Osobiście znam osobę która zasiadkę na DD zaczyna w kwietniu a kończy w październiku. Tam śpi, je, sra, i stamtąd jeździ do pracy.
Na okolicznościowe imprezy rodzinne jedzie tylko gdy ktoś go zastąpi w pilnowaniu miejscówki. Wariat.
To już nie jest pasja,to fanatyzm.
Myślałem w tym roku odwiedzić ten ósmy cód,ale chyba daruję sobie. Już na moich jeziorach czasem jest ciasno,to co dopiero tam.
Z drugiej strony popatrzcie,jaki jest popyt na rybny zbiornik. Ludzie słono by zapłacili za odosobnione pewne miejsce,na pięknym,rybnym akwenie.
Mam nadzieję,że ktoś przedsiębiorczy z pieniążkami,już to zauważył.
Dla miejscowych wędkarzy,to musi być dramat,takie tabuny przyjezdnych.