Coś z tym mieleniem jest,bo sam też lubię tą czynność. Rzekłbym nawet,że to rodzaj relaksu.
Według mnie,dużo trudniej jest stworzyć własną zanętę do klasyka,niż do Metody. W klasyku trzeba silnie ukierunkować towar,przemyśleć jak ma pracować i czym tą pracę wspomagać,lub gasić. Zanęta typowo leszczowa,jest zupełnie inna od typowo płociowej,a można je dalej dzielić pod kątem warunków dna,czy ma się ścielić,robić dywan,być zwartą,czy luźną. Bardzo trudne zagadnienie i choć kupę lat bawię się w robienie swoich zanęt,nadal nie mam stałego przepisu na leszcza,choć na płoć już tak.
Zasada jest jedna i zawsze ta sama,nie przekombinowywać,do 4 składników max + grubsze frakcje i dopasowanie do warunków na wodzie. Inaczej można popłynąć z kasą i nic nie łowić.