A ja Wam powiem tak. PZW nie chce karać wędkarzy za robienie syfu, nie chce pilnować porządku tak jak powinno. Gdyby SSR dostawała 10% ze składek, to wtedy dysponowali by sporym budżetem, który wykorzystywaliby na różne rzeczy, przede wszystkim na działanie. Dla tych co śmiecą, kary powinny być wysokie, i gdyby związek chciał takich wędkarzy karać, nastąpiłaby natychmiastowa poprawa. Ale oni wolą liczyć na każdą składkę
Podam Wam przykłady. Dogadać się z policją i PSR, aby robić patrole mieszane, tak aby można było od razy wstawiać mandaty. Jeżeli wystawiono by wiele patroli, porozumianoby się z policjantami i PSR-owcami, to wtedy możnaby zrobić konkretne akcje. Na przykład jeden zbiornik kontrolować przez tydzień dzień w dzień (w tym w nocy). Złapanych przykładnie ukarać, oprócz mandatów ukarać dodatkowo w kole. I już jest postęp. Bo ludzie śmiecą, ponieważ nikt ich nie kontroluje, wiedzą, ze prawdopodobieństwo patrolu jest znikome. Dlatego pozwalają sobie na tyle.
Nie będzie sporej poprawy jak nie będzie kontroli i kar. Ludzie nie zmienią się z dnia na dzień. Dodatkowo jest przyzwolenie na wędkowanie w stanie mocno wskazującym na spożycie. To powinno być jakoś uregulowane. Bo właśnie pijanym ludziom wszystko zwisa i powiewa. W UK na wielu łowiskach jest zakaz picia alkoholu lub zakaz bycia pijanym. Podobnie możńaby zrobić u nas. Do tego można wprowadzić nakaz, aby każdy wędkarz posiadał przy sobie worek na śmieci i tam je umieszczał. I tu właśnie strażnicy wiele by mogli pomóc, bo by wyławiali tych co nie mają porządku na stanowisku i są na bani. Przy policjancie lub funkcjonariuszu PSR, wielu cwaniaków by nie skakało, dlatego łatwo byłoby wyławiać tych agresywnych.
KOlejna rzecz to kara. Optowałbym za karą pozbawienia ludzi prawa do wędkowania na wodach państwowych na rok, dwa, pięć lub na całe życie. Jak będzie zamordyzm, ludzie zaczną liczyć czy się im pewne rzeczy opłacają. Ja się nauczyłem, że jak wędkuję, to nie upijam się, jak to robię, to wędki wyjmuję z wody. A u nas jest masakra. Na jednym zbiorniku specjalnym niedaleko Wodzisławia byłem świadkiem, jak karpiarze chleją na maksa. To było straszne uczucie, walenie wódy i darcie mordy, ludzie zamieniający się w stado krzykliwych małp, oczywiście każdy z 10 łowców miał kije zarzucone. Chcesz się zachowywać jak zwierz? Jedź do lasu a nie przeszkadzaj innym!
Niestety, u nas w Polsce jest przyzwolenie na takie rzeczy. Pozwala się ludziom na zachowania ograniczające wolność innych. Dlatego wykorzystują to oni w taki sposób, mają takie śmiecenie zakdowane. W UK oglądam ile puszek po piwie jest polskich. Nawet w Newark, mieście 30 tysięcznym, często jest ich wielokrotnie więcej niż po piwie jakie piją Angole. I wiem, że to Polacy śmiecą, bo widzę jak piją browary po parkach, wracając z pracy. Angol nie pije tak piwa, idzie do pubu, w miejscach publicznych pić alkoholu nie wolno. Tak, czasami śmiecić może Litwin lub jakiś wyjątkowy lokalny fan polskiego piwa, ale to wyjątki potwierdzające regułę. Pod mostem przy zamku w Newark, na 24 puszki po piwie które wrzucił ktoś do rzeki w miejsce płytkie (nie zabiera ich nurt), 18 jest polskich. Ciekawe, co?