Z psimi i kocimi chrupkami mam trochę doświadczenie, więc się podzielę jednym najświeższym przykładem:
25 marzec 2015 rok, Odra. Na łowisku jestem o godzinie 13:00. Słońce, ciepło. Woda średnia. Łowisko około 2 i 3 m głębokości na naprądowej bliżej podstawy główki.
Zanęta: moczony około 2 godziny koci pellet Burgess Sensitive Salomon o składzie ryba i ryż, następnie wyciśnięta woda przez ściereczkę. To tego dodałem około kilogram gotowanych ziemniaków przepuszczonych przez maszynkę do mięsa i garść soli. Na łowisku dodałem puszkę kukurydzy bez wody.
Zestaw: własnej roboty pickerek 2,4 m, po kolei - żyłka główna 0,16, ołów przelotowy własnej roboty 12 g, krętlik nr 20, przypon 0,14 około 10 cm, haczyk nr 8 cienki feeder, złoty, okrągły.
Przynęta 1: Kukurydza z puszki zmieszana z kocim pelletem – pyłem. Stała w lodówce przez noc. Do tego kulka styropianu koloru żółtego (przynęta pływająca a la bałwanek).
Przynęta 2: pellet koci moczony 15 minut, woda odlana i tak dochodził całą noc w tej wilgoci – pellet pływający.
Przynęta 3: ten sam pellet koci odessany strzykawką, czyli tonący (zastąpiłem pojemnik próżniowy dużą strzykawką lekarską).
Klenie i duże leszcze brały na pellet pływający 2 sztuki zakładany bezpośrednio na hak. Mniejsze leszcze brały na pellet tonący wraz z krąpiami.
Nie zdążyłem sprawdzić kukurydzy pływającej z kulką styropianu panierowanej pyłem kociego pokarmu. Ale to zrobię po tarle leszczy.
Pierwsze branie - kleń ten na zdjęciu. Zapomniałem go zmierzyć (natomiast wagi nie noszę), ale porównajcie go z podbierakiem.
Później cztery klenie trochę ponad wymiar, następnie przepiękny krąp i wreszcie weszły lechole. Te dwa na zdjęciu to ostatnie, bo o 17:30 musiałem się zwinąć.
Łowiłem na szybko ad hoc bez szczegółowego i szerokiego przygotowania.