Dziś wreszcie miałem dobry dzień na łowisku. Siedziałem od rana 7 godzin. Na prawym brzegu niestety więc na początku zmarzłem a bardziej mnie przewiało, dopiero ok. 10 zrobiło się znośnie bo słoneczko już dobrze przygrzewało ale niestety wiatr nieprzyjemnie silny. Po pół godziny dopiero pierwsze branie ale później już poszło. 20 karpi i 7( !!) karasi ok. 1-1,5 kg. Im bliżej południa tym lepiej brały. Najgorzej było przy 19 karpiu bo zostało mi pół godziny do wyjścia i przestały brać. Jak zwykle a nawet gorzej bo miałem potem 3 karasie pod rząd. Na szczęście do ostatniego dołączył się na drugiej wędce karpik więc miałem dublet na koniec łowienia i mogłem się ze spokojem zwijać. Karpiki z reguły 2-3 kg, jeden 4 i jeden 5.5 kg. Trzy dublety w tym najfajniejszy dublet grubiutkich karasi co zdarzyło mi się po raz pierwszy w życiu. Brały na cokolwiek oprócz skisłego masła marosa. Chyba już mają do tego awersję. Co najlepsze przez całe łowienie nie miałem ani jednej spinki. Ogólnie piękny dzionek.