Witaj Olku!
małą przerwę zaliczyłem w okresie młodzieńczym - gdzie ponad ciągoty do leszczy i linów przedkładałem uganianie się za krótkimi spódniczkami.
W moim przypadku liny, karpie i inne wodne ryby miały większą siłę niż ryby lądowe. Kiedy moi koledzy oparci o swoje wypucowane MZtki zagadywali dziewczęta na tamie, ja maszerowałem w gumiakach na ryby. Torbę zaś miałem wypełnioną książkami, bo trzeba było jakoś przygotować się do szkoły
No a potem była już tylko wieczna, niekończąca się nauka i praca z przerwami na wędkowanie. Tym sposobem zostałem starym kawalerem.
Owocnych dyskusji na forum!