Autor Wątek: Gruntowanie a śrucina sygnalizacyjna  (Przeczytany 5640 razy)

Offline Modus

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 6 537
  • Reputacja: 1111
  • Ulubione metody: trotting
Odp: Gruntowanie a śrucina sygnalizacyjna
« Odpowiedź #30 dnia: 03.10.2020, 23:42 »
Kolega Bombay dokonał kolejnych ważnych odkryć: wbrew temu, co się Peterowi Drennanowi wydaje, jego wagglery są produkowane w Chinach, a nie firmowej fabryce Drennana, spławiki używane m. in. przez Boba Nudda i Alana Scotthorne'a to nieczułe "badziewie" nadające się wyłącznie do "totalnego amatorskiego łowienia", należy używać spławików od 10 g w górę, a najlepiej w okolicach 20 g, bo chodzi o to, by łowić możliwie "daleko".

Wcześniej kolega Bombay ustalił, że polskie ryby z naturalnych wód zdecydowanie nie gustują w białych robakach barwionych na czerwono, kasterach, gotowanych konopiach, pelletach, kulkach, zanętach z udziałem mączki rybnej ani inszych poronionych wynalazkach rodem z UK :)

Offline pewu

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 539
  • Reputacja: 76
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Nowe Miasto nad Pilicą
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Gruntowanie a śrucina sygnalizacyjna
« Odpowiedź #31 dnia: 04.10.2020, 06:42 »
Cytuj
W moim przypadku to subiektywne odczucie i nic więcej.
Ale przecież tu na forum w większości przypadków polegamy na czyiś subiektywnych odczuciach. Co teraz każdy ma swoje opinie badaniami podpierać?
Jeśli kłócisz się z idiotą, to on najprawdopodobniej robi właśnie to samo.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Gruntowanie a śrucina sygnalizacyjna
« Odpowiedź #32 dnia: 04.10.2020, 09:27 »
I robisz sobie ogromną krzywdę. Angielska metoda jest fajna ale według mnie tandetna i bez większego sensu. Równie dobrze można założyć na żyłkę spławik na stałe experta oliwkę jako wyważenie i zamykamy temat.

Jesteś ignorantem, i to poważnym :) Przede wszystkim waggler to o wiele skuteczniejsza technika niż odległościówka (chodzi o łowienie na określonej odległości i głębokości), i to pod nią się robiło kije typu match. Bazuje ona na kilku typach nęcaniach, ale podstawowym jest tu 'mało i często' i wykorzystanie opadu, którego zapewne nie rozumiesz, jak wielu zapatrzonych w odległościówkę. Nie trzeba tu lepić żadnych kul, robić mieszanek z ziemią, glinami i dżokersami (ale też się z tego korzysta!),można łowić skutecznie z samą pinką, białymi, kukurydzą. Do tego jest to łowienie, w którym się dopasowuje do ryb i zachowania. W przeciwieństwie do odległościówki. W wagglerze łowi się w kilku miejscach, rotując nimi,ponieważ w większości wypadków ryba się odsuwa z nęconego miejsca (zamiast kombinować jak ożywić nęcone miejsce, zmienia się je). I nie trzeba łowić w 'hektarach', bo w większości wypadków ryba jest blisko brzegu. Bo jaki jest sens łowienia daleko, skoro można robić to bliżej brzegu, gdzie jest po prostu wygodniej? Z zarzutami, z nęceniem, z holem...

Ja nie jestem przeciwnikiem odległościówki, ale rozumiem, że to specyficzna metoda, do specyficznych ryb (mało walecznych, nie czarujmy się, celuje w leszcza i płoć głównie) i mająca wysokie wymagania. Nęcenie jest skomplikowane i pracochłonne, zarzuty muszą być precyzyjne i wymagają dużych umiejętności i dobrej jakości sprzętu. I nie jest to wcale technika tania, bo spławiki są drogie jak pies. A przy wagglerze można łowić tańszym sprzętem.

Dlatego pisząc takie rzeczy sam się obnażasz kolego. Może należysz do tych, co się uważają za 'rycerzy odległościówki', i czujesz swą wyższość nad tak prosta techniką? Twoja sprawa, dla mnie łowienie to przyjemność i skuteczność, nie zaś zadawanie szyku.

Miałem dużo plastikowego badziewia od Drennana i fajnie się nimi łowi ale w kaczych dołach pod nogami. Czułością spławiki nie powalają a do tego są bardzo delikatne i niewiele trzeba by je uszkodzić. Do tego cena za chiński spławik jest trochę za duża.

Kolejny osąd bazujący na braku wiedzy. Przede wszystkim to są jedne z najlepszych spławików jakie wykonane są z plastiku, i nie jest to zwykły plastik. Może dla ciebie jest tylko jeden jego typ, jednak Drennan od lat stosuje technologię produkcji spławików z tworzyw, i te się robi z kilku jego rodzajów. Są elementy które się robi z plastiku tonącego aby zapewnić jego lepszą pracę (tak mają wersje na rzekę). Do tego spławiki te mają wielką przewagę nad balsą, bo przede wszystkim nie chłoną wody i można im tutaj zaufać. Wagglery z balsy to niestety częsta walka z samym materiałem. Do tego 'Drennany' nie są wcale bardzo delikatne, można je zgiąć, i tu faktycznie się uszkodzą. Ale nie róbmy jaj, że są jakieś długe spławiki odporne na uszkodzenia niczym stal czołgowa. Na pewno podczas łowienia nic się im nie dzieje. Do tego Drennan ma przy spławikach typu insert dwa ich typy w wersjach obciążonych, z cienką i grubszą antenką.  Jedna wymaga większej ilości ołowiu druga mniejszej. Dzięki temu można się lepiej dopasować do łowiska. I oczywiście spławiki mają te same wymiary i praktycznie identyczną wyporność, co jest ich kolejną wielką zaletą.

Ciekawe czy naprawdę widziałeś spławiki z Chin i jak się one zachowują, jak wyglądają. Oczywiście, że nie, bo byś o tym napisał. Może dla ciebie spławik to spławik, jak i samochód to samochód. Jak Fiat Punto jest taki sam jak Audi A3. Spoko :) Ale jakoś nikt nie potrafi dorównać Drennanowi w jakości czy ilości wersji spławików z tworzywa, pobić go ceną. I wątpię aby to nastąpiło.

Ogólnie polecam łowienie ciężkimi spławikami minimum 10gram a na dużych odległościach 18-20gram. Nie wpływa to na ilość brań a dużo łatwiej celować zestawem. A gruntowania nikt Cię nie nauczy jak Ty sam.


Wytłumacz mi dlaczego łowić ciężkimi  spławikami, i skąd ich wyższość nad spławikami lżejszymi. Mówimy oczywiście o łowieniu na dystansie do 20 metrów. Bo trzeba napakować 10 gramu ołowiu? Bo się łatwiej zarzuca? A jak niby łowić tu z opadu z taką ilością żelastwa na żyłce? Przecież grupując obciążenie sprawi się, że spławik się zanurzy po zarzucie zbyt głęboko, płosząc ryby. A może nie łowisz z użyciem techniki mało i często? To rzeczywiście świetnie reklamujesz pewne rzeczy :)

I ja nie wpisuje się w jakiś spór co lepsze, waggler czy odległościówka, to po prostu dwie techniki, które się stosuje do różnych typów łowisk i każda ma swoje zalety jak i słabe strony. Jeżeli łowisz na siłę sliderami cały czas, to wg mnie sam się ograniczasz. Do tego na większości łowisk o wiele lepiej się łowi bliżej brzegu niż dalej od niego. Dlatego tyczki mają 13 metrów i to one rządzą na zawodach spławikowych, i one są w użyciu najczęściej (potem dopiero bat i odległościówka). A na takiej odległości lepiej się łowi wagglerem niż odległościówką, i jest to dla mnie oczywiste :) Oczywiście o ile nie jest zbyt głęboko  (najlepsza głębokość do wagglera to długość wędki minus 1-1.5 metra).

Lucjan

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Gruntowanie a śrucina sygnalizacyjna
« Odpowiedź #33 dnia: 04.10.2020, 09:41 »
Poza tym polecanie komuś rozpoczynania przygody ze spławikiem od odległościówki jest dla mnie totalnym nieporozumieniem, skoro wielu zawodników, którzy występują systematycznie w GP Polski ma z nią problem, o czym mówią wprost i nie ukrywają tego, że jest to cholernie skomplikowana metoda połowu ryb.

I to jest właśnie wielka zagadka, skąd takie parcie na odległościówkę? To najtrudniejsza z technik spławikowych, mająca do tego wiele ograniczeń. I najnormalniejszą rzeczą dla mnie jest to, że wchodzi w grę wtedy, kiedy właśnie wagglera nie można stosować. To jest tak naprawdę uzupełnienie wagglera. Oczywiście w Polsce wyczynowcy używają tyczki głównie, stąd u nich brak wagglera, ale u wędkarzy nie łowiących wyczynowo? Przecież to taka szybka w przygotowaniu technika, idealna na krótkie sesje (na długie też). No i łowienie z opadu i nęcenie mało i często. To oczywisty atut tej techniki, bo nie łowimy tylko z dna. Taki pellet waggler to rozwinięcię samego wagglera, gdzie spławik ma wydawać plusk podobny do wpadającego pelletu. Do tego sam waggler można zrobić pod większe ryby, odpowiednio wszystko pogrubiając. 

Od lat się dziwię dlaczego nie ma w Polsce popularnego wagglera. To przecież podstawa spławika i najwszechstronniejsza technika spławikowa, która się sprawdzi na wolniejszych rzekach również.
Lucjan

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Gruntowanie a śrucina sygnalizacyjna
« Odpowiedź #34 dnia: 04.10.2020, 10:02 »
Wcześniej kolega Bombay ustalił, że polskie ryby z naturalnych wód zdecydowanie nie gustują w białych robakach barwionych na czerwono, kasterach, gotowanych konopiach, pelletach, kulkach, zanętach z udziałem mączki rybnej ani inszych poronionych wynalazkach rodem z UK :)

Kolega Bombay nie rozumie po prostu techniki wagglerowej i tworzy sztuczne podziały. Do tego nie rozumie czym jest nęcenie z opadu jak i nęcenie mało i często. Ale jest lepszy, bo łowi odległościówką, bez plastikowego badziewia z Chin

To ciekawy typ zachowania, bo ktoś czegoś nie spróbował (lub zrobił to pobieżnie), ale wie, że jest to do bani :) A tu zdrowy rozsądek nakazuje myśleć właśnie coś innego. Bo wędksrstwo to sztuka dopasowywania się do rybm, nie zaś dopasowywania ryb pod wędkarza. Łowimy tam, gdzie ryba przebywa, zdecydowanie częściej jest to miejsce bliżej brzegu, do 2 metrów. Bo jest tam więcej roślinności, pokarmu, który się zbiera przy półce. Woda jest cieplejsza co też ma duże znaczenie. Wiele gatunków będzie w strefie optymalnego dla nich komfortu (cieplejsza woda, ochrona jaką dają rośliny itd). Dlatego właśnie odległościówka to łowienie głównie leszczy i płoci a nie linów, mniejszych karpi czy okoni.

Mną kieruje zawsze to gdzie ryba jest, i jak jest za głęboko na wagglera, używam feedera. Bo slidera by mi bonusy zniszczyły. Kto wie jak silne ryby niszczą delikatne zestawy spławikowe ten rozumie to, o czym piszę.

A wszechstronność Anglików polega między innym na tym, że łowią skutecznie, i dopasowują technikę łowienia do ryb w łowisku. Stąd ta różnorodność. A tu mamy na przykład kogoś, kto łowi tylko z dna, używa tylko nęcenia pozytywnego i twierdzi, że tak się powinno łowić spławikiem :)
Lucjan

Offline koko

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 607
  • Reputacja: 655
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Bydgoszcz
  • Ulubione metody: bat
Odp: Gruntowanie a śrucina sygnalizacyjna
« Odpowiedź #35 dnia: 11.11.2020, 17:21 »
+ w jaki sposób utrzymasz przynętę dokładnie tam gdzie nęciłeś, nawet mały wiatr powoduje prąd wsteczny czasem przy samym dnie, przynęta nigdy nie opadnie tam gdzie gruntowałeś tylko będzie "fruwać"

Powyższy cytat dotyczy sytuacji podczas łowienia kiedy jedynym obciążeniem na żyłce zestawu jest przynęta.

Jeśli chodzi o prądy wsteczne w jeziorach, to sprawa jest bardzo skomplikowana. Ich występowanie oraz wielkość i lokalizacja zależy od bardzo wielu czynników takich jak aktualna siła oraz kierunek wiatru, wielkości i kształtu zbiornika oraz linii brzegowej, głębokości, ukształtowania dna, pory roku, temperatury wody, otoczenia jeziora i jeszcze można byłoby wymienić inne.

Mechanizm  powstawania prądów wstecznych polega na tym, że powierzchniowa woda spychana jest przez wiatr na brzeg nawietrzny końca jeziora oraz na takie brzegi cyplów i półwyspów. Tam jest spiętrzona i wraca w kierunku jeziora pod powierzchnią najczęściej na niewielkiej głębokości. Największe prądy wsteczne będą więc po stronie nawietrznej jeziora. Strome brzegi prawdopodobnie sprzyjają lokalizacji prądów na większych głębokościach. Przykładem mogą być miejsca przy zaporach wodnych.  Im dalej od  brzegu nawietrznego tym woda powrotna bardziej rozpływa się i prąd słabnie.
Literatura na ten temat jeziorowych prądów wodnych jest skromna, a podane w niej informacje są  ogólnej natury.

Kilka lat temu zainteresowałem się trochę występowaniem dryfu powierzchniowego wody i prądu wstecznego na „moim” jeziorze. 
Niestety pomiary z tym związane są bardzo czasochłonne i trudne do wykonania, szczególnie bez dysponowania  środkiem pływającym.
 
Podczas tych moich obserwacji  w części jeziora bliżej nawietrznego końca waggler dryfował często pod wiatr, a więc zgodnie z prądem wstecznym. Zastosowanie zaś bardzo krótkiego spławika z minimalnie wystającą antenką aby zminimalizować wpływ wiatru powodowało dryf zgodnie z ruchem powierzchniowym wody. Prąd wsteczny przebiegał więc blisko pod powierzchnią. Odpowiednie dobranie długości spławika powodowało  zatrzymanie dryfu spławika. Siła wywołana dryfem powierzchniowym równoważona była bowiem dryfem wstecznym. :o
   
Występowanie  prądów wstecznych w pobliżu dna i z dala od brzegów nawietrznych , a więc także ich oddziaływanie na zestaw jest bardzo rzadkie. Nawet gdyby taki prąd pojawił się, to jego wpływ na zestaw byłby znikomy z uwagi na bardzo małą powierzchnię żyłki w strefie oddziaływania.
Tak więc unoszenie przynęty powyżej dna w zestawie bez obciążenia przez przydenny prąd wsteczny jest bardzo mało prawdopodobne.
 
Z powyższego wynika także istotny wniosek, że przy prądach wstecznych łowienie wagglerem może powodować większy dryf zestawu  niż łowienie krótkim spławikiem. :o

Co zaś się tyczy ewentualnego podnoszenia przynęty w zestawie bez obciążeń na żyłce z powodu dryfu powierzchniowego zestawu, to oczywiście ono wystąpi. Jednak z uwagi na małe prędkości  dryfów zakres takiego podniesienia nad dno będzie moim zdaniem praktycznie w skali centymetrów, a nie metrów. Będzie większe dla lżejszych przynęt i większych głębokości.
 :)
Marian