Myślę ,że najlepszą opcją by było ,żeby Policja ze strażą Pzw karty sprawdzali ,nie masz to kolegium i do Sądu sprawa idzie i tam już mandaty spore rzędu kilkuset złotych to mocno by ostudziło wielu kłusoli ,ale przede wszystkim kontrole non stop muszą być
Nie trzeba wcale sądów, ale bata w PZW. Jeżeli za dwa przewinienia mógłbyś być usunięty ze związku lub zawieszony na dwa lata, to wtedy jeden z drugim szybko by pomyślał co robi. Po przykładnym wywaleniu ze związku iluś wędkarzy inni zaczęliby zmieniać swoje podejście. Bo bez pozwolenia dokonujesz kradzieży wędkując, a to już paragraf.
Kolejna sprawa to współpraca z policją. W Polsce musi być dwóch strażników, co jest chore. Moim zdaniem powinno być jak w innych krajach, jeżeli do strażnika ktoś 'startuje', ten dzwoni na policję i wtedy sprawa załatwiana jest w inny sposób, gość wylatuje z PZW definitywnie po takiej interwencji, plus ma problemy w sądzie.
Jak pisał Arek, nie potrzebujemy wcale zmian kar na większe, ale oskarżyciela posiłkowego (nie mylić ze świadkiem), który na rozprawach będzie żądał zadośćuczynienia, ale nie tego na podstawie ceny za kilogram ryby. Niestety wciąż mamy mało tych oskarżycieli, PZW 'oszczędza', napędzając patologię.
Dla mnie głośne zachowanie nad wodą (po alkoholu) powinno być już podstawą do kontroli, i takie rzeczy tępiłbym ze szczególnym zacięciem. Bo należy uszanować innych wędkujących.
Okręg zaś powinien szybko ustalić dodatkowe przepisy, zwłaszcza związane z użyciem łódek zanętowych lub ograniczaniem pola wędkowania innym, które powinny być przestrzegane.