie użytkowany nie ma prawa mieć problemów z tymi zagadnieniami.