Tak mi się wydaje, że mięsiarstwo jest całkiem naturalną cechą wędkarza. Bo przecież wędkowanie jest zaspokajaniem pierwotnych instynktów myślistwa. A myśliwy zawsze zabierał zdobycz, żeby nakarnić siebie i rodzinę ale również, żeby się pochwalić zdobyczą przed współplemieńcami. I tak to mentalnie w człowieku zostało.
Według mnie żyjemy w czasach, gdzie instynkty się zacierają
Nie musimy zabierać ryb, skoro możemy kupić sobie jedzenie w sklepie i mamy na to kasę. Jeżeli dzieciaka nauczymy zabierania, będzie zabierał, jeżeli wytłumaczymy mu dlaczego trzeba wypuszczać, będzie wypuszczał. Nie wierzę w jakieś instynkty, gdzie młody człowiek nagle sam z siebie chce zabierać i jeść
Ja nie lubiłem ryb słodkowodnych od małego, jak czuję zapach smażonego karpia to mnie skręca. Zabierałem aby się pochwalić, aby 'zadowolić' członków rodziny...
Obecnie można robić dobre zdjęcia aby się pochwalić innym, to wystarcza. Każdy telefon komórkowy ma aparat, więc nie trzeba się bardzo starać aby mieć dobrą fotę. To jest znak naszych czasów
Tak jesteśmy myśliwymi, ale możemy darować rybie wolność. Musimy ją zjeść? Świat się zawali? Wątpię...
Jeśli mogę to wyrażę swoje zdanie a w zasadzie to zadam pytanie :
Czy Polskę jest dzisiaj stać na taką wielka przebudowę i mam tu na myśli tylko świat wędkarski , żeby można i było ryby łapać i zabierać i wypuszczać NK
Chodzi mi tutaj o konkretne odpowiedzi , bo rozmowa typu a bo trzeba by było itd to nie ma sensu
Żyjemy w czasach dobrobytu. Ryb nie trzeba zabierać. Najważniejsze jest to, że jeżeli chcemy aby było co łowić, musimy dobrze wodą gospodarzyć. Wątpię aby mądra osoba robiła mąkę z ziarna na zasiew, bo później nie będzie plonów, nie będzie co jeść. Niestety, polscy wędkarze tego nie rozumieją lub nie chcą zrozumieć
Według mnie podstawą powinien być model, gdzie w ramach składki można zabrać określoną ilość ryb, na przykład 20. Mowa o większych sztukach. Przekroczenie tej ilości oznaczałoby konieczność uiszczenia kolejnej składki 'na zarybianie'. Gatunki inwazyjne mogłyby być wyłączone, populacja japońca znacznie by się zmniejszyła
Kolejnym krokiem powinno być wprowadzenie składki no kill, co związane byłoby z przywilejami, takimi jak na przykład ulgi w opłacaniu innych okręgów, mniejsza składka etc. To nie jest żadna rewolucja ale normalność. Oczywiście każdy okręg ustalałby swój limit ryb do zabrania, w zależności od zasobności wód czy jej ilości.