Autor Wątek: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego  (Przeczytany 16720 razy)

Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #30 dnia: 02.02.2015, 00:41 »
Tak więc mi się wydaje, że najprawdopodobniej ryba czuje ból, ale ją nie boli :)

Najważniejsze, żeby odpowiednie dać rzeczy słowo! O to mi chodziło.
Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

elvis77

  • Gość
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #31 dnia: 02.02.2015, 00:42 »
Jednak spotkania ryb z człowiekiem nie należą do najprzyjemniejszych skoro ich unikają,a złapanie ich w ten sam sposób i na te same przynęty  jest raczej rzadko spotykane.Ryby się podobno uczą.Drapieżniki nie są najlepszym przykładem,bo bardzo często atakują najedzone.Atakują instynktownie,broniąc swojego terytorium i siebie.Ale zasadniczo się z tym zgadzam,że nie czują bólu(mam czyste sumienie  ;) :) )
Cytuj
Tak więc mi się wydaje, że najprawdopodobniej ryba czuje ból, ale ją nie boli
Czyli wszystkiemu winne są ryby. ;)

Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #32 dnia: 02.02.2015, 00:48 »
Jednak spotkania ryb z człowiekiem nie należą do najprzyjemniejszych
E tam, Daniel, dla mnie bardzo przyjemne są :)
Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

Offline Arunio

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 892
  • Reputacja: 521
  • Płeć: Mężczyzna
  • Życie jest krótkie, a łowić się chce!
    • Galeria
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
  • Ulubione metody: feeder
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #33 dnia: 02.02.2015, 01:31 »
Wielokrotnie zdarzało mi się łowić kilka minut wcześniej zerwaną rybę z własnym przyponem! więc z wrażliwością na ból rybiego pyska coś tu musi być nie halo! I mówię o białorybie!Jaź ,Kleń, Leszcz. Najczęściej Jaź!
Arek

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 698
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #34 dnia: 02.02.2015, 07:10 »
Ostatnie badania dotyczące bólu były prowadzone przez zespół naukowców bodajże 2 lata temu i udowadniały, że ryby nie odczuwają bólu, przynajmniej takiego w 'ludzkim' pojęciu. Uwzględniano przy tym zachowania ryb na łowiskach komercyjnych - gdzie były one regularnie łowione, nie były to badania na jakimś jednym gatunku a la sardynka.

Co do samego łowienia - to myślę, że powoli zmienia się swojego rodzaju wizerunek wędkarza, sama istota wędkarstwa. Coraz bardziej wędkarz staje się kimś niczym myśliwy, ale z tą różnicą, że łowi i wypuszcza, w wielu momentach jest wręcz kimś jak hodowca. O ile nie jest to bezmyślne zabieranie wszystkiego, wędkarz jest jakby strażnikiem wody, kimś kto o nią dba, nade wszystko o ryby. Trudno zawrzeć tu wyczynowca, który wali 'kupę' towaru do wody (w UK np. 2-3 kilo mielonki) ;)

Jeżeli ktoś zapytałby mnie czy męczę ryby - to nie mógłbym zaprzeczyć, jest coś w tym takiego. Jednak jednocześnie dbam o nie i robię wiele rzeczy aby było im lepiej, minimalizuję stres do minimum. Pośrednio lub bezpośrednio dbam o wody - co też jest dla ryb dobre.


Dla niektórych może być to trudne do zaakceptowania - ale do tego zmierza wędkarstwo, przynajmniej taki model jaki jest w UK. Agencja Środowiska zarybia tam, gdzie ryb jest mało z jakiegoś powodu (zanieczyszczenia, inne czynniki ograniczające wystepowanie jakiegoś gatunku - kormorany, wydry itp.) sami wędkarze zaś płacą - i kasa idzie właśnie na 'utrzymanie' wód. Pilnuje się aby nie była gatunków inwazyjnych, często się je usuwa, sami wędkarze zaś informują o wszelkich nieprawidłowościach i są jakby 'czujnikami' - które informują odpowiednie służby o danych problemach (przyducha, zanieczyszczenia). Dzięki temu zawsze udaje się uratować większość lub część ryb. Sama Agencja nie mogłaby tego robić, nie mieliby też funduszy (na to idzie w większości kasa z licencji wędkarskich) lub o danych problemach dowiadywaliby się zbyt późno. Wędkarze oczywiście pomagają w takich akcjach - np. lokalne kluby potrafią się wydajnie zmobilizować w obliczu 'klęsk' i działać ramię w ramię z AŚ bardzo szybko.
Wędkarze protestują gdy powstaja projekty modernizacji zbiorników wodnych, dzięki nim głównie montowane są przepławki, a wszelkie elektrownie wodne, śluzy - muszą być dla ryb bezpieczne. Na tym tle Polska wygląda blado, bo skandalem jest na przykład to, że przepławki w Polsce nie są wcale normalna rzeczą, zaś wybetonowanie rzek lub przyducha - to 'normalka'. Z rybami się nikt jakby nie liczył. Nawet ichtiolodzy z IRŚ działaja dla dobra człowieka a nie ryb, broniąc interesów PZW i rybaków, z którymi są w jakiś sposób finansowo powiązani. Ryb bronic więc mogą tylko już wędkarze. Nawet ekolodzy jakby pomijają je - o ptaki, gatunek mchu, jakieś inne gatunki rzadkie lub endemiczne roslin mogą walczyć, przywiązywać się łancuchami do drzew, koparek czy wywrotek ale nie słyszałem aby bronili kiedykolwiek ryb.

Tak więc powstaje nowy wizerunek wędkarza. Czy jest to sadysta? Na pewno pomaga rybom i ich pilnuje, przynajmniej w większości przypadków. I nie trzeba wcale tutaj być szalonym na punkcie wypuszczania ryb, bo zabranie sztuki lub kilku sztuk w granicach rozsądku - nie jest wcale złe, czasami gdy drobnicy jest sporo - można ją zabrać i wręcz pomóc... Czy ktoś zabija zaś czy nie, to już inna kwestia, bardziej 'prywatna'.

Wędkarz Polski dobudował ideologię do tego aby bronić zabierania ryb. Teraz chłopaki wpadli w tzw. 'pułapkę konsekwencji' i muszą robić rzeź, aby bronić swojej archaicznej, 'pierwotnej' wręcz koncepcji.

Dla mnie wędkarstwo to coś więcej. To pasja zawierająca w sobie i elementy myślistwa i ekologii. Jeżeli ktoś miałby do mnie zastrzeżenia - ja mogę zapytać, czy ten ktoś robi coś dla ryb? Bo ja robię na pewno więcej niż przeciętny zjadacz chleba. Podobnie jak tysiące wędkarzy. Mam nadzieję, że tego typu zmiana światopoglądowa dokona się w Polsce na przestrzeni następnych 10 lat. O ile takich jak my jest sporo ale być może nie więcej niż 10-20%, to w następnej dekadzie powinniśmy być już większością. A 'żarłacze' pokroju osób z Wędkarza Polskiego, czy ZG PZW będą w zdecydowanej mniejszości. I na emeryturach :)
Lucjan

Offline bigdom

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 696
  • Reputacja: 66
  • Mam swoje zdanie i nie zawaham się go użyć!!!
  • Lokalizacja: Olsztyn
  • Ulubione metody: feeder
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #35 dnia: 02.02.2015, 08:08 »
Uważam, że pojęcie sadyzmu ma zastosowanie nad polskimi wodami. Jest to może w pewnym stopniu podświadome. Masa, MASA wędkarzy łowiąc nie posiada ze sobą wypychacza, czy rozwieracza i szczypiec. O macie to już nawet nie ma co wspominać. Wiele razy byłem świadkiem wędkowania z takimi wędkarzami, którzy po prostu masakrowali rybę podczas odhaczania. To dla mnie jest sadyzm i nie ma znaczenia, czy ryba odczuwa wtedy ból, czy nie.

Natomiast nazywanie samego C&R sadyzmem jest po prostu śmieszne. Ja nie mam żadnego powodu, by tę rybę kaleczyć. Staram się używać jak najmniej inwazyjnego sprzętu. Posiadam sprzęt do humanitarnego odhaczania ryby. Stosuję się do okresów ochronnych. Posiadam dużą siatkę itd. Wtedy ryba wraca do wody w nienaruszonym stanie a ja mam satysfakcję, że mogłem ją złowić.

Jak w zeszłym roku facet koło mnie wyciągnął szczupaka 95 cm, to od razu pakował go do plastikowego wora. Bez uśmiercania. To nie jest sadyzm? Przecież nie stosował C&R. Nie mogłem mu powiedzieć, by tę rybę wypuścił, ale przynajmniej zwróciłem uwagę, by w miarę humanitarnie dał jej w łeb.
Nigdy w życiu nie złowiłem karpia i dobrze mi z tym :)
Dominik

Offline Maro81

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 966
  • Reputacja: 60
  • Płeć: Mężczyzna
    • Drennan
  • Lokalizacja: Wroclaw
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #36 dnia: 02.02.2015, 09:52 »
Jestem ciekaw ile osob byloby zainteresownych ogladaniem filmow Luka, oraz pieknych ryb lowionych podczas jego sesji,gdyby kazdy z wedkujacych na tych lowiskach zabieral wszystkie zlowione ryby.Napewno gdyby tak bylo to nieciekawie ogladalo by sie chole plotek i jazgarzy>15cm.Dzieki takiemu podejsciu wedkarzy, ktorzy dbaja o swoje wody kolowe(lowiska), starannie obchodza sie ze zlowionymi rybami,odkarzaja podbieraki,wypuszczaja ryb po zrobionej fotce,wprowadzaja wymiary dolne i gorne,z przyjemnoscia przychodzi sie na takie lowisko gdzie wiadomo ze piekne karpie,liny,plocie napewno sa i to w duzej ilosci,oraz maja mozliwosc oraz szanse dorosnac do pokaznych rozmiarow.Wtedy tylko od naszej wiedzy i umiejetnosci zalezy czy wypad bedzie udany.Mozna kombinowac z przynetami,zanetami,wedkowac roznymi technikami ,zeby dopasowac sie do intensywnosci zerowania ryb.Oczywiscie sa dni ze ryby nie chca wspolpracowac,ale brak bran nie jest spowodowany tylko tym ,ze wszystkie piekne dorodne osobniki juz dawno wyladowaly na patelni.

Offline Karolo

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 605
  • Reputacja: 16
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Choszczno (zach.-pom.)
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #37 dnia: 02.02.2015, 10:00 »
Dla mmie to zbyt szerokie pojęcie.. jak wielu z was stwierdziło że zabiera część zlowionych ryb bo poprostu lubi sobie czasemją zjeść.. a co z tymi co nie jedzą ryb?? Maja oni porzucić swoje hobby bo sa sadystami? Czy jednak mąja brać te ryby i wywalać do kosza.. bo tak to wygląda wg tego artykułu :/ ja wypuszczam bo uważam to za stosowne. Łowię bo bardzoo to lubię robić. To jest forma odstresowania się od życia codziennego. Tyle mam do powiedzenia na ten temat..

Offline koks

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 296
  • Reputacja: 21
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #38 dnia: 02.02.2015, 10:06 »
Kiedys jak mialem z 11-12 lat na jeziorku gdzie regularnie lowilem karasie - wielu starych wedkarzy patrzylo na mnie jak na wariata jak wypuszczalem karasie po zlowieniu. Najlepszy byl jednak jeden z tych miesiarzy, ktory mi chcial wmowic, ze podczas zacinania rybie lamie sie kregoslup (!!!) i ryba zdycha w meczarniach w wodzie po wypuszczeniu. Kurde wlasnie sobie uswiadomilem, ze w Anglii wiekszosc ryb (przynajmniej tych na komercjach) sa inwalidami z polamanymi kregoslupami.  Luk mam prosbe do Ciebie - mozesz na nastepnym filmie z komercji pokazac czy aby te ryby, ktore tam lowisz nie maja sparalizowanych ogonow od tych polamanych kregoslupow i czy machaja tylnymi pletwami? Bo dla mnie to juz  sadyzm-recydywa lowiec sparalizowane ryby  ;)

Offline Maro81

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 966
  • Reputacja: 60
  • Płeć: Mężczyzna
    • Drennan
  • Lokalizacja: Wroclaw
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #39 dnia: 02.02.2015, 10:15 »
Ja wypuszczam ryby ze wzgledu na to,zeby szczegolnie te ponad wymiarowe dostarczajace adrenaliny i prawdziwej frajdy podczas holu byly w lowisku,do nastepnego razu.Takze najwieksze okazy daja najwiecej nowego narybku podczas tarla.Zasoby naszych wod nie sa niewyczerpalne,a ryby do przyzwoitych rozmiarow musza rosnac kilkanascie lat.Wiekszosc wedkarzy zaawansowanych wiekiem, ktorych znam mowi,ze kiedys to byly czasy jak wody byly pelne pieknych okazow,i co sie z nimi stalo wyparowaly?,czy raczej ilosc wedkujacych i zabierajacych ryby zwiekszyla sie kilkukrotnie w poruwnaniu do kilkudziesieciu lat wstecz.Na przyklad w takich to czasopismach pt. "WW" i "WS" w dziale "Nasze Rekordy" redaktorzy umieszczaj wiele zdjec"lowcow" pieknych okazow kazdego gatunku zrobionych albo pod domem lub zaproszonych do mieszkania w bloku >:O Naprawde jest sie czym szczycic,prawdziwi "lowcy okazow" bedacy na szczycie lancucha pokarmowego, w czasach ogolnie dostepnego dobrobytu konsupcyjnego. :bravo: Wystarczy ze czlowiek zatruwa wody sciekami i innymi paskudztwami, co w efekcie daje skutek w postaci wielu ton snietych ryb.

http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/604607,wroclaw-tysiace-martwych-ryb-w-odrze-ktos-je-otrul-zdjecia,id,t.html


Offline rysiek

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 50
  • Reputacja: 2
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #40 dnia: 02.02.2015, 10:38 »
to jest po trosze wina związku.przyjmują ludzi ,inie egzaminują chociażby z zwymiarow ochronnych terminów itd.kontrole ze związku  wędkarskiego też są na zasadzie [cześć]a powinno się sprawdzać co jest w siatce .drugie to frekwencja na zebraniach powinny być kary umowne w danym związku,właśnie na zebraniach takie problemy z tym wypuszczaniem powinno się omawiać .Jak na naszą Polską mentalność to jest problem którego nie rozwiążemy i za sto lat.Ja za to wypuszczanie straciłem kilku kolwgów,a może lepiej.Życzę wytrwałości ,ze względu na wiek czasem niechce mi się użerać z wędkarzami. >:O

Offline koks

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 296
  • Reputacja: 21
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #41 dnia: 02.02.2015, 10:52 »
po trosze ???? Kolega sobie chyba zarty robi - wina po stronie PZW lezy po CALOSCI!!! Chore zarzadzanie PZW przez dziadkow lesnych, chore przepisy, chora organizacja, chora edukacja (a raczej jej brak).  PZW jest rakiem, ktorego trzeba usunac i zastapic czyms co bedzie sluzylo interesom wedkarzy (a nie interesom finansowym i miesiarzom)

elvis77

  • Gość
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #42 dnia: 02.02.2015, 11:32 »
Jedynie słuszna się wydaję być czysto myśliwska forma wędkatstwa tj.łapać tylko wtedy i tylko tyle ile nam potrzeba aktualnie do przeżycia. Zachowując min i max wymiary,okresy ochronne,żeby nie zachwiać naturalnej równowagi e przyrodzie. Przychodzimy nad wodę i łapiemy,a jak złapiemy rybę lub ryby które nas interesują,kończymy łapanie,a ryby zabijamy i zabieramy. Każde inne postępowanie jest już nie normalne. Nie nazwałbym złym,ale nie odpowiednim. Oczywiście wszystkie skrajne formy powinny być bezwzględnie ścigane i potępianie.
Przykładem niech będzie łapanie ryb z pod lodu szczególnie na zawodach. Tam ryby są masowo męczone,bo nie widziałem zawodów na żywej rybie,a zgodnie z regulaminem każda złapana ryba z pod lodu musi być natychmiast po złapaniu zabita. Wyjątek stanowi przypadek kiedy złapane ryby nie są zabieranie. A na podlodowych zawodach wędkarskich  nie widziałem,żeby którykolwiek zawodnik zabijał ryby wrzucane do pojemnika. Przecież to straszna strata czasu.
Nie nazwałbym wędkarstwa sadyzmem,ale zawiera ono jego znamiona i to tylko nasze działania mogą je jak napisał Luk jakoś zrównoważyć. I to czy ryby odczuwają ból, czy nie jest nie istotne, bo ryby tak czy inaczej cierpią i nic tego nie usprawiedliwia,a już napewno nie chęć zabawy kosztem ich zdrowia czy życia. Trzeba umieć się przyznać do pewnych rzeczy i działań,wziąć to na klate.

Offline bigdom

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 696
  • Reputacja: 66
  • Mam swoje zdanie i nie zawaham się go użyć!!!
  • Lokalizacja: Olsztyn
  • Ulubione metody: feeder
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #43 dnia: 02.02.2015, 11:51 »
Jedynie słuszna się wydaję być czysto myśliwska forma wędkatstwa tj.łapać tylko wtedy i tylko tyle ile nam potrzeba aktualnie do przeżycia.

Oj nie elvis77. W myślistwie zupełnie inaczej to wygląda. Nota bene podobnie jest, jak w wędkarstwie. Co roku ustalany jest limit do odstrzału. Lepsze gatunki, jak jelenie są dla "dewizowców". Przeciętny myśliwy ma małe szanse na przydział do odstrzału jelenia. Dzików natomiast jest w bród. Czasami jest tak, że łowczy dzwonią po myśliwych z koła, bo trzeba odstrzały dzików robić, a nie ma komu. Z pozyskaniem mięsa w celach konsumpcyjnych nie ma to żadnego związku.
W wędkarstwie też jest przecież IRŚ, który wraz z PZW ustala gospodarkę wędkarsko-rybacką. Jak to wygląda? Wiadomo.
Gdybyśmy mieli zasady, jak w myślistwie, to coś tak czuję, że na łowienie np. sandaczy nie mielibyśmy żadnych szans :)

Co mi sie podoba w myślistwie, to że dużo czasu poświęcają na ochronę terenów łowieckich. Dokarmianie zwierząt, itp. Oczywiście w teorii, bo patologie i w tym środowisku występują.
Nigdy w życiu nie złowiłem karpia i dobrze mi z tym :)
Dominik

Offline Arunio

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 892
  • Reputacja: 521
  • Płeć: Mężczyzna
  • Życie jest krótkie, a łowić się chce!
    • Galeria
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
  • Ulubione metody: feeder
Odp: C&R czyli jak zostaliśmy sadystami wg. Wędkarza Polskiego
« Odpowiedź #44 dnia: 02.02.2015, 11:58 »
Tu dużo racji ma bigdom! Dziś w myślistwie decyduje odstrzał! Jak masz polujesz! Jak nie to możesz sobie jeno z flintą połazić! I też gatunki do odstrzału jak napisał kolega Selekcjoner ma lepsze niż szeregowy myśliwy ! Po za tym wysokie składki ,prace społeczne( jak ktoś nie chce robić płaci gratyfikacje!) Budowa ambon itp!A ciężkie zimy dokarmianie! Dziś już to nie jest kwestia przeżycia tylko sport!
Arek