Ja zwrócę uwagę na bardzo ważną rzecz, jaką jest zanieczyszczanie wód.
Wędkarstwo jako takie to sport czy hobby, które wiąże się z jakimś oddziaływaniem na środowisko. W wielu przypadkach niszczymy wodę łowiąc za dużo drapieżnika, w innych zaś wprowadzając zbyt dużo biogenów. Nęcenie wielkimi ilościami towaru, to dla wielu wód mocny cios. Przez to zmienia się charakter takich łowisk, stają się mętne, częściej dochodzi do zakwitów. O ile wody zamknięte można prowadzić 'po swojemu', to te naturalne już wymagają jakiegoś pomyślunku. Waląc wielkie ilości pelletów, kulek, ziaren czy zanęt do wód, sami dokładamy rękę do dzieła zniszczenia. Dlatego warto zachować umiar. Zwłaszcza, że całkiem sporo zbiorników wędkarskich jest źródłem wody pitnej!
Jedną z rzeczy, które należy wręcz stosować, to naturalne zamienniki, takie jak białe, dendrobena, rosówki. One nie są 'kaloryczne' i nie zalegają w wodzie, ryby też zazwyczaj je wyjedzą. A takie kulki? Często pozostaną na długo, kisnąć lub pleśniejąc. Trzeba iść na jakość a nie na ilość. Niestety, podejście firm przynętowo-zanętowych, pokazujące, że trzeba mocno nęcić, wcale tu nie pomaga.
Dbajmy o swoje wody!
TO co jednak mnie rozwala, to fakt, że tyle się sypie o tej porze roku w tym Rybniku. Chłodzenie wg nowych technologii zmniejszyło zrzut wody ciepłej do bardzo małego, i woda jest zimniejsza niż dawniej. Ryba więc raczej tego nie zjada. U mnie na Trencie zaś ja jestem zniesmaczony tym jak łowią wędkarze brzanowcy - każdy sieje kulkami i pelletami na lewo i prawo. Dlatego chodzę na mało uczęszczane odcinki, gdzie mało jest takich siewców. Pomyślcie, ile towaru zalega na dnie. Sam jestem zdziwiony, że tak wiele osób, nie polega na konopiach, białych, ewentualnie na pelletach karpiowych 2mm, ale na kulkach i halibutach o średnicy powyżej 8 mm. Wiele miejscówek jest spalonych, a ryby nażarte, mogą mieć problemy z trawieniem. Do tego wiele osób używa wciąż dużych przynęt, które rybie strawić jeszcze trudniej. Jak się przyjrzeć bliżej, to wyniki o tej porze roku lub jakieś artykuły lub filmy pokazują dziwnym trafem testerów firm i firemek przynętowych.
Dlatego tak ważna jest opieka ichtiologów na danych wodach, teraz jej w ogóle nie ma. Gdyby taki ichtiolog PZW miał pod sobą z pięć zbiorników i się im przyglądał stale, do wielu rzeczy można by nie dopuszczać, stosując na przykład limity zanęt i kulek. Rybom i wodzie na pewno zrobiłoby się lepiej, a i wyniki uległy by poprawie