Szkoda tej kilku letniej akcji w której Lucjanie ty byłeś również jednym z ojców.... niestety nie przekuło się to w sukces.
Ludzie tego nie zrozumieli , nie chcą się angażować i mają wszystko w dupie.
Świetnie to podsumowałeś Brak poparcia i nawet najlepszy pomysł upadnie.
To jest szerszy problem. Patrzyłem na działania ludzi z Opola z boku, kibicowałem im, wiedziałem jednak, że nie mają szans na wygraną. Jak przekonasz większość w okręgu, jak nie masz w ogóle takiej możliwości? Opole to nie był np. Toruń, gdzie okręgiem zarządzał rybak, ukierunkowany głównie na to, aby okręg i zarządzający tym okręgiem ludzie mieli kasę z działalności de facto obojętnie jakiej, nawet tej będącej w opozycji do wędkarstwa. Dlatego okręg ładował masę kasy wędkarzy w jakieś dziwne przedsięwzięcia (np. sprowadzanie ikry jesiotra z Kanady) zamiast poprawiać stan wód w okręgu. Do tego uzyskiwane zgód na odłowy tarlaków troci, łososi w okresach ochronnych m.in. w rezerwatach. W praktyce odłowy te były wręcz nielimitowane, a które to odłowy są dziś powszechną polską patologią, gdyż w wielu miejscach w Polsce te ryby nigdy z powrotem nie wracają do wody. Takich "sytuacji" było tam wiele. To wszystko spowodowało wkurzenie wędkarzy z okręgu, a i tak opozycja tam wygrała "ledwo ledwo" i to "sposobem"(sic!).
A co było przed wyborami nie tak z Opolem? Przecież cała masa osób np. ze Śląska tam wędkuje. Co jest nie tak z tymi wodami? Jak przekonasz ludzi, którzy chcą zabierać ryby, że może być tylko lepiej, ale przede wszystkim należy np. ryby chronić i ograniczać ich połowy. No nie przekonasz. Zdecydowana większość osób w PZW to mięsołapy. Nałowić do zamrażarki, dla rodziny oraz kota i na tym się kończy ich myśl przewodnia w wędkarstwie. Jeżeli większość chce brać ryby zgodnie z debilnym limitem rodem z PZW, nie mając nawet podstawowej wiedzy z biologii z zakresu tego co uczą w podstawówce, nie wiedząc np. tego że wędkarz potrafi "wyczyścić" z ryb każdy zbiornik nawet zaporowy, to te polskie wody w większości zawsze będą gówniane. Większość osób w PZW twierdzi, że ryby biorą się z zarybień. I jak z takimi ludźmi dyskutować na odpowiednim poziomie? I jak ich przekonać do zmian w ich myśleniu? Wygrać można jedynie sposobem. A postulaty ludzi z Opola wywoływały u większości to zagrożenie, że zaraz nie będą mieli niczego, bo im się zakaże wszystkiego. Jednak to nie jest najistotniejsze, bo najistotniejsze jest to, że w pierwszej kolejności reformatorzy z Opola musieli się zmierzyć nie ze zmianami w światopoglądzie okręgowych wędkarzy, a z ordynacją wyborczą i działaniami obecnych władz.
I teraz będzie o kluczowym problemie nie tylko w Opolu, ale w całym PZW, łącznie z ZG PZW. Widzieliście na oczy ordynację wyborczą w okręgach PZW? Sądzę, że 99% użytkowników tego forum (a więc osób "wędkarsko zorinetowanych" ) nie widziała na oczy tej patologii i nie rozumie znaczenia tego, co ona oznacza dla wszystkich wędkarzy z PZW.
Przecież ta ordynacja wyborcza jest żywcem wzięta z czasów głębokiej komuny, gdzie towarzysze partyjni ustalali to, jak mają wyglądać "demokratyczne" wybory. Nie znam w Polsce dużego stowarzyszenia z tak patologiczną ordynacją wyborczą. Przy tej ordynacji wyborczej, jak kilku bardziej łebskich gości się "poukłada" ze sobą, to będzie rządzić okręgiem przez dekady. Przecież to jest tak proste jak budowa cepa. Tą całą patologię w PZW w pierwszej kolejności umożliwia taka, a nie inna ordynacja wyborcza, która nigdy nie zostanie zmieniona w tym zakresie, bo mało komu na tym zależy.
Powiem inaczej. Mając pojęcie o zarządzaniu spółkami, jestem dziś w stanie śmiało powiedzieć, że będąc u władzy w okręgu można nim zarządzać nawet "byle jak", a i tak być przez dekady u władzy. To jest dopiero dla mnie organizacyjna patologia o której nikt nie pisze i prawie nikt powszechnie nie mówi, przerzucając odpowiedzialność za brak zmian wyłącznie na to, że nie udało się kogoś przekonać. Gdyby tylko to było takie proste.