Dziś z racji pięknej pogody i wolnego czasu - nie mogłem się oprzeć pokusie i wyskoczyłem na kilka godzin na ryby, na Miejsce Kłodnickie.
Pierwszy plan zakładał "powtórkę z rozrywki" ze środowej sesji, ale zapomniałem zabrać robactwa i przezbroiłem się na dwie metody. W zasadzie to powtóka ze środy się zdarzyła, gdyż już w pierwszym rzucie, po niecałej minucie branie. Jak się okazało - ryba sesji. Po kilkuminutowym holu na macie zameldował się pełnołuski, legitymujący się długością 78cm i masą całkowitą 8,5kg. Był to jedyny karp tego dnia. Resztę (bodajże 12 szt.) stanowiły leszcze z przedziału wagowego 700-1500gr.
Kilka godzin nad wodą, pomimo dość chłodnego wiatru w twarz dało zadowolenie. Naprawdę ryby fajnie współpracowały, nie było jednak sytuacji ze środy, kiedy to dwukrotnie musiałem zwinąć jeden zestaw, bo nie szło wyrobić na dwa kije.
Cieszą mnie wyniki, ale jeszcze bardziej cieszy fakt, że coraz częściej rzucam "w punkt" - tego efekty zaczyna być widać.
Nie było jakiegoś zdecydowanego faworyta, na który łakomiły się ryby - jedynie co to nie odnotowałem nawet wskazania na czekoladową pomarańczę od Ringersa.