Autor Wątek: Wyścig  (Przeczytany 12988 razy)

Offline Druid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 740
  • Reputacja: 419
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Knurów, Górny Śląsk
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Wyścig
« dnia: 30.08.2020, 23:05 »
Koń już ledwo znosił napięcie. Grzebał kopytami w klatce , prawie stawał dęba .Upał w klatce dokucza, muchy mają raj ale nie zważa na nie , tylko jego mięśnie drżą. Wie że za chwilę krata podniesie się do góry i razem ze wszystkimi ruszy całą parą do przodu, nawet nie muszę go poganiać , sam już wie o co chodzi.Teraz wszystkie jego mięśnie i ścięgna są gotowe , drży i gra mu z nerwów w jelitach , ekscytuje się tym biegiem chyba bardziej ode mnie . A to ja muszę go motywować i o tym on też dobrze wie . Klapa zazgrzytała i tłum już oszalał , mój koń spóźnił się ułamek sekundy ...

Zerwałem się z łózka  mokry od potu , jeszcze z resztkami końskiego snu w głowie. Długo w noc nie mogłem zasnąć , denerwowałem się dzisiejszymi zawodami , najpoważniejszymi w jakich mam brać udział. Mozolnie prawie do drugiej sprawdzałem cały swój sprzęt , ufałem że podoła zadaniu , bardzo bałem się jakichś niespodzianek, bałem się że obrana wczoraj po treningu taktyka nie sprawdzi się . I te niespokojne myśli czy wszystko mam co trzeba.
Nie mogłem zjeść śniadania , mdliło mnie z nerwów . Wrzuciłem do plecaka butelkę coli i wody gazowanej. ...
Po losowaniu jak w transie zająłem swoje miejsce, ustawiłem pomost, wyregulowałem wszystko co trzeba . Z boku mój rynsztunek , siedem machańców leży na podpórkach, czy ich wystarczy ? Rozrabiałem w miskach moje zanęty, napięcie rosło. Gdy padł sygnał że wolno nęcić moi sąsiedzi z obu stron posłali po kilkanaście kul zanętowych na dwunasty metr pod swoje tyczki . Byłem kilka minut spóźniony . Założyłem gumowy fartuch i wsunąłem go do siatki. Mój sąsiad z prawej uśmiechnął się pogardliwie. Start !!!

Ruchy konia były coraz szybsze, nadrabiał stratę przy starcie . Położyłem się na nim nie utrudniając mu zadania , czułem już wilgoć jego napiętej skóry , czułem jego wielką chęć zwycięstwa ...

Jedna paca uklejowej bryji , druga na siódmy metr. Pięciometrowa uklejówka ze świstem posłała wątły zestaw do przodu, trochę niezdarnie , trochę za duża trema . Nie patrzę na spławik, liczę w myślach do trzech, zacinam i pierwsza srebrna rybka leci już prosto na moją klatę , odbija się od fartucha za mocno , blokuję jest ruch wolną dłonią, całe szczęście wpada do pustej jeszcze siatki. Zestaw już w wodzie, zanęta trafia w spławik, nie czekam, zacinam i następna ukleja już leci, jak automat luzuję żyłkę , rybka trzepocząc się wpada do siatki .Prawa ręka jest przedłużeniem wędziska, stanowi z nim jedność , węglowy blank to jakby dodatkowe ścięgno , lata treningu pomagają wyczuwać jego pracę, ugięcie, siłę zacięcia akurat taką jak trzeba by wyrwać z wody srebrną rybkę i precyzyjnie ją skierować . Mój sąsiad z lewej ciągnie leszcza który w momencie dotknięcia obręczą podbieraka fika rozpaczliwego kozła i zrywa przypon . Dobrze ! W tym czasie już kolejne dwie ukleje meldują się w mojej siatce . Kolejne łyżki zanęty posyłam bliżej i zmieniam machańca na czterometrowego Malibu, wpadam w trans . Nic już nie słyszę i nie widzę , nie wiem że za moimi plecami, za taśmami zbiera się coraz większy tłumek kibiców ...

Mój koń jest już trzeci, jego ufność w zwycięstwo powoduje że staram mu się jak najmniej przeszkadzać w tym oszalałym pędzie ...

Puste zacięcie, widzę że kropelka lakieru spadła z łopatki haczyka i robak uciekł na żyłkę, szkoda czasu na zmianę przyponu, odkładam nerwowo bat i biorę kolejny ale niezbyt go lubię , ma inną pracę, tracę dwie ukleje jedna po drugiej. Łyżka zanęty, świst bata i jest srebrna rybka w siatce, potem kolejne . Sąsiad z prawej łowi kilka płoci a potem traci zestaw na czymś dużym. Dziwne, wczoraj na treningu nie potrafiłem złowić żadnej większej ryby a nad wodą było znacznie spokojniej niż dziś. Moje nogi i buty wyglądają jakbym się pławił w zanęcie, myję w wiaderku  jedynie ręce bo mam je umazane po łokcie . Wylewam sobie na głowę butelkę wody a ktoś z tyłu bije mi brawo, nie odwracam się bo szkoda mi czasu. Zaczyna wiać boczny wiatr który nie ułatwia mi zadania , trzeba zmienić wędzisko na inne z cięższym zestawem, to niby tylko trzy dziesiąte grama ale pozwoli łowić precyzyjniej...

Spocone włosy końskiej grzywy przyklejają się chwilami do mojej szyi, twarzy, ciągle jesteśmy na trzeciej pozycji , już widzę pierwsze objawy zmęczenia ale jeszcze nie używam bata , widzę że ci przede mną chłostają co rusz swoje konie . To jeszcze połowa czy już połowa biegu ?

Kolejna porcja zanęty i rzut w punkt, widzę jak spławik błyskawicznie znika pod wodą, tnę i czuję pulsowanie większej ryby , płocie podeszły bliżej powierzchni. Wysuwam podbierak , mocno wygięta uklejówka prowadzi tłustą płoć prosto w jego siatkę. Zastanawiam się czy dobrze robię, może lepiej było zerwać płoć i w tym czasie wyjąć ze cztery ukleje ?
Mój sąsiad z lewej łowi dwa spore krąpie ...
Widzę uklejowe kółka blisko brzegu, zmieniam wędzisko na trzymetrowe, oby tylko jak najdłużej tu były bo tempo łowienia będzie jeszcze lepsze, pac ręką porcję bryji . Sześć uklei jedna po drugiej, fartuch już usiany mocno brokatem ich delikatnych łusek, opóźniam wymianę robaka i już łowię tylko na strzępek jego skórki, wydaje mi się że ryby bardziej przyciąga kropelka lakieru . Zakładam nowego robaka i po chwili coś zrywa mi przypon przy zacięciu .....

Już jeden koń został z tyłu, osłabł, nie wytrzymał tempa , mój gniadosz dostał jakby nowe życie i  mocniejsze serce, gna jak szalony, siedzi na zadzie smukłego karego lidera, to już ostatnie okrążenie ....

Wtedy stało się coś na co czekałem, wiatr zaczął wiać mi w plecy. Łowiłem jak w amoku, srebrne rybki furkocząc wpadały do siatki która już była od nich pękata , starałem się je liczyć w locie ale pewnie nie raz się pomyliłem , to już ostatnie pół godziny . Jeszcze jedna, jeszcze kolejna , jeszcze porcja półsuchej zanęty by je wabić ku górze, by jak najkrócej trwał hol. Nie miałem nawet czasu obserwować kątem oka sąsiadów, skupiałem się tylko na kolejnych rybach, zakładałem nowe pinki i dalej, dalej, jeszcze jedna, jeszcze dwie , jeszcze pięć

Dwa zdyszane konie biegły obok siebie, łeb w łeb , meta była coraz bliżej a żaden nie zwalniał, czułem całym swoim ciałem ich zmęczenie , słyszałem ich coraz mocniejsze dyszenie . Wydaje mi się że już wygrywam, centymetr po centymetrze pysk mojego konia przesuwa się do przodu, wyprzedza karego, już widzę linię mety, sekunda dwie i wygrywamy !!!!!

Prawe ramię już mdleje, dobrze że uczyłem się też łowić drugą ręką choć to już nie to , trudniej mi się operuje zestawem . Wypijam na raz pół butelki coli , oblewam się po raz kolejny wodą . Sygnał że wreszcie koniec .....
Pięćset sześćdziesiąt dwie ukleje i jedna płoć . Czy to wystarczy by wygrać ?
Pozdrawiam - Gienek

Offline Shreku82

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 031
  • Reputacja: 714
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grybów
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Wyścig
« Odpowiedź #1 dnia: 31.08.2020, 19:38 »
Gieniu, rewelacyjne opowiadane 👏👏👏 Za każdym razem czyta się Twoje historyjki z zapartym tchem 👍☺️
Patryk

Życie jest zbyt krótkie, by nie jeździć na ryby 😀

Offline zbyszek321

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 920
  • Reputacja: 189
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Drawsko Pomorskie
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Wyścig
« Odpowiedź #2 dnia: 01.09.2020, 18:39 »
Gieniu :bravo: :bravo: :bravo: :beer:
Zbyszek

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Wyścig
« Odpowiedź #3 dnia: 01.09.2020, 18:44 »
Fajnie, podoba mi się.

Offline e-MarioBros

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 986
  • Reputacja: 416
  • Lokalizacja: Jaworzno
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Wyścig
« Odpowiedź #4 dnia: 01.09.2020, 19:05 »
:thumbup:

Syn kolegi brał w tym udział jako junior.
Działał jak automat, pucharków w domu było sporo.
Opowiadał, że na szczeblu okregu pojedyńcze ukleje decydowały o tym, który koń zdobędzie który pucharek.

W latach 2014-2025 wziąłem go pare razy na średnie i wieksze karpie. Jakoś te zawody na drobnicę przestały Go bawić.
Aktualnie studiuje i pracuje i ma przerwę w wędkarstwie. No time.
;)

Offline igorkoz

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 61
  • Reputacja: 0
Odp: Wyścig
« Odpowiedź #5 dnia: 23.09.2020, 00:24 »
:bravo: :bravo: :bravo: :bravo:

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 23 413
  • Reputacja: 2048
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Wyścig
« Odpowiedź #6 dnia: 23.09.2020, 08:19 »
Jak zwykle super! :thumbup: :thumbup: :thumbup:
Lucjan

Offline KotKoi

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 003
  • Reputacja: 86
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Wyścig
« Odpowiedź #7 dnia: 30.01.2022, 12:03 »
Piękne opowiadanie. Emocje mrg 8) 8) 8)
Pozdrawiam

Offline Tomnick

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 241
  • Reputacja: 108
  • Lokalizacja: Słupsk
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Wyścig
« Odpowiedź #8 dnia: 30.01.2022, 16:09 »
Pięknie :thumbup:
Tomek

Offline s7

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 9 630
  • Reputacja: 443
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Stolica Pyrlandii
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Wyścig
« Odpowiedź #9 dnia: 30.01.2022, 16:51 »
To prawda, że Gienek za swojego życia, potrafił nas uraczyć pięknymi opowiadaniami.
Robert