Bardzo fajne opowiadanie.
Byłem z kumplem na rybach nad Jeziorem Koronowskim w końcu lat 80-tych. Wbiliśmy się w las z namiotem, rozbiliśmy nad brzegiem i tyle ryb kosiliśmy, że nam się po dwóch dniach znudziło. Za swój tamten grzech znudzenia, pokutuję teraz na bezrybiu.