Ryby nie lubią zimnego wiatru, i unikają go, chowając się w miejsca gdzie jego działanie jest najsłabsze. Jako, że zimny wiatr wieje ze wschodu lub północy, to lepiej aby wiał on nam w plecy. Ryby wtedy powinny przebywać chętniej w tym miejscu, tam powinna być cieplejsza woda. Jeżeli zaś wiej ciepły wiatr, zazwyczaj z południa lub zachodu, wtedy ryba podąża za nim, często sprawdza miejsca gdzie zbiera się jedzenie, czyli skraje półki... Wtedy lepiej mieć taki wiatr w twarz.
Mając za wskazówkę kierunek wiatru, można przewidzieć jakie będą brania (jeszcze jest ciśnienie i pełnia). Na mniejszych zbiornikach można połowić jak wieje zimny wiatr, jednak z zasady brania są słabsze, często dużo słabsze. To prawidłowość, która mi się sprawdza od wielu lat. Oczywiście siła wiatru tez ma znaczenie...
W tym roku na przykład ilość wschodnich wiatrów jest wyjątkowo duża, i wszyscy znajomi mają słabsze wyniki. Teraz na przykład kolejne dziesięć dni to praktycznie zimne wiatry, a co się z tym wiąże niskie temperatury - 14 stopni jutro to jakaś masakra. To wiele tłumaczy...
Według mnie nie warto bardzo się przejmować wiatrem, bo wyniki będa jakie będą, ale lepiej wybierać dobre miejsca na łowisku. Ja jadąc na ryby tak robię - analizuję wiatr i siadam mając na względzie to jak będzie wiać. Zazwyczaj się mi to sprawdza. Zawiodło mnie to 1 maja, kiedy wiało z zachodu, ale wiatr byl zimny. Łowili ci, co się chowali przed wiatrem, moje kalkulacje zaś mnie pogrążyły. Na Bonds Lake kilku wędkarzy pięknie zblankowało wtedy - a tak pięknie miało być, wywiady, wizyty w zakładach pracy...