A mnie rozjechał mój wnuk, wtedy w wieku może 9 lat. Zabrałem go na komercję, gdzie złowione ryby można kupić. Złowiliśmy ich może z 9. Ja nie zabieram ryb ale on nalegał, żeby zabrać wszystkie. Żadne argumenty nie trafiały, trofeum trzeba zabrać ze sobą i zjeść. Po negocjacjach kupiliśmy złowionego przez niego karasia, takiego 1,5 kg i dwa mniejsze karpiki. Przy obiedzie próbował udowodnić, że byłby stanie zjeść wszystkie, chociaż widziałem, że uszami mu wychodzi.
To są chyba jakieś pierwotne instynkty, które trzeba u młodych wykorzeniać. U starych jest trudniej.
Trochę niekomfortowo czuję się jako "stare plemię", które należy wybić, a po 60-tce tak się czuję.
Nie każdy stary wędkarz jest zabójcą ryb. Wielu z nas potrafi przekazać albo próbuje przekazać młodym ideę no kill, która chyba nie jest ich naturalnym instynktem.