A jesteście w stanie polecić jakąś dobrą odmianę pomidora gruntowego? Po ubiegłorocznej klęsce miałem już nie próbować z ich uprawą, ale po zimie jak zwykle nowe chęci i nadzieja mnie naszły. Bardziej mi o większe niż koktajlowe chodzi, rosnące pod gołym niebem, odporne na deszcze i pogodę
Ciezko o odporne na deszcze. Jeśli będzie deszczowo to i tak szybko je zaraza złapie. Jedynie pozostaje systematyczne pryskanie...
I z tego względu dałem sobie w ub. roku pierwszy raz spokój z ogrodem. Wyhodować zupełnie bez pryskania-ciężko, 2l wstecz wszystkie późne pomidory ze stanu zielonego przeszły w czarny, a miałem dorodne sztuki, w latach ubiegłych nie tak mocno ale również szły do wywalenia. Do tego dochodzi praca a weekendami wyjazdy, więc na ogród był czas po pracy-raz, że się nie chce, dwa, że komary, meszki i inne robactwo skutecznie przed zmrokiem zniechęca. A jak był wysyp, to było nie do przejedzenia i albo trzeba było przetwarzać, albo część wyrzucić, bo w miseczce stały zebrane, a zaraz te najdojrzalsze pleśń łapała.
Wnioski-w sezonie pomidorowo-ogórkowym, tylu znajomych ma po kokardę, że chętnie się dzielą zbiorami, bo jak ja wcześniej nie przejadają. Za inne przysługi, drobne gifty ogórki i pomidory-na wiaderka.
Z malinami miałem również epizod, na moich piachach-niech to szlag trafi, zasadziłem tego mnóstwo, wydzieliłem kawał pola, wynawoziłem, to jedynie z późnych coś ulazło, wczesne pojawiały się i jak mokry rok gniły w tempie szybkim. Co się uzbierało na kompocik z czerwoną porzeczką, czy truskawką to się udało, a reszta gniła zanim dojrzała. Doszedłem do wniosków, że szkoda czasu, na nawadnianie i doglądanie, pomimo tego, że nawet trochę sprawiało mi to satysfakcji i relaksowało.