Napiszę tylko odnośnie zaprawiania nasion i warzyw. Sprawa nie jest taka prosta,a już na pewno nie taka oczywista.
Otóż ziarna zaprawia się po pierwsze w celu ochrony przed chorobami,robactwem jak i w celu dostarczenia niezbędnych środków(nawozy itp.) bezpośrednio do nasion. I to są ziarna służące do wysiewu.
Po drugie zaprawia się w celu zapobiegania kiełkowaniu. Te nasiona i warzywa nie są przeznaczone do siewu czy sadzenia,a do przetwórstwa spożywczego czy na paszę. Podam przykład z własnego podwórka: ojciec zajmuję się uprawą (już tylko hobbystycznie)w tunelach. Kupił na giełdzie 500 kg cebuli na szczypior. Miała to być nie zaprawiana cebula,bo zaprawiana nie kiełkuje,żeby się lepiej i dłużej przechowywała. No i....został oszukany,bo cebula nie chciała skiełkować była jednak zaprawiana. Trzeba ją było dłuuuuugo moczyć i do tego w jakiś specjalnych ukorzeniaczach czy coś takiego,żeby nie stracić kasy. Nie wiem jak wygląda sprawa w przypadku kukurydzy,ale może warto się zapytać przed czym zaprawiana kukurydza, o ile jest w ogóle czymś potraktowana. Większość dostępnych jest już genetycznie zmodyfikowanych(GMO) i nie wymaga dodatkowej obróbki. Jak napisał Grześ "natural food"
Ps. Grześ odnośnie j.Czaple też o tym słyszałem,ba nawet widziałem jak sypią całymi wiadrami kukurydzy. Kiedyś jakieś 15-20 lat temu kiedy nie było tak dużo uprawianej kukurydzy,był to łubin,który pięknie porastał na wszystkich okolicznych polach. Kolega mi opowiadał,że udało mu się przekupić tubylca(
) i nie dość,że mu zdradził tajemnicę to jeszcze udostępnił łódkę i zanęcone miejsce. Mówił,że już nigdy więcej tak nie połowił. Oni tzn."tubylcy"przychodzili na ryby jak nikogo nie było nad wodą np.w niedzielę przed południem kiedy wszyscy już po rybach w domu lub kościele. Przyjeżdżali na rowerach, nawet ich nie przypinali i szli na godzinę lub dwie na ryby. Złapali co mieli złapać i do domu zanim wiara wróci z kościoła lub przyjdzie na spacer po obiedzie.