Witam w kolejnej recenzji kołowrotka!
Tym razem na tapetę wrzucam Daiwę Regal Z Baitrunner, wielkość 2500.
Jest to model,który bardzo ładnie podchodzi pod krótszy/delikatniejszy feeder,pod pickerek.
Od razu
podkreślam, że jest to sprzęt już nieprodukowany! W katalogu Daiwy na rok 2014 już go nie ma. Na miejsce Regala Z (był jeszcze X, ale tego modelu nie polecam, różnica pomiędzy nimi nie leży tylko w ilości łożysk) mamy aktualnie Emcasta oraz Black Widow. Pech jednak jest taki, że najmniejsze oferowane przez firmę Emcasty i Widowy to już spore maszyny.
Wracając do Regala BR. Można jeszcze dostać tzw. leżaki magazynowe. Ich dostępność jest ...całkiem, całkiem, więc stąd też recenzja. Cena zakupu to od 280 do 350 zł za modele 2500/3000. Jaka była cena regularna w czasach produkcji tego nie wiem niestety.
Może ten opis przybliży co nieco model, rozwieje wątpliwości, pozwoli podjąć decyzję osobie wahającej się przed zakupem jednego z kilku wybranych modeli.
Jest to mój młynek.
Posiadam go od początku sezonu. Został rozebrany i przesmarowany po zakupie, bo ja tak zawsze robię
Była to dobra decyzja,bo Daiwa smaru pożałowała. Na fotach widać śladowe ilości "zielonego", fabrycznego smaru - co doskonale odnosi się do moich uwag odnośnie smaru litowego i ładowania go do młynka.
Kołowrotek "chodzi" pod Windcastem MF 3,3 m ,o cw 80 g. Para uzupełnia się wg mnie bardzo dobrze. Wędka ładnie się wyważa, na samiutkim początku rękojeści mamy punkt równowagi.
Skąd taki wybór?
Pisałem już kilka razy na forum, że wśród małych Baitrunnerów wybór na rynku jest dość ograniczony. Przez pojęcie małych Baitrunnerów rozumiem kołowrotki o masie powiedzmy 300-400 g. Zastanówcie się, czy rynek oferuje w takim przedziale świetne, dopracowane, drogie maszyny? Nie bardzo... Pomijając modele tańsze, wchodzimy na pułap powiedzmy 300 zł i co? Pozostaje Shimano Baitrunner DL, Okuma Trio Baitfeeder i ...? No i właśnie można by wziąć pod uwagę naszego dzisiejszego bohatera.
Każdy z 3 modeli ma jakieś wady. Mniej lub bardziej uciążliwe.
Okuma byłaby top 1. Jest naprawdę stabilna i twarda, ma najwięcej mocy, bardzo konkretny hamulec, ale jej praca jest... nieprzyjemna(?)... Spróbuję jeszcze rozkminić tą Okumę, czy da się z niej "wyciągnąć coś więcej"
I raczej będę miał ku temu okazję, bo przyjaciel się do niej przymierza
Baitrunner DL ma też wady,chociaż wypada najciekawiej. Regal Z BR podobnie, ale o tym później.
Regal wg mnie pracuje najprzyjemniej i jest najlepiej spasowany. Co do mocy DL'a i Regala stawiam je na tym samym poziomie, być może nawet z przewagą na korzyść Daiwy. Nie jestem jednak wyrocznią w tym temacie i właścicieli DL'a nie zamierzam drażnić, bo to również jeden z asów wśród małych Baitrunnerów.
Do zakupu Regala przekonał mnie też fakt, że model nie jest mi obcy i serwisuję, od ładnych kilku lat, 3 sztuki od znajomych. Co prawda większe modele, takie pod zasiadki. Mimo lat i przebiegu (oraz kilku mocnych ryb na koncie) młynki nadal spisują się znakomicie, luzów jak nie było tak nie ma, napęd nie nosi śladu zużycia, więc chyba jest to model godny uwagi.
Garść szczegółów technicznych.
Regal Z był oferowany "aż" w 6 wielkościach!
Wg mnie jednak, wielkości były 3
Przykładowo model 2500 i 3000 to dokładnie to samo, tylko, że szpula została przetoczona głębiej i uzyskano większą pojemność.
Modele:
-2500 i 3000 to waga 330 i 325 g (3000 jest ciut lżejszy bo ma głębszą szpulę! - patrz wyżej)
-3500 i 4000 to maszyny o wadze blisko 500 g (480 chyba wg katalogu)
- 4500 i 5000 to już bodajże 750 g młyny.
Prezentowany egzemplarz to wielkość 2500, pojemność jego szpuli to 0,25 -190 m, 0,28-155 m wg producenta. Ja dodam od siebie ,że żyłki 0,23 wchodzi ok 22 0m (tak przynajmniej wyliczyłem nawijając 0,23 ).
Jest więc nieco bardziej pojemny niż Shimanowski DL 2500, ale w przypadku Daiwy to "reguła", ich wielkość 4000 to odpowiednik 5000 w porównaniu do modeli innych marek na rynku.
Model ma 7 łożysk w sumie (1 wałeczkowe z blokadą). Tak się składa, że łożyska umieszczone akurat tam, gdzie ja bym sobie życzył, a nie np w korbce
W koszu mamy więc 3 szt. (2 kulkowe,1 wałeczkowe z blokadą), oś napędowa wsparta na 2 szt. o tej samej średnicy z każdej strony (co też jest plusem), zębatka przeniesienia napędu na posuw również osadzona jest na łożysku (co jest coraz rzadsze w aktualnych modelach), do tego jedna szt. w rolce kabłąka (ciut szkoda,że nie 2 szt).
W komplecie dostajemy zapasową szpulę,r ównież alu. Jest generalnie taka sama jak i główna, różnią się tylko designem.
Co jeszcze? Kołowrotek wyposażony jest w korbkę z mechanizmem szybkiego składania. Wiem, wiem - co za lipa!
Otóż nie
Ten element Daiwa dopracowała i działa jak należy. Luz jest minimalny i mimo używania nic się nie dzieje (nawet po wielu latach, czego przykładem są młynki znajomych). Czy to wada? Zaleta? Każdy sam oceni. Mnie pasuje
Wady/zalety.
Kołowrotek mimo dość prostego napędu jest naprawdę dopracowany. Pod hasłem dopracowany kryje się naprawdę duża ilość elementów. To dobrze świadczy o konstrukcji,pomyślano o wielu aspektach. Wadą może być spora trudność zrobienia samodzielnego serwisu, gdy ma się małe doświadczenie na tym polu. Zwłaszcza elementy wolnego biegu i blokada biegu wstecznego umiejscowione w rotorze, ciężka sprawa.
Mocny hamulec, z dużej ilości podkładek,o precyzyjnej regulacji.
Całkiem przyjemna szpula, z "rancikiem". Szpula ma większą średnicę niż zazwyczaj spotykana w tej wielkości modelach.
Średnica szpuli w najszerszym miejscu (na rancie) to dokładnie 47,5 mm. Zapasowa szpula ma te same wymiary. Wydaje mi się, że jest to całkiem sporo, jak na tak "mały" kołowrotek. Korzyści są naprawdę zauważalne w użytkowaniu.
Żyłka jest dobrze ułożona .Na zdjęciu niekoniecznie dobrze to wygląda, ale to przez to, że kilka metrów zwinąłem ręką "na Jana", bo kołowrotek zdejmowałem z poskładanej wędki. Nawój tak zwany krzyżowy.
Rolka prowadząca żyłkę to prawdziwy majstersztyk.
Wydaje się, że jej szerokość to jakieś nieporozumienie, ale jest zupełnie na odwrót. Co się dzieje z żyłką przy gruntówkach wie każdy. W tym modelu efekt sprężynek i "gniazd" niemal nie istnieje, a jeśli już się pojawia, to znaczy, że warto zmienić żyłkę, bo nic z niej dobrego już nie będzie.
Kołowrotek ma bardzo przyjemną pracę, naprawdę przyjemną. Nawet modele z wyższej półki cenowej bywają gorzej spasowane. Luzy praktycznie nie istnieją. Podobnie jest z kabłąkiem, z jego sprężynką, jego zamykaniem. Korbka to nic specjalnego, ale jest dość solidna i dobrze się trzyma za uchwyt (chociaż tutaj zależy kto ma jakie preferencje).
Regal Z ma naprawdę sporo mocy. Co prawda mój egzemplarz nie zmierzył się jeszcze ze sporą rybką, ale przyznam, że jak na tą wielkość i masę, to jest naprawdę dobrze. Cięższe zestawy, nurt, siłowe ciągnięcie rybki, czy martwego ciężaru w postaci zaczepu, a praca nadal podobna. Jest dobrze na tym polu.
Obudowa to tworzywo, ale bardzo dobrze trzyma napęd, ma specyficzną budowę wokół elementów napędowych, dzięki czemu nie powstają luzy. Mając doświadczenie z tym modelem, podkreślę, że po kilku latach też luzy się nie pojawiają. Co do reszty obudowy to niestety mamy pierwszy minus, czyli taki, że stopka kołowrotka nieco się gnie po zapięciu na uchwyt wędki. Tutaj pewna dygresja. Mianowicie są egzemplarze, które gną się mocniej i takie, które słabiej. Nie wiem czy to zależy od roku produkcji, od fabryki, czy od Qiao Pinga, który to odlewał.
Ja jestem dość wyczulony na gięcie się stopki, ale akurat w tym wypadku "nie zauważam" tego, nie drażni mnie, nie przeszkadza, nie cisną się na usta słowa "zaraz wypier..lę tego miętkiego ch.ja z plastiku"
Druga wada to kieprawy klip do żyłki. Taki plastikowy trójkącik.
Trzecia wada to ...wolny bieg. Generalnie nic mu nie dolega (chociaż słyszałem parę opinii, że "komuś coś się zacina"-może po prostu młynek nie nasmarowany i stąd takie sygnały?). Problem leży w mocy wolnego biegu, tzn. jest za mocny. Nawet maksymalne odkręcenie pokrętła to nadal dość mocny docisk. W niektórych modelach Daiwy spotyka się takie zjawisko. Czemu tak? Nie wiem. Mam na min i starcza, nawet zacięty leszczyk 25 cm robi odjazd na tym biegu, ale mogłoby być lepiej. Oczywiście można to stuningować
Przejdźmy zatem do fotek .
Tutaj widzimy specyficzną rolkę prowadzącą żyłkę.
Mikrośrubki,które na dodatek trzymają jak diabli, bez stosownego wkrętaka radzę nie podchodzić.
Elementy pokrętła i zewnętrzne elementy przy wolnym biegu, już widać skomplikowanie.
Nawet dźwigienka wolnego biegu to więcej niż zazwyczaj elementów
Sprężyna kabłąka,precyzyjny zbijak, z dodatkową sprężynką, naprawdę solidnie spasowane i ładnie działa.
"Druga strona" rotora. Jak widać, znów sporo elementów, rolka prowadząca z łożyskiem. Ramię rolki dość kiepskawe, ale spokojnie, jest mocne, nie gnie się.
Element napędowy rotora. Porządne, sztywne łożyska. Przedzielone podkładkami teflonowymi. Dzięki temu, że są dwa, uzyskano większą stabilność w tym miejscu. Do kompletu 2 podkładeczki regulacyjne (nie widać na tym foto). Luz rotora praktycznie nie istnieje.
Hamulec składający się "aż" z 7 podkładek. Ma sporą moc,a dzięki precyzyjnemu pokrętełku całkiem płynną regulację. Czarne podkładki to nie węgiel tylko teflon. Nic tu nie smarujemy! No i dbamy by wody nie było. Gdy podkładki się zetrą , pozostaje wymiana.
Oto prostota i skomplikowanie w jednym
Niemal wszystkie elementy wolnego biegu ulokowane w rotorze + łożysko wałeczkowe z blokadą . Ładny rebus?
"Wybebeszony" korpus. Widać te wszelkie przetłoczenia i wytłoczenia obudowy, w których umieszczone są elementy napędu, wolnego biegu itp.
Główna zębatka napędowa, zębatka przeniesienia napędu na posuw, wodzik posuwu "esowaty".
Zębatka przeniesienia napędu ma wyfrezowany otwór pod łożysko, co w dzisiejszych czasach nie zdarza się zbyt często, nawet w o wiele droższych, czy bardziej zasobnych w łożyska konstrukcjach.
Daiwa Regal Z BR w całej okazałości. Jak wspominałem w opisie, ilość elementów jest dość pokaźna, a i tak nie rozebrałem wszystkiego