Największą zaletą tych przynęt jest ich kolor i praca. Ryby je lubią, co właśnie pokazały nam nasze testy. Każdy jednak sam musi zdecydować czy spróbuje tych waftersów. Ich ceny w sklepie to około 14-15 zł za pudełko.
Krótko mówiąc "za paczkę fajek". Jak na łowny towar to złoty interes (dla kupującego).
Na takich przynętach zarobek dla firmy nie jest jakiś znaczący, ale przy sprzedaży dużej ilości to pewnie się opłaca. Tutaj bardziej chodzi o szeroki asortyment i przez to postrzeganie firmy przez klienta. W takiej firmie jak Robinson pewne artykuły po prostu powinny być dostępne i szlus. Jako testerzy dążymy do takich zwyczajów, ale nie jest to łatwe, bo składa się na to wiele czynników/problemów, których często nie można się przeskoczyć.
Jeżeli chodzi o same waftersy i ich produkcję, to jest to dość mozolna praca wymagająca wielu godzin testów. To nie są popki, które mają stać dęba czy nurek spokojnie leżący w koszyku- mówiąc w uproszczeniu. Tutaj trzeba się nisko pochylić, połączyć przynęty z przyponami, ustawić ich pracę z haczykami, spędzić sporo czasu w domu przy akwarium i jeszcze więcej czasu nad brzegiem jeziora. Już nie wspomnę o producencie, który musi się dwoić i troić spełniając wytyczne testerów.
Oczywiście nie oszukujmy się, waftersy są bardzo skuteczną przynętą niezależnie od nazwy, producenta, zapachu i Bóg wie jeden jakiej reklamy. W przypadku, jeżeli zachowane są odpowiednie parametry, to przy metodzie rządzi praca/wyporność/pływalność przynęty i kolor, a inne aspekty, to tylko dodatek do całości. Jeszcze fundamentalną rolę odgrywa wielkość przynęty, ale to już temat na poboczny wątek.