Teorie, że zanęty drobne itd mnie nie przekonują. Na Kanale Żerańskim od wiosny do późnej jesieni rozgrywane są zawody spławikowe praktycznie co tydzień. Różnie bo od 30 do 100 zawodników zgodnie z przepisami nęci. I tak co tydzień.
O dziwo, kanał Dwory i Kanał Gliwicki w mojej okolicy to jedne z najlepszych wód, gdzie łowione leszcze przekraczają 1-2 kg a bardzo często można złowić i takie ponad 3 kilogramowe. Są to łowiska, na których notorycznie rozgrywane są zawody i rybom to nie szkodzi a wręcz przeciwnie, na odcinkach gdzie są zawody właśnie można tych ryb złowić najwięcej. Do wody ładują mnóstwo towaru, ale tak jak pisałem wyżej w większości jest to 0,5kg sypkiej zanęty plus glina, ziemia i robactwo - zazwyczaj jockers, który jest naturalnym pokarmem ryb. To nie są pellety, kulki czy gotowana kukurydza w ilościach kilogramowych. Gdyby to, co jednen karpiarz zużywa na zasiadkę zmielić, to przypuszczalnie wystarczyło by na zawody dla 60 spławikowców.
Rzecz jest też nie w tym ile i ile osób ale jak to wygląda w rzeczywostości w wodzie. Moja kulka zanęty, rzucona pod brzegiem znika w ciągu pół godziny, nawet nie wyjedzona przez ryby a po prostu rozmywana przez kanał, rzekę czy niesiona prądami w jeziorze. Tą zanętą, która stanowi 0,5 do 1 kg pożywią się głównie małe ryby. Kiedy wrzucę do wody kilogram kulek, one zalegają tam bardzo długo, aż pojawi się duża ryba, która je zje. Jak wiemy, tych dużych ryb nie jest wiele, tak więc ten towar nawet w tych samych proporcjach niknie w zupełnie innym czasie a w przypadku kilek może i w ogóle - co widzimy na filmie, który zalinkował autor wątku.
"Są to łowiska, na których notorycznie rozgrywane są zawody i rybom to nie szkodzi a wręcz przeciwnie, na odcinkach gdzie są zawody właśnie można tych ryb złowić najwięcej. Do wody ładują mnóstwo towaru, ale tak jak pisałem wyżej w większości jest to 0,5kg sypkiej zanęty plus glina, ziemia i robactwo - zazwyczaj jockers, który jest naturalnym pokarmem ryb. To nie są pellety, kulki czy gotowana kukurydza w ilościach kilogramowych. Gdyby to, co jednen karpiarz zużywa na zasiadkę zmielić, to przypuszczalnie wystarczyło by na zawody dla 60 spławikowców. "
Zmielił..ale pytanie jak drobno?
Myślę że nie ma wielkiego sensu toczyć sporów pomiędzy zwolennikami sypkich, drobnych zanęt, a tymi którzy preferują np. ziarno czy kulki.
Zarówno w jednym i drugim przypadku potrzebny jest zdrowy rozsądek, wiedza i znajomość łowiska.
Najpewniej są łowiska które bez większego problemu przyjmują większą ilość zanęt zarówno grubych, jak i sypkich...choćby rzeki, czy duże rybne jeziora...I bywa że obfite nęcenie jest wskazane. (Byle nie 300kg, czy kilka ton na weekend
)
Ale mniej doświadczeni koledzy powinni pamiętać, że propagowanie zasypywania łowisk całymi kilogramami zanęt to często taka "handlowa zagrywka"...
Możliwe że najwięcej zarabia się właśnie na sprzedaży zanęt. To bardzo chodliwy towar.