Z racji covida spędziłem 4 tygodnie w domu, głownie w łóżku. Potem brakowało sił aby pojechać na ryby, pogoda nie rozpieszczała. Więc nie zaglądałem dwa miesiące do garażu. Jak zaglądnąłem, od razu zauważyłem mysie 'bobki' i poczułem zapach obecności gryzoni. Zanim wziąłem się za porządki, postanowiłem usunąć przyczynę problemu. W łapki wpadło 9 myszy, w tym ostatnia 3 dni temu. Zrobiłem kilka dni temu pierwsze sprzątanie, i byłem w szoku
Myszy opanowały garaż w całości. Pogryzły mi osprzęt do tyczki, w pokrowcach zrobiły gniazda. Ciuchy poniszczyły - polary są zmasakrowane, nawet spodnie z Prestona mają już wywietrzniki. Wczoraj musiałem odkażać wiele rzeczy i wyprać pokrowce, bo śmierdziały niesamowicie i były pełne syfu. Torby wędkarskie w ilości czterech są do wyrzucenia, masakra.
A to dopiero początek oceniania strat
Przez ponad trzy latanie miałem myszy w garażu, częste wypady na ryby i wizyty w garażu upewniały mnie, że wszystko jest OK. A tu dwa miesiące i mysia kolonia. Jeśli zauważycie obecność myszy, szybko reagujcie. To co mnie cieszy, to że nie tępiły zębów na wędkach
Najlepsze są typowe łapki, które uśmiercają mysz bardzo szybko, wręcz natychmiast. Przynęta to masło orzechowe, nie potrafią się temu oprzeć. Odradzam łapki z klejem lub te 'naturalne', bo myszy wcale takie głupie nie są.