No właśnie. To wędkarze pozwalają, aby ktoś mógł robić taki typ odłowu kontrolnego. Wg mnie łatwo to można zablokować robiąc odpowiednią akcję lokalnie. Ale wędkarze chcą aby coś wydarzyło się samo z siebie, aby ktoś robił coś za nich. Czy władze okręgu blokowałyby wnioski o odłów kontrolny bez zabierania ryb? Wątpię.
Luk tam podobno była SSR, byli wędkarze, jednak były "papiery" z okręgu + były tam jakieś "badania" naukowców. Tyle tylko wiem. Nie jest wówczas takie proste, aby zablokować odłowy, bo samemu łamie się prawo i wówczas jest się na łasce działaczy, bo równie dobrze mogą Cię za to zawiesić w prawach, a nawet wyrzucić z PZW. Sam komuś doradzałem, jak się odwołać w takiej sprawie, bo sąd koleżeński w okręgu wydał orzeczenie, którego uzasadnienie nawiązywało merytorycznie do czasów stalinizmu. Wtedy też tak uzasadniano orzeczenia Więc wiem jak to wygląda w praktyce ta blokada odłowów. Wiem, że są okręgi które w dupie mają "blokady" odłowów przez wędkarzy, bo każdy okręg ma je przewidziane w operatach i muszą je zrobić. A to jak one będą przebiegać to ich mało interesuje. I jak wędkarze blokują to im się robi problemy. Opole i takie Dzierżno to chlubne wyjątki w PZW. W Okręgu Mazowieckim, na Mazurach jest kompletnie odmienna sytuacja. I wędkarze mają mało do powiedzenia.
Arek, ja nie mówię o blokadzie odłowów, które są zatwierdzone, ja mówię o odpowiednim, wcześniejszym działaniu.
Pisałem to też wcześniej, często odłowy kontrolne wymagają wsparcia wędkarzy, tak aby można było zrobić je na żywej rybie. Trzeba ryby policzyć, wypuścić, pomierzyć niektóre, zważyć. Nie zrobi tego jeden lub dwóch gości. Chodzi o to, że tu trzeba większego zaangażowania. Trudno wymagać, aby okręg płacił za wszystko. Dla nich łatwiej jest to zostawić na głowie tym co to robili wcześniej, czasami jest możliwość zarobku.
Doskonale sobie zdaję sprawę, że blokowanie odłowów kontrolnych w dzień kiedy się one wydarzają, to ostateczność. DLatego ważne jest odpowiednie wcześniejsze działanie. Dodam też, że chodzi o łowiska jakimi się opiekuje nasze koło. Dlatego w Opolu czy Dzierżnie było jak było, bo oni się opiekują swoimi wodami mocno.
Stąd też piszę aby brać sprawy w swoje ręce, aby nie ufać okręgowi. Tam wiele rzeczy jest robionych wg utartego schematu. Jednak co istotne - władze okręgu to nie prywatny folwark jego prezesa. Dlatego nie widzę tego, aby pewne rzeczy tam chciano blokować. Po prostu wędkarze nie rozumieją, że odłowy kontrolne robione są 'za ich plecami', po cichu. Jestem pewny, że jakby się wędkarzom wytłumaczyło, czym są odłowy kontrolne w wydaniu rybackim, 90% by protestowało i powiedziało nie. Pytanie tylko czy takie tematy się porusza na zebraniach w kołach? Bo wg mnie wystarczy zabrać głos na takim zebraniu i wymóc na władzach koła, aby wyraziły sprzeciw przeciwko takim odłowom, oferując pomoc w przeprowadzeniu normalnych. Będzie poparcie i wniosek przejdzie, jednogłośnie
Pomyślmy też o tym, że jeżeli wędkarze nie wiedzą czym są odłowy kontrolne, że jest to wymóg, to gdzie jesteśmy? To jest przecież niesamowite, że wędkarze nie wiedzą takich rzeczy, a jak już rozumieją, to nie robią nic aby to zmienić. Tak, w pewnych okręgach będzie trudniej (jak mazowiecki), jednak w mniejszych nie powinno być problemu.
Oczywiście odłowy kontrolne mogą też być okazją na niektórych łowiskach, aby pozbyć się części drobnicy lub jakiegoś niepożądanego gatunku. Dlatego mogą one bardzo pomóc. Tutaj więc protesty mogą być bardzo szkodliwe i powodować frustrację. Dlatego musi być przejrzystość, możliwość kontaktu z ichtiologiem okręgowym z którym się takie rzeczy omawia. Ale czy trzeba to tłumaczyć? To powinno być oczywiste, każda woda jest inna
Trzeba interesować się własnymi łowiskami, dlatego tak ważna jest decentralizacja.