Zmiany klimatyczne? Nie sposób ich nie zauważyć. Lat temu kilka wstecz utkwił mi w pamięci widok pola słoneczników. Pola, które znajdowało się na terenie Republiki Czeskiej. Spalone, brązowe, straszne.
Zastanawia mnie jedno - dlaczego widząc te zmiany, zmiany postępujące w zatrważającym tempie, nie robimy nic? W dalszym ciągu wycinamy w pień drzewa, coraz więcej wokół nas betonu. Każdy, nawet najmniejszy skrawek ziemi, wykorzystują pazerni deweloperzy. A tu jest sedno niskiego poziomu wód. Mamy zakłócony, o ile w ogóle umożliwiony, przepływ wód gruntowych. Na każdym miejscu budujemy, zakłócając tym samym gospodarkę wodną. Dlaczego nie wykorzystujemy wcześniej opuszczonych terenów? Starych fabryk, osiedli, tylko budujemy w nowych miejscach?
Problem dotyczy NAS WSZYSTKICH, ale puści, próżni nowobogaccy, uważają, że skoro mają pieniądze, to im nic nie jest straszne.
Ostatnio, w radio, jeden słuchacz podrzucił dość ciekawy temat. Dlaczego tak borykamy się ze smogiem? Odpowiedź była stosunkowo prosta - nie mamy naturalnych kanałów wentylacyjnych. Cyrkulacja powietrza w metropoliach została nie tyle co zakłócona, ile zniszczona. Wszędzie widać bloki, domy wielorodzinne. Nie ma miejsca na wymianę powietrza. Niestety, sami sobie gotujemy ten los.
Jeszcze nie tak dawno, naprzeciwko moich okien roztaczał się widok na dziką polanę. Przychodziły pod blok sarny, miały siedliska bażanty. Dziś? Dziś mam przed oknami szeregowce. Beton, hałas i wszystko co najgorsze.
Wnioski? Proste, by nie rzec banalne: Liczy się tylko i wyłącznie kasa, kasa, kasa. Tu, teraz i w tym momencie. A co później? A później to jakoś to będzie. Później to będzie zmartwienie innych, następnych pokoleń.