Panowie, dowiedziałem się niedawno, że są okręgi, gdzie rejestrów się nie rusza, robi natomiast ściemę, podkładkę, wpisując byle co. Dla mnie to dramat, gdyż rejestr jest jedynym narzędziem, jakie może wykonać za darmo wędkarz, i którego analiza daje wiele odpowiedzi na najróżniejsze tematy, przede wszystkim jak przyjmują się zarybienia, jakie gatunki są nadmiernie odławiane itd.
To PZW nie korzysta z rejestrów, i to jest najgorsze. Wyobraźcie sobie, że jakiś buc siedzi i zbiera rejestry, mówiąc wędkarzom, że 'muszą' to robić, sugerując, że jest to zbędny wymóg narzucony przez RZGW
Poziom nieświadomości wędkarzy i ludzi z samego PZW jest straszliwy. Dlatego trzeba robić wszystko aby ten trend odwrócić. Oczywiście łowiska no kill są tu pewnym rozwiązaniem, ale nie załatwią sprawy zbiorników gdzie się zabiera. Bo trzeba monitorować w jakiś sposób ichtiofaunę, na oko to zmarł facet w szpitalu.
Co do Dunajca i innych rzek. Tak, dawniej ryby było sporo, jednak pamiętajmy, że warunki środowiskowe uległy zmianie. Nie tylko rybę wykłusowano, wiele gatunków w tym brzana po wybudowaniu zapory na Dunajcu straciło idealne wcześniej warunki tarłowe. Gdyby monitorowano sytuację, możnaby skutecznie zadziałać, nawet wpłynąć na państwo aby zapłaciło za restytucję takiej brzany. Ale PZW nie zajmuje się takimi błahostkami, wędkarzom też się 'nie chce'. Ma być, 'płacą' to wymagają. I teraz się to mści. Osobiście żałuję, że wędkarze w Polsce nie są jak myśliwi, chodzi mi o organizację, wymaganą wiedzę o środowisku i zwierzętach leśnych. U nas wędkarz nie musi się legitymować żadną wiedzą, często większość stanowią goście którym karta musi się zwrócić, nie mają nawet chęci aby pomyśleć skąd się biorą ryby. 'Nie zarybiajo'
To jest swojego rodzaju upadek. To nie są wędkarze ale rybacy z wędką w ręku. I dlatego między innymi PZW jest związkiem rybackim