Jak radzić sobie z sytuacją gdy liny spławiają się w nęconym miejscu, ale nie widać śladów żerowania przy dnie? Mam fajne miejsce linowe, zrobiłem sobie kładkę i wiem, że trafiłem idealnie w ścieżkę żerowania tych ryb, bo prawie zawsze pięknie się spławiają na linii lokowania zestawu. Problem polega na tym, że poza spławami nic się nie dzieje. Wszystkie liny z tego miejsca złowiłem tylko, gdy ewidentnie żerował przy dnie, aż w końcu następowało branie. W przypadku gdy się spławia o branie raczej ciężko. Spławy występują prawie zawsze godzinę przed wschodem i zachodem słońca. Niekiedy jest ich kilkanaście. Jako, że jest to jezioro naturalne, niekomercyjne, bardzo cieszy obecność lina. Fajnie jednak byłoby znaleźć sposób na przechytrzenie go. Ma ktoś jakąś teorię na temat spławów? Co byście zrobili w tej sytuacji?
Pozdrawiam!