Nocka z 27 na 28 luty 2021.
Celem zasiadki nocnej na starorzeczu w Bobrownikach łowisku typu,, no kill,, były zimowe,, mamuśki,, czyli duże płocie.
Dostałem informację, że w piątek zszedł lód i można łowić na feedera to oczywiście dogadałem szczegóły z Markiem i już w sobotę pod wieczór rozkładaliśmy graty do nocki. Po przyjedzie nad wodę zobaczyliśmy dwóch wędkarzy którzy,, lowili,, bo jak się okazało nic nie zlowili, jeden z nich siedział od rana i mówił że miał 2 brania, ale nie zaciął drugi wędkarz lowil od, 11,i też bez kontaktu z ryba (jak się później okazało poznałem przyczynę całkowitego braku brań, ale o tym później opiszę).
Optymistycznie to nie wyglądało, ale swoje trzeba robić i łowić według własnych umiejętności.
Zaczęliśmy wędkować około 17 bo jak zaczęliśmy się rozkładać to przyjechała na kontrolę Straż Rybacka, fajne chłopaki bardzo mili jednego z nich znam z zawodów feederowych, pozdrawiam was.
Woda bardzo wysoka i bardzo zimna do tego wiał wiatr, zacząłem gruntowac i znalazłem miejsce dosyć daleko od brzegu bo na 37m gdzie wstawiłem dwa koszyki z jokersem i odrobina pinki, 3 koszyk już podałem z przynęta na haczyk 18 poszło 5 ochotek wstawienie i po 2 minutach branie, wyciągam i jest płotka , drugi rzut to samo, do zmroku wyjąłem 3 płotki.
Zanęta jaka przygotowałem jasnobrązowa mieszanka osobno też zrobiłem gline do jokersa, w trakcie łowienia podawałem zanete 0z ribactwem ale o gline z jokersem i nieraz łączyłem te dwie mieszanki razem i podawałem w koszyk.
Jak się sciemnilo, wiatr się uspokoił, za to od razu wylazł księżyc który mocno świecił.
Prawie na całym starorzeczu zaczęły pojawiać się spławy, ale ryby nie chciały wogole brać. Pojawiały się pojedyncze brania i potem były dosyć długie przestoje, każda ryba była mocno wypracowana. Postanowiłem się skrócić na krótka odległość, ale tam wogole nie miałem nawet pyknięcia, skracałem dystans 4 razy co 5m, ale potem postanowiłem wrócić na pierwszą odległość i tam odlalawialem pojedyncze płotki trafił się jeden krąp taki za 300gr i 3 podleszczaki w granicach 500 - 700gr.
Zdjęć mało bo łowisko no kill i po złowieniu zaraz były wypuszczane zresztą nie były to takie okazy na które liczyłem, ale cieszę się że wogole coś połowilem, w sumie miałem 20szt wszystkich zlowionych ryb. Ostatnia rybę zlowilem na świt, a potem jakby ręka odciął zero brań nawet szczytowka nie zadrżała i już wam mówię dlaczego. Otóż jak się zaczęło rozjaśniać wpadła ekipa koromoranow, które nurkowały i, wyciągały ryby podlatywały kawałek i robiły to samo, było ich naprawdę dużo i zrobiły taki dym że ryba nie w głowie było żerowanie, ale ratowanie się przed nimi, więc całkowity zanik brań był przez nie, pewnie wędkarze których wcześniej spotkaliśmy przed nocka też nie lowili z tego samego powodu.
Jak pokazuje,, matka,, natura jest nieobliczalna ryby są a nie chcą brać i nawet na łowiskach typu,, no kill,, 😀.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich maniaków nocnych feederowych zasiadek życząc udanych połowów 😀👍