Maćku mam do Nidy 10 km, piękna rzeka, ale niestety coraz płytsza, jako dziecko łowiłem w niej płocie, krąpie i karasie obecnie prawie tam nie zaglądam a szkoda po widoki są cudne. Zdecydowanie wybieram Wisłę bo ryb też więcej. Ale byl wyjątek w tym roku za kleniem, niestety na zero. Nie wiem czy człowiek tu zawinił, kiedyś byly miejsca naprawdę głębokie, teraz ciężko o takie, ryba ucieka z niej do Wisły. Okolicę Pińczowa płycizna, okolice Wiślicy to samo, może okolice bliżej ujścia koło Nowego Korczyna byłby bardziej rybne ale tam nie odwiedzałem, pozdrawiam i życzę sukcesów choć nad Nida będzie ciężko. Ale łowienie płoci tez może być frajdą
Sławek, ja do Nidy mam może 300 metrów, hehe
Oczywiście, gdy jestem w Korczynie. Tutaj zaczynałem pierwsze wędkarskie kroki. Zgodzę się z Tobą... Płytko jak cholera i jestem trochę podłamany stanem wód. A widoki cudne
Wujek opowiadał, że w dawnych latach po Nidzie pływała „krypa”, która wybierała piasek, a tym samym pogłębiała rzekę. Ryb było od cholery i nawet jak ktoś nie znał się na wędkowaniu, to mógł sporo połowić
Wiadomo... „kiedyś to było”
Rzeka się zmienia, ale nie wiedziałem że tak szybko
Miejsca, które pamiętam miały jakieś 1,7 -2 m głębokości, teraz mają około 1,2 metra. Jak zrobi się cieplej to sprawdzę „organoleptycznie”
Mimo wszystko wracam na Nidę ze sporym sentymentem i ogromną radością. Jakoś cieszą mnie te płotki
liczę, że jeszcze idą mi się fajnie połowić. Plusem jest, że rzeka w znanych mi odcinkach staje się bardziej niedostępna. Trzeba mieć sporo samozaparcia żeby przedrzeć się przez tropikalny las, który wyrósł w miejscach gdzie jeszcze kilkanaście lat temu można było dojechać traktorem i rozłożyć się na łące