I robisz sobie ogromną krzywdę. Angielska metoda jest fajna ale według mnie tandetna i bez większego sensu. Równie dobrze można założyć na żyłkę spławik na stałe experta oliwkę jako wyważenie i zamykamy temat.
Jesteś ignorantem, i to poważnym
Przede wszystkim waggler to o wiele skuteczniejsza technika niż odległościówka (chodzi o łowienie na określonej odległości i głębokości), i to pod nią się robiło kije typu match. Bazuje ona na kilku typach nęcaniach, ale podstawowym jest tu 'mało i często' i wykorzystanie opadu, którego zapewne nie rozumiesz, jak wielu zapatrzonych w odległościówkę. Nie trzeba tu lepić żadnych kul, robić mieszanek z ziemią, glinami i dżokersami (ale też się z tego korzysta!),można łowić skutecznie z samą pinką, białymi, kukurydzą. Do tego jest to łowienie, w którym się dopasowuje do ryb i zachowania. W przeciwieństwie do odległościówki. W wagglerze łowi się w kilku miejscach, rotując nimi,ponieważ w większości wypadków ryba się odsuwa z nęconego miejsca (zamiast kombinować jak ożywić nęcone miejsce, zmienia się je). I nie trzeba łowić w 'hektarach', bo w większości wypadków ryba jest blisko brzegu. Bo jaki jest sens łowienia daleko, skoro można robić to bliżej brzegu, gdzie jest po prostu wygodniej? Z zarzutami, z nęceniem, z holem...
Ja nie jestem przeciwnikiem odległościówki, ale rozumiem, że to specyficzna metoda, do specyficznych ryb (mało walecznych, nie czarujmy się, celuje w leszcza i płoć głównie) i mająca wysokie wymagania. Nęcenie jest skomplikowane i pracochłonne, zarzuty muszą być precyzyjne i wymagają dużych umiejętności i dobrej jakości sprzętu. I nie jest to wcale technika tania, bo spławiki są drogie jak pies. A przy wagglerze można łowić tańszym sprzętem.
Dlatego pisząc takie rzeczy sam się obnażasz kolego. Może należysz do tych, co się uważają za 'rycerzy odległościówki', i czujesz swą wyższość nad tak prosta techniką? Twoja sprawa, dla mnie łowienie to przyjemność i skuteczność, nie zaś zadawanie szyku.
Miałem dużo plastikowego badziewia od Drennana i fajnie się nimi łowi ale w kaczych dołach pod nogami. Czułością spławiki nie powalają a do tego są bardzo delikatne i niewiele trzeba by je uszkodzić. Do tego cena za chiński spławik jest trochę za duża.
Kolejny osąd bazujący na braku wiedzy. Przede wszystkim to są jedne z najlepszych spławików jakie wykonane są z plastiku, i nie jest to zwykły plastik. Może dla ciebie jest tylko jeden jego typ, jednak Drennan od lat stosuje technologię produkcji spławików z tworzyw, i te się robi z kilku jego rodzajów. Są elementy które się robi z plastiku tonącego aby zapewnić jego lepszą pracę (tak mają wersje na rzekę). Do tego spławiki te mają wielką przewagę nad balsą, bo przede wszystkim nie chłoną wody i można im tutaj zaufać. Wagglery z balsy to niestety częsta walka z samym materiałem. Do tego 'Drennany' nie są wcale bardzo delikatne, można je zgiąć, i tu faktycznie się uszkodzą. Ale nie róbmy jaj, że są jakieś długe spławiki odporne na uszkodzenia niczym stal czołgowa. Na pewno podczas łowienia nic się im nie dzieje. Do tego Drennan ma przy spławikach typu insert dwa ich typy w wersjach obciążonych, z cienką i grubszą antenką. Jedna wymaga większej ilości ołowiu druga mniejszej. Dzięki temu można się lepiej dopasować do łowiska. I oczywiście spławiki mają te same wymiary i praktycznie identyczną wyporność, co jest ich kolejną wielką zaletą.
Ciekawe czy naprawdę widziałeś spławiki z Chin i jak się one zachowują, jak wyglądają. Oczywiście, że nie, bo byś o tym napisał. Może dla ciebie spławik to spławik, jak i samochód to samochód. Jak Fiat Punto jest taki sam jak Audi A3. Spoko
Ale jakoś nikt nie potrafi dorównać Drennanowi w jakości czy ilości wersji spławików z tworzywa, pobić go ceną. I wątpię aby to nastąpiło.
Ogólnie polecam łowienie ciężkimi spławikami minimum 10gram a na dużych odległościach 18-20gram. Nie wpływa to na ilość brań a dużo łatwiej celować zestawem. A gruntowania nikt Cię nie nauczy jak Ty sam.
Wytłumacz mi dlaczego łowić ciężkimi spławikami, i skąd ich wyższość nad spławikami lżejszymi. Mówimy oczywiście o łowieniu na dystansie do 20 metrów. Bo trzeba napakować 10 gramu ołowiu? Bo się łatwiej zarzuca? A jak niby łowić tu z opadu z taką ilością żelastwa na żyłce? Przecież grupując obciążenie sprawi się, że spławik się zanurzy po zarzucie zbyt głęboko, płosząc ryby. A może nie łowisz z użyciem techniki mało i często? To rzeczywiście świetnie reklamujesz pewne rzeczy
I ja nie wpisuje się w jakiś spór co lepsze, waggler czy odległościówka, to po prostu dwie techniki, które się stosuje do różnych typów łowisk i każda ma swoje zalety jak i słabe strony. Jeżeli łowisz na siłę sliderami cały czas, to wg mnie sam się ograniczasz. Do tego na większości łowisk o wiele lepiej się łowi bliżej brzegu niż dalej od niego. Dlatego tyczki mają 13 metrów i to one rządzą na zawodach spławikowych, i one są w użyciu najczęściej (potem dopiero bat i odległościówka). A na takiej odległości lepiej się łowi wagglerem niż odległościówką, i jest to dla mnie oczywiste
Oczywiście o ile nie jest zbyt głęboko (najlepsza głębokość do wagglera to długość wędki minus 1-1.5 metra).