Łukasz, ale po co ja mam tak nęcić, jak widzę wokół tak nęcących, którzy potem czekają na branie cały dzień, a ja w tym czasie 10 ryb wyciągam?
Owszem, ja nie nastawiam się na największe kabany w zbiorniku. Ale nastawianie się na taką czy inną rybę nie zmienia faktu, że leży stos żarcia na dnie i zanim ryba znajdzie nasz zestaw to mija dzień. Poza tym osoby, które obserwuję i wyniki mają super, nie nęcą tonami towaru.
Zobacz sobie filmy np. Topnika. Chłopak przyjeżdża dzień-dwa przed zasiadką. Wsypuje parę garści swoich kulek i jedzie do domu. Potem w dniu łowienia po garści na zestaw mieszanki ziaren i kulek i łowi. I ma wyniki piękne.
I chłopaki tutaj też tak robią. I mają wyniki.
Z tym nęceniem małymi ilościami towaru, to nie jest do końca tak jak wszyscy myślą. Jest teraz moda, aby pokazywać tu i ówdzie, jaki to chojrak jestem, i jakie kabany będę łowił z marszu, nęcąc garścią kulek i trzema ziarnami kukurydzy. Robią to nieliczni na dobrych wodach ( nie mówię o łatwych komercjach), albo bardzo doświadczeni i mądrzy wędkarze.
Panowie, trzeba powiedzieć sobie jasno, że wszystko zależy od warunków panujących na łowisku i aktualnego apetytu ryb. Wiele razy nęciłem długotrwale, najczęściej były to ziarna kukurydzy i grochu gotowane al dente. Jak ryba mocno żerowała na jeziorach ( mowa o leszczach, karpiach do 5-8 kg, linach, karasiach i czasem gruntowych płociach ponad kilogram) to codziennie do wody szło 15 litrów ziaren. Uwierzcie mi, że czasem musiałem dosypywać, bo ryby wyjadały i się wycofywały z łowiska.
Na Odrze, podwajaliśmy wagę zanęty z jezior, była dokładnie identyczna sytuacja. Czasem normalnie zostawaliśmy z ręką w nocniku. Brakowało nam towaru do nęcenia! Niestety to stare, dobre czasy i nie zapowiada się aby wróciły.
Do czego zmierzam zapytacie? Chodzi o to, że to apetyt ryb nam dyktuje, ile mamy sypać towaru do wody. Oczywiście każdy wie, że najlepiej, aby ryba spędzała w naszym wytypowanym miejscu jak najwięcej czasu. Genialnie, jak ma tam jeszcze czym się pożywić. Wtedy przyzwyczaja się do placu i przebywa tam chętniej i częściej.
Ktoś powie, że jadę, sypię i nie mam wiedzy czy ryba żeruje ostro czy słabo. To jest racja
Dlatego, należy iść w bezpiecznym kierunku i sypać mniej, aby nie zepsuć wody i miejscówki.
Optymalnym jednak rozwiązaniem według mnie, jest nęcenie długotrwałe z kontrola dna. Wiele razy jako młodziak pływałem z maska i sprawdzałem na górkach, czy ziarna są wyjedzone. To świetne rozwiązanie, oczywiście nie dla wszystkich dostępne i to rozumiem. Niestety, pod takimi działaniami kryje się pułapka, przykra niespodzianka
Nurkujesz, a tam zero ziaren, wszystko wyjedzone, a w nocy nie było ani skubnięcia
Kurw... czary!? Nie! Coś spapraliśmy z zestawem albo przynętą.
Więc Koledzy, nie można kategorycznie potępiać ludzi, którzy sypią dużo. Może, aktualnie jest taka potrzeba i chłopak wie co robi? Rozumiem jak baran jeden z drugim, dosypuje wiadrami jak mu nic nie bierze, ale przy kumatych operatorach karpiówek, taki problem nie istnieje. Tutaj kłania się obeznanie z wodą, z zachowaniem ryb i zdroworozsądkowe myślenie.
Trzeba ludzi uświadamiać i uczyć, kiedy należy, a kiedy nie powinno się dużo sypać.