Myślę, że może tak być.
Ja mam porobione gotowe przypony z kotwicą i bez. Wszystkie mają po 30 cm.
W przypadku zestawu normalnego (bez śruciny kotwiczącej) przypon w piórniku ma jedną śrucinę sygnalizacyjną oddaloną ok. 15 cm od haczyka, czyli pośrodku przyponu.
Przypony zrobione na cięższe warunki (silny dryf) zawierają dwie śruciny. Jedna (kotwica) jest 10 cm od haczyka, zaś druga (sygnalizacyjna) jest 20 cm od haczyka.
W obu przypadkach nad pętelką przyponu znajduje się dodatkowe obciążenie sygnalizacyjne, choć przy ciężkich warunkach przesuwam tam z góry całe obciążenie.
Nie jest to jednak żaden kanon. Każdego roku modyfikuję swoje zestawy i staram się je ulepszać, biorąc pod uwagę wszystko to, o czym tu dyskutujemy. Niewykluczone zatem, że w tym roku moje zestawy ulegną zmianie
Myślę, że za skuteczność zakotwiczenia zestawu często odpowiada zaczepienie się przynęty/haczyka/obciążenia kotwiczącego o przeszkody/nierówności na dnie.
Oczywiście, tego zjawiska nie bierzmy pod uwagę przy tych wszystkich teoretycznych rozważaniach. Nie jest bowiem możliwe, żeby to ocenić, oszacować, przedstawić w postaci liczb i wzorów.
Często używamy przynęt i śrucin, które w wodzie mają tak niewielki ciężar, że teoretycznie nie powinny zakotwiczać zestawu, a jednak zestaw się zatrzymuje.
Stąd też pomyślałem sobie, że można by w celu skutecznego zakotwiczenia użyć śruciny, która miałaby jakieś wypustki i tymi wypustkami zaczepiała się o dno. Podobnie jak jest to rozwiązane przy koszyczkach rzecznych zaopatrzonych w kolce.
Tutaj pojawia się jednak pytanie, czy tak zahaczony zestaw nie będzie osłabiał czułości i skutkował zbyt dużym oporem dla biorącej ryby. Czy większym oporem będzie odpowiednio duża/ciężka śrucina kotwicząca czy śrucina lekka, ale zahaczona o dno? Zapewne wszystko zależy od rodzaju tego zahaczenia, a tego też nie jesteśmy w stanie ustalić i oznaczyć