Panowie macie może jakiś sposób aby przebić się w łowisku przez wzdręgi? Biorą na wszystko co założę na haczyk.
Niełatwe to zadanie. Wzdręga jest wszystkożerna, niczym jaź. Ja mam ten sam problem. Założysz robaka, branie zanim zdążysz zatopić żyłkę. Założysz kukurydzę, branie sekundę po zatopieniu. Założysz dumbellsa 10 mm, branie po minucie. Kulka 12 mm - branie po dwóch minutach. Kulka 15 mm, wzdręga zapięta za oko. Ostatnio kilka takich za oko wyciągnąłem. Raz, podczas próby wyjęcia haczyka, wyrwałem oko. Postanowiłem zostawić je na haczyku i zarzuciłem. Co ciekawe, na oko nie było już brań.
Zbyt duża populacja wzdręgi to wielkie utrapienie. Taki już urok naszych wód. Na jednych plaga skarłowaciałego leszcza i krąpia, na innych wzdręgi.
Jedyny sposób to zarzucać w miejsca, gdzie ich nie ma lub biorą rzadziej.
Zestaw mam waggler 2 gramy, pierwsza śrucina sygnalizacyjna 5 cm od haczyka i następna 10 cm od niej.Haczyk z przyponem leży na dnie. Mam takie wrażenie czasami,że lin to wciąga i sobie trzyma w pysku, wtedy jest cały spławik pod woda i najgorzej, że nie wiem czy już zacinać. Haczyk mam nr 10 tylko zapomniałem jakiej firmy, ale już pare wymiarowych linów chwyciłem. Może to być problem haczyka ? Dwa razy tak miałem,że po zanurzeniu spławika odczekiwałem a po chwili zacinając ryba nie dawała mi szans wyginając kij w pół i wpływając w zarośla i zrywając cały zestaw. Łowię na jedną kukurydzę konserwową o jak największym rozmiarze.
Przy tak dobranej sygnalizacji powinieneś dobrze widzieć każde branie. Zarówno podnoszone, jak zatapiane. Trudno powiedzieć czy to lin bierze zawsze, kiedy spławik ulega zatopieniu. Może też być inna ryba. Skoro już parę linów wyciągnąłeś, to musisz przeanalizować jak były zapięte.