Autor Wątek: Łowisko Pod Borem - czyli jak łowić skutecznie bez łódki zanętowej duże ryby  (Przeczytany 38481 razy)

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Łukasz, ale po co ja mam tak nęcić, jak widzę wokół tak nęcących, którzy potem czekają na branie cały dzień, a ja w tym czasie 10 ryb wyciągam?
Owszem, ja nie nastawiam się na największe kabany w zbiorniku. Ale nastawianie się na taką czy inną rybę nie zmienia faktu, że leży stos żarcia na dnie i zanim ryba znajdzie nasz zestaw to mija dzień. Poza tym osoby, które obserwuję i wyniki mają super, nie nęcą tonami towaru.
Zobacz sobie filmy np. Topnika. Chłopak przyjeżdża dzień-dwa przed zasiadką. Wsypuje parę garści swoich kulek i jedzie do domu. Potem w dniu łowienia po garści na zestaw mieszanki ziaren i kulek i łowi. I ma wyniki piękne.
I chłopaki tutaj też tak robią. I mają wyniki.



Z tym nęceniem małymi ilościami towaru, to nie jest do końca tak jak wszyscy myślą. Jest teraz moda, aby pokazywać tu i ówdzie, jaki to chojrak jestem, i jakie kabany będę łowił z marszu, nęcąc garścią kulek i trzema ziarnami kukurydzy. Robią to nieliczni na dobrych wodach ( nie mówię o łatwych  komercjach), albo bardzo doświadczeni i mądrzy wędkarze.

Panowie, trzeba powiedzieć sobie jasno, że wszystko zależy od warunków panujących na łowisku i aktualnego apetytu ryb. Wiele razy nęciłem długotrwale, najczęściej były to ziarna kukurydzy i grochu gotowane al dente. Jak ryba mocno żerowała na jeziorach ( mowa o leszczach, karpiach do 5-8 kg, linach, karasiach i czasem gruntowych płociach ponad kilogram) to codziennie do wody szło 15 litrów ziaren. Uwierzcie mi, że czasem musiałem dosypywać, bo ryby wyjadały i się wycofywały z łowiska.

Na Odrze, podwajaliśmy wagę zanęty z jezior, była dokładnie identyczna sytuacja. Czasem normalnie zostawaliśmy z ręką w nocniku. Brakowało nam towaru do nęcenia! Niestety to stare, dobre czasy i nie zapowiada się aby wróciły.

Do czego zmierzam zapytacie? Chodzi o to, że to apetyt ryb nam dyktuje, ile mamy sypać towaru do wody. Oczywiście każdy wie, że najlepiej, aby ryba spędzała w naszym wytypowanym miejscu jak najwięcej czasu. Genialnie, jak ma tam jeszcze czym się pożywić. Wtedy przyzwyczaja się do placu i przebywa tam chętniej i częściej.
Ktoś powie, że jadę, sypię i nie mam wiedzy czy ryba żeruje ostro czy słabo. To jest racja :thumbup: Dlatego, należy iść w bezpiecznym kierunku i sypać mniej, aby nie zepsuć wody i miejscówki.

Optymalnym jednak rozwiązaniem według mnie, jest nęcenie długotrwałe z kontrola dna. Wiele razy jako młodziak pływałem z maska i sprawdzałem na górkach, czy ziarna są wyjedzone. To świetne rozwiązanie, oczywiście nie dla wszystkich dostępne i to rozumiem. Niestety, pod takimi działaniami kryje się pułapka, przykra niespodzianka :( Nurkujesz, a tam zero ziaren, wszystko wyjedzone, a w nocy nie było ani skubnięcia ;D Kurw... czary!? Nie! Coś spapraliśmy z zestawem albo przynętą.

Więc Koledzy, nie można kategorycznie potępiać ludzi, którzy sypią dużo. Może, aktualnie jest taka potrzeba i chłopak wie co robi? Rozumiem jak baran jeden z drugim, dosypuje wiadrami jak mu nic nie bierze, ale przy kumatych operatorach karpiówek, taki problem nie istnieje. Tutaj kłania się obeznanie z wodą, z zachowaniem ryb i zdroworozsądkowe myślenie. 
Trzeba ludzi uświadamiać i uczyć, kiedy należy, a kiedy nie powinno się dużo sypać.

Jędrek a na takiej Bażynie teraz ile i czegoś w sadził do spomba.....



Ostatnio łowiłem pod brzegiem, wiec sypnąłem z ręki 1 litr kuku gotowanej, pelletów 3 mm dwie garście, wszystko dosmaczone Jum Jumem i czosnkiem. Teraz, nie nęciłbym wcale.

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 233
  • Reputacja: 895
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Łukasz, ale po co ja mam tak nęcić, jak widzę wokół tak nęcących, którzy potem czekają na branie cały dzień, a ja w tym czasie 10 ryb wyciągam?
Owszem, ja nie nastawiam się na największe kabany w zbiorniku. Ale nastawianie się na taką czy inną rybę nie zmienia faktu, że leży stos żarcia na dnie i zanim ryba znajdzie nasz zestaw to mija dzień. Poza tym osoby, które obserwuję i wyniki mają super, nie nęcą tonami towaru.
Zobacz sobie filmy np. Topnika. Chłopak przyjeżdża dzień-dwa przed zasiadką. Wsypuje parę garści swoich kulek i jedzie do domu. Potem w dniu łowienia po garści na zestaw mieszanki ziaren i kulek i łowi. I ma wyniki piękne.
I chłopaki tutaj też tak robią. I mają wyniki.



Z tym nęceniem małymi ilościami towaru, to nie jest do końca tak jak wszyscy myślą. Jest teraz moda, aby pokazywać tu i ówdzie, jaki to chojrak jestem, i jakie kabany będę łowił z marszu, nęcąc garścią kulek i trzema ziarnami kukurydzy. Robią to nieliczni na dobrych wodach ( nie mówię o łatwych  komercjach), albo bardzo doświadczeni i mądrzy wędkarze.

Panowie, trzeba powiedzieć sobie jasno, że wszystko zależy od warunków panujących na łowisku i aktualnego apetytu ryb. Wiele razy nęciłem długotrwale, najczęściej były to ziarna kukurydzy i grochu gotowane al dente. Jak ryba mocno żerowała na jeziorach ( mowa o leszczach, karpiach do 5-8 kg, linach, karasiach i czasem gruntowych płociach ponad kilogram) to codziennie do wody szło 15 litrów ziaren. Uwierzcie mi, że czasem musiałem dosypywać, bo ryby wyjadały i się wycofywały z łowiska.

Na Odrze, podwajaliśmy wagę zanęty z jezior, była dokładnie identyczna sytuacja. Czasem normalnie zostawaliśmy z ręką w nocniku. Brakowało nam towaru do nęcenia! Niestety to stare, dobre czasy i nie zapowiada się aby wróciły.

Do czego zmierzam zapytacie? Chodzi o to, że to apetyt ryb nam dyktuje, ile mamy sypać towaru do wody. Oczywiście każdy wie, że najlepiej, aby ryba spędzała w naszym wytypowanym miejscu jak najwięcej czasu. Genialnie, jak ma tam jeszcze czym się pożywić. Wtedy przyzwyczaja się do placu i przebywa tam chętniej i częściej.
Ktoś powie, że jadę, sypię i nie mam wiedzy czy ryba żeruje ostro czy słabo. To jest racja :thumbup: Dlatego, należy iść w bezpiecznym kierunku i sypać mniej, aby nie zepsuć wody i miejscówki.

Optymalnym jednak rozwiązaniem według mnie, jest nęcenie długotrwałe z kontrola dna. Wiele razy jako młodziak pływałem z maska i sprawdzałem na górkach, czy ziarna są wyjedzone. To świetne rozwiązanie, oczywiście nie dla wszystkich dostępne i to rozumiem. Niestety, pod takimi działaniami kryje się pułapka, przykra niespodzianka :( Nurkujesz, a tam zero ziaren, wszystko wyjedzone, a w nocy nie było ani skubnięcia ;D Kurw... czary!? Nie! Coś spapraliśmy z zestawem albo przynętą.

Więc Koledzy, nie można kategorycznie potępiać ludzi, którzy sypią dużo. Może, aktualnie jest taka potrzeba i chłopak wie co robi? Rozumiem jak baran jeden z drugim, dosypuje wiadrami jak mu nic nie bierze, ale przy kumatych operatorach karpiówek, taki problem nie istnieje. Tutaj kłania się obeznanie z wodą, z zachowaniem ryb i zdroworozsądkowe myślenie. 
Trzeba ludzi uświadamiać i uczyć, kiedy należy, a kiedy nie powinno się dużo sypać.

Jędrek a na takiej Bażynie teraz ile i czegoś w sadził do spomba.....

 :thumbup:

A na tej Bażynie jak jest populacja rybki :
5-10 kg
10-12 kg
15 plus

podaj w procentach
 a reszte określ jako inne..
Maciek

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Nie jestem karpiarzem i nigdy nie będę aczkolwiek kilka miśków w życiu udało mi się wyciągnąć na karpiówki, ale będę powtarzał do śmierci również w przypadku tych dużych osobników, że 90% roboty robi lokalizacja, a niekoniecznie już ściąganie ryb tonami towaru.  Takie stanowisko sobie wyrobiłem po naprawdę wielu nurkowaniach w różnych wodach nie tylko Polski. Podam Wam przykład. Rzeka Ebro. Samemu tam nie wędkowałem, ale byłem nad nią 2 razy, w tym raz przez kilka godzin z osobą, którą łowiła, więc mogłem wysłuchać hiszpańskich opowieści (mocno łamaną angielszczyzną) i z pomocą tłumacza w osobie chłopaka kuzynki mojej dziewczyny dowiedziałem się, że nad Ebro są 2 typy wędkarzy. Jedni, którzy szukają i większość czasu obserwują, sondują wodę oraz drudzy, którzy walą na wstępie tonę towaru licząc, że tym ściągną karpie. Oba te typy wędkarzy łowią ryby. Jednak znacznie skuteczniej wychodzi to tym co szukają tych ryb. Było to tak na jesieni zeszłego roku. Po powrocie do Polski w zimowe miesiące oglądałem masę filmów wędkarskich, w tym tych dotyczących połowów karpi w Ebro. I wtedy przypomniałem sobie o tej rozmowie. O czym mówię.
Film numer 1 ( od 1:55 minuty do 2:13)
   
Film numer 2 (od 14:10 minuty do 15:21)


Dla nieznających angielskiego lub madziarskiego tłumaczę, że Gábor Döme się dziwi, jak to jest, że na tak dużej rzece pokroju Ebro na 5-cio godzinne łowienie miśków przy 4 wędkach wystarczyły im 2 paczki zanęty ( wielkość paczek jest pokazana na filmie). I jego znajomy wprost mówi, że nie trzeba wielodniowych zasiadek, ton pelletu, gdy wiesz gdzie mogą przebywać ryby w danej części roku. Możesz odnieść sukces nawet z dwoma paczkami zanęty. To z jednej strony jest tak proste a z drugiej tak trudne :) 

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder



1-10 kg  50 %
10-12 kg 35 %
15 + 10 %
20 + 5 %
Ale znam to tylko ze słyszenia, sam byłem tam dwa razy.


Offline jurek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 435
  • Reputacja: 202
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: południowa wielkopolska
  • Ulubione metody: method feeder
Nie jestem karpiarzem i nigdy nie będę aczkolwiek kilka miśków w życiu udało mi się wyciągnąć na karpiówki, ale będę powtarzał do śmierci również w przypadku tych dużych osobników, że 90% roboty robi lokalizacja, a niekoniecznie już ściąganie ryb tonami towaru.  Takie stanowisko sobie wyrobiłem po naprawdę wielu nurkowaniach w różnych wodach nie tylko Polski. Podam Wam przykład. Rzeka Ebro. Samemu tam nie wędkowałem, ale byłem nad nią 2 razy, w tym raz przez kilka godzin z osobą, którą łowiła, więc mogłem wysłuchać hiszpańskich opowieści (mocno łamaną angielszczyzną) i z pomocą tłumacza w osobie chłopaka kuzynki mojej dziewczyny dowiedziałem się, że nad Ebro są 2 typy wędkarzy. Jedni, którzy szukają i większość czasu obserwują, sondują wodę oraz drudzy, którzy walą na wstępie tonę towaru licząc, że tym ściągną karpie. Oba te typy wędkarzy łowią ryby. Jednak znacznie skuteczniej wychodzi to tym co szukają tych ryb. Było to tak na jesieni zeszłego roku. Po powrocie do Polski w zimowe miesiące oglądałem masę filmów wędkarskich, w tym tych dotyczących połowów karpi w Ebro. I wtedy przypomniałem sobie o tej rozmowie. O czym mówię.
Film numer 1 ( od 1:55 minuty do 2:13)
   
Film numer 2 (od 14:10 minuty do 15:21)


Dla nieznających angielskiego lub madziarskiego tłumaczę, że Gábor Döme się dziwi, jak to jest, że na tak dużej rzece pokroju Ebro na 5-cio godzinne łowienie miśków przy 4 wędkach wystarczyły im 2 paczki zanęty ( wielkość paczek jest pokazana na filmie). I jego znajomy wprost mówi, że nie trzeba wielodniowych zasiadek, ton pelletu, gdy wiesz gdzie mogą przebywać ryby w danej części roku. Możesz odnieść sukces nawet z dwoma paczkami zanęty. To z jednej strony jest tak proste a z drugiej tak trudne :)

Ale jakże fascynujące i wciągające, bo tak naprawdę to większości chodzi o to aby wytropić zajączka ... :D

Offline Tench_fan

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 889
  • Reputacja: 473
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
  • Ulubione metody: bat i feeder
Na karpiarstwie nie znam się zupełnie, ale tak mi się wydaje, że opcja przewidująca odnalezienie, odszukanie ryby sprawi iż więcej się można nauczyć.
Efektem będzie lepsze poznanie rybich zwyczajów, samego zbiornika.
Nie jest to bynajmniej proste i nie koniecznie każdemu może odpowiadać.
Chodzi tu o kwestie logistyki, poświęconego czasu.
Tropienie, szukanie, a może jednak relaks w oczekiwaniu, aż karpie znajdą stołówkę.
To jakby 2 różne filozofie i podejścia.
Radek

Wędkarstwo - namiastka szczęścia gdy życie nie rozpieszcza.

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 233
  • Reputacja: 895
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder



1-10 kg  50 %
10-12 kg 35 %
15 + 10 %
20 + 5 %
Ale znam to tylko ze słyszenia, sam byłem tam dwa razy.

Ciekawa woda !
Czytałem regulamin - fajny i jedno dniowki sa.
Maciek

Offline jaco

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 403
  • Reputacja: 54
  • Płeć: Mężczyzna
  • Jacek
  • Lokalizacja: Legnica, Polska
  • Ulubione metody: method feeder
Na karpiarstwie nie znam się zupełnie, ale tak mi się wydaje, że opcja przewidująca odnalezienie, odszukanie ryby sprawi iż więcej się można nauczyć.
Efektem będzie lepsze poznanie rybich zwyczajów, samego zbiornika.
Nie jest to bynajmniej proste i nie koniecznie każdemu może odpowiadać.
Chodzi tu o kwestie logistyki, poświęconego czasu.
Tropienie, szukanie, a może jednak relaks w oczekiwaniu, aż karpie znajdą stołówkę.
To jakby 2 różne filozofie i podejścia.

Tench fan takie postrzeganie tematu bardzo mi się podoba :thumbup: Na kolejnym zbiorniku PZW 18 h na który najczęściej jeżdżę ,mam ulubione miejsce ,mała zatoczka z pasem trzcin na przeciwległym brzegu.Z obserwacji moich i znajomych karpiarzy wynika ,że duże ryby odwiedzają to miejsce raz do dwóch na dobę ,po zarzuceniu zestawów i zanęceniu brania następują maksymalnie do 24 godzin ,tylko raz brania nastąpiły po dwóch godzinach.Amury przebywają w zatoczce większość czasu wnioskuje to z obrazu z echosondy i ilości złowionych amurów.Na zbiorniku jest duża wyspa ,miałem sytuacje łowiąc w innej części zbiornika (bez efektów) zauważyłem spławy pod wyspą ,szybka decyzja rzut metody pod wyspę i błyskawiczne branie karp 4,5 kg . Są sytuacje , że duże ryby żerują w pasie nęconym przez  spławikowców i amatorów koszyka zanętowego lecz ci wędkarze najczęściej przegrywają walkę z rybą :fish: Na początku mojej przygody z metodą ,pełnym zaskoczeniem  było łowienie dużych ryb z rzutu na chybił trafił ,czyli gdziekolwiek byle do przodu. Najczęściej wczesną wiosną .
Pozdrawiam
Jacek

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 700
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Łukasz, czy łódki powinny hałasować czy być też jak najbardziej ciche, bo nie zrozumiałem do końca...
Oczywiście, że te które nie hałasują ;) moim zdaniem są lepsze, a pchanie do nich silników bezszczotkowych i pływanie w ślizgu to nic dobrego

A jakie łódki przeważają w sklepach? Czy są jakieś klasy głośności, zwraca się na to uwagę? Jeden karpiarz na pewno miał mocno hałasującą, pomalowaną na złoto. Kompletnie się na tym nie znam, ciekawe czy ten parametr (głośność) uwzględnia się w cenie.

A co to jest pływanie w ślizgu?
Lucjan

Kadłubek

  • Gość
Zazwyczaj te droższe łódki są bardziej ciche ale też nie zawsze, na ślizgu to rozpędzanie się, wyłączenie silnika i dotarcie na miejsce siłą rozpędu.

Online Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 521
  • Reputacja: 1977
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Dla mnie pływają w ślizgu motorówki z mocnym silnikiem. Chodzi o to, że kadłub wychodzi już nad wodę i się po wodzie ślizga. Ale to Łukasz musi określić, o co konkretnie mu chodziło ;)
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline jurek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 435
  • Reputacja: 202
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: południowa wielkopolska
  • Ulubione metody: method feeder
Swego czasu oglądałem w sieci jakiś film dot. wpływu hałasu łódek wędkarskich na zachowanie ryb. Gościu wręcz twierdził, że ryby bardziej uciekają gdy łódź ma silnik elektryczny niż spalinowy. :o Popierał tą swoją teorię wnikliwymi obserwacjami :D

Online Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 521
  • Reputacja: 1977
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Jak się nurkuje i płynie w pobliżu motorówka, to słychać takie dziwne trzaski. Nie wiem, czy wiecie, o czym mówię. Ja z kolei nie pamiętam, czy to był silnik elektryczny czy spalinowy...

Z drugiej strony trzeba sobie zdać sprawę, że ryba może się przyzwyczaić do wszystkiego. Jak zbiornik jest przy trasie, to nie przeszkadza im hałas aut. Jak ciągle wędkarze trzaskają drzwiami, to też im nie przeszkadza. A jak pojedziesz w dzikie chaszcze i trzaśniesz drzwiami, to aż z wody wyskakują i po braniach na długi czas.

Te łódki niby ciągle tam kursują... Cholera wie, jak to jest, ale obserwacje chłopaki mieli takie, a nie inne.
Ciekawe jak wypadną testy Piotrka z wywożeniem podajnika.
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline JKarp

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 386
  • Reputacja: 87
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Legionowo
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Na karpiarstwie nie znam się zupełnie, ale tak mi się wydaje, że opcja przewidująca odnalezienie, odszukanie ryby sprawi iż więcej się można nauczyć.
Efektem będzie lepsze poznanie rybich zwyczajów, samego zbiornika.
Nie jest to bynajmniej proste i nie koniecznie każdemu może odpowiadać.
Chodzi tu o kwestie logistyki, poświęconego czasu.
Tropienie, szukanie, a może jednak relaks w oczekiwaniu, aż karpie znajdą stołówkę.
To jakby 2 różne filozofie i podejścia.

I to jest sedno sprawy.
Nie "tony" kulek, liquidów itd a miejsce. Naprawdę nie trzeba dużo czasu żeby odszukać żerujące karpie ( o ile są ).

Co do łódek - nie jestem znawcą silników, napędów, wałów itd. Ja miałem przypadki, że jeszcze łódką nie wróciłem a było branie. Było to co prawda na komercji no ale tak było. Więc skąd teoria o tym, że straszą?

JK

Offline JKarp

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 386
  • Reputacja: 87
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Legionowo
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Łukasz, czy łódki powinny hałasować czy być też jak najbardziej ciche, bo nie zrozumiałem do końca...
Oczywiście, że te które nie hałasują ;) moim zdaniem są lepsze, a pchanie do nich silników bezszczotkowych i pływanie w ślizgu to nic dobrego

A jakie łódki przeważają w sklepach? Czy są jakieś klasy głośności, zwraca się na to uwagę? Jeden karpiarz na pewno miał mocno hałasującą, pomalowaną na złoto. Kompletnie się na tym nie znam, ciekawe czy ten parametr (głośność) uwzględnia się w cenie.

A co to jest pływanie w ślizgu?
Luk taka?
http://www.prolam.pl/?page_id=193

JK