Łowiska komercyjne w lecie to inna bajka. W UK każde ma aeratory, i ryb pada niewiele. Jestem wyczulony na zapach śniętej ryby, dobrze go wyczuwam. Łowię na wielu takich miejscach i śnięta ryba to rzadkość. Jeżeli ktos porównać chce polskie łowiska, gdzie wielu włąścicieli wali ryby do wody na maksa, jeszcze mieszając pstrąga z karpiem, zaś wód nie napowietrza, to nijak sie ma to do tematu. Pokazuje raczej słąbe przygotowanie merytoryczne właściciela, absolutnie nie zaś śmiertelność ryb spowodowana holem.
Jak ktoś chce zobaczyć jak wyglądaja ryby łowione po kilkadziesiąt, kilkaset razy - niech jedzie na Gold Valley Lakes w ALdershot. Karpie mają ponad dwadzieścia lat juz stażu na mocno użytkowanym wyczynowo łowisku.
Co do umieralności. Łowię na kilku łowiskach, na których właściciel nie robi wiele, często jest to skoszenie trawy i jakaś praca przy pomostach itp. Na Bury Hill nikt nie chodzi i nie sprawdza czy są śnięte ryby, nikt nie sprawdza biletów nawet. Widzę więc jak jest. Karp aby zdechł potrzebuje czegoś więcej niz hol i sesja zdjęciowa. Oczywiście, że może jest słabszy w czasie upałów, ale nie aż tak bardzo. Lin to w ogóle mocarz, nie wierzę, aby kiedykolwiek zginęła jakąś złowiona przeze mnie sztuka.
Grendziu - nie przesadzałbym tez z tym bólem. Ostatnie badania pokazują co innego, że ryby go nie czują. Na pewno nie jest już to ból jaki my mamy na myśli. Podążasz tutaj niebezpieczną dla wędkarza ścieżką. Bo współczując każdej rybce, można zacząć współczuć każdemu białemu robakowi, a to już krok od nie zabijania komarów, porzucenia samochodu (zabija owady zwłaszcza nocą), antybiotyków - bo zabijają bakterie
Jasne, że należy być normalnym. Ja staram się wyrządzić rybom jak najmniejszy uszczerbek na zdrowiu, sadystą nie jestem na pewno.
Zobaczcie w ogóle w jakim kierunku zmierza dyskusja. Znowu jest 'pojedynek'. Może to nieodzowna forma takiego dialogu?
Kotwic, co do Ciebie - używasz języka, w którym manipulujesz faktami i dodajesz wypowiedziom przedmówcy inny kontekst. To nie fair, i działa często na odwrót w ogóle. Zobacz jak to jest z tymi wodami. Ty łowisz na takiej - gdzie ryba 'jest'. Batem. OK. Może zrobiłeś badania i wiesz co tam pływa. Ale czy wiesz lepiej niż my tutaj plus rzesza innych wędkarzy, jakie są w większości zdecydowanej wody PZW? Oczywiście, że nie. Po co więc w ogóle ciągniesz ten temat? Być może dlatego, że to część konfliktu rybacko-wędkarskiego na Mazurach. Ale tu chodzi o wody PZW! Dla mnie to proste - im większa presja, tym bardziej beznadziejne łowiska. Im więcej wędkarzy w okręgu przypada na hektar wody, tym jest ona słabsza. Okręg mazowiecki, katowicki to najsłabsze łowiska, okręg opolski, gdzie wód dużo a wędkarzy mało jest jednym z najlepszych.
Jakby nie było- polscy naukowcy są w tyle. Mamy najsłabsze wody w Europie, i nie można winić tu wcale wędkarza za wszystko. Wiele prac jest pisana tak, że można często zauważyć 'byki' - wcale autorzy ich nie musza mieć racji ani nie stawiaja odpowiednich wniosków. Sam przykład z rybakami z UK ma się nijak, bo jeżeli porównujemy łowcę raków lub węgorzy szklistych, działającego na morzu praktycznie (woda pływowa w UK) z polskim rybakiem, to dane się maja nijak. Innymi są te o C&R, które używa ktoś w swojej pracy nie biorąc pod uwagę, że nie dotyczą konkretnie polskich realiów. Nie dziwia później androny które plecie 'ichtiolog - prezes'.
W tym wszystkim nie trzeba być naukowcem aby stwierdzić, że polskie wody są słabe ( sąsiedzi mają lepsze - i łowiąc tam będziemy mieli lepsze wyniki, Kotwic ty na bata będziesz miał słabsze, bo większe ryby zdemolują Ci sprzęt). To stawia taką wiedzę i w ogóle polskich naukowców i instytucje w niezbyt dobrym świetle. Bo albo nie sa w stanie wskazać na złe przepisy prawne, lub tez nie umieją sprawić aby ryby były. Gdyby znali wędkarstwo, rozumieliby jaki wpływ mają nowoczesne techniki na wyniki, co oznacza, że jeszcze więcej ryb będzie zabieranych i będzie jeszcze gorzej. Co mnie niepokoi - to wędkarze sygnalizuja jak Polska długa i szeroka, że ryb jest mało i wciąż ich ubywa - naukowcy zaś, na forum w osobie Kotwica głównie, nie biora tego pod uwagę, uważają , że ryba 'jest'. To dziwne - bo właśnie ichtiolog powinien wyciągnąć odpowiednie wnioski - chociażby polegające na zmianie w operacie i wskazaniu na większe zarybienia chociażby.
Rybal słusznie wskazał, że inne są priorytety w IRŚ, są naciski itd... OK - to rozumiem. Jednak nie próbujcie pokazywać, że my wędkarze nie mamy racji! Możemy sie mylić w kilku kwestiach, ale nie we wszystkich. Świadectwem słuszności naszych argumentów jest stan polskich wód. Jakkolwiek by nie było, powoli sami przestajecie twierdzić, że ryby 'są'
To mnie cieszy. Może otworzą się Wam oczy na pewne sprawy? Bo taki Kanał Żerański to kpina z operatów i samych wędkarzy, którzy płacą za byle co...