Właśnie najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że żadne badania nie są wiarygodne, ich skuteczność sięga max 70%, a to zbyt mało, aby brać je za pewnik.
Lekarze- jak w każdym zawodzie trafiają się półgłówki (branży lekarskiej też się to tyczy), dlatego w takich sprawach, gdzie jest możliwość warto doszkolić się dla samego siebie. Ja się doszkoliłem na swoje potrzeby, zaś wynik tego "samodokształcania" się to konieczność zastosowania kuracji antybiotykowej
...oczywiście, że jest to trochę nad wyrost, biorąc pod uwagę, że boleriozą zakażonych jest do około 30% kleszczy. Ale osobiście wolę mieć 100% pewności, że boleriozy nie złapię, kosztem nawet tego, że wezmę antybiotyk (bo to też dla zdrowia obojętne nie jest). Po drugiej stronie masz tylko 70% szans, że nic Ci nie będzie gdy nie masz objawów. Dla mnie to za mało. Wspomnę może tylko o tym, że antybiotyki brałem w życiu kilka razy (dwa razy na kleszcza i może jeszcze miałem ze dwie kuracje), także unikam ich jak ognia. Nigdy na żadne przeziębienie antybiotyków nie używam, z prostej przyczyny, praktycznie każde to sprawa wirusów, nie bakterii (temu tak rzadko choruję zapewne).