Wolny bieg generalnie działa jak hamulec tylni, aczkolwiek szczątkowy( w wersji okrojonej z mocy). Mało ma więc podkładek, raczej rybek nie da się przy jego pomocy holować.
...
Jest tutaj jednak pewien fenomen. Hamulec na szpuli ustawiony na minimum i hamulec tylny (wolnego biegu) dokręcony na maksa zrobi misz masz
...
Po małej przeróbce zakresy regulacji są takie, że dźwignia hamulca walki służy jak dźwignia wolnego biegu.
Za "cientki" w temacie jestem, żeby takie rzeczy wiedzieć 😮
Odpowiedziałem jak umiałem najlepiej, wiem że tyłem nie powinno się "hamować" ryby, tak zakłada konstrukcja i instrukcja młynka, nigdy jednak przeróbek nie robiłem i w tym temacie wiedzy żadnej nie posiadam.
Wiem że tylny hamulec powinien być ustawiony na tyle mocno, by uciekającej rybie haczyk wbił się w wargę. Ma nie wylecieć jej z pyska, docisk ma być też na tyle mocny, by szpula nie kręciła się jak głupia, kiedy ryba zmieni kierunek i np. płynie do brzegu nie wybierając już żyłki/plecionki. Resztę mam zrobić ja, kiedy przełączę się na frontowy hamulec. To teoria.
Sam stosuję wolny bieg gdzie oporu nie ma prawie żadnego, bo koszyki w klasyku i metodzie mam przelotowe i to ja zacinam rybę kiedy słyszę że wolnobieg terkocze. Chyba że widzę branie na szczytówce, a następnie wolnobieg nie daje znaku, wtedy zacinam od razu, bo znaczy to dla mnie że ryba płynie do brzegu i w 2-3 na 5 przypadków tak jest, reszta to zawalone przeze mnie brania. To praktyka.
Nigdy jednak nie holowałem ryby na wolnobiegu, nawet nie podejrzewałem że się da. Ale w tym sezonie, mam taki jeden kołowrotek z lidla z wolnobiegiem i zapodam mu taką chłostę, zobaczymy co z tego wyjdzie. 😈 Napiszę co ciekawego z tego wynikło