Dziś powrót z ryb na tarczy. Praktycznie "ani-pik" na całym łowisku, oprócz dwóch stanowisk. Woda pierońsko zimna, zero spławów. Na łowisku, gdy przyjechałem o 6 rano, było może 4 osoby. Później - niemalże istne oblężenie. Ale jak wspomniałem - praktycznie wszyscy, poza dwoma stanowiskami, zerowali.
Jak to mówią, z każdego wyjazdu wnioski. Tu też. Nie spodziewałem się, że będę w stanie średnim SPOMBem huknąć na odległość 110-115m. Teraz pozostaje popracować nad techniką, by jeszcze mniej niż teraz, wkładać siły w rzut. Z celnością też nie jest najgorzej. A to dobry prognostyk na przyszłość.