Tadziu,
łubin jest twardym ziarnem. Ma twardą łupinę. Po takim czasie gotowania inne ziarna byłby już rozgotowane, zaś łubin ciężko rozgotować.
Długie gotowanie niewiele wniesie w przypadku łubinu, więc szkoda gazu/prądu
Trzeba też zwrócić uwagę, że łubin pije bardzo dużo wody. Trzeba mu więc zapewnić wystarczającą jej ilość podczas moczenia.
Ja stosuję różne haczyki. Firmy mają różne numeracje, zaś same haki różne kształty. Używałem do łubinu haczyków nr 14, 12 i 10.
Wielkość haczyka należy dobierać do przynęty, ale... czasem można wziąć pod uwagę gatunek poławianej ryby. Jeśli bowiem będę łowił na ziarno łubinu płocie, to raczej nie będę zakładał haczyków nr 8. Jeśli będę nastawiał się na leszcze lub liny, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby taki haczyk zastosować.
Łupina łubinu jest na tyle mocna, że wystarczy przebić haczyk przez samą łupinę, bez nadziewania na niego miąższu. Oczywiście ostrze należy wyprowadzić na zewnątrz.
Dobrze, że zdecydowałeś się na "Laying on".
Miałem Ci proponować, żebyś w ogóle zrezygnował ze spławika i przerzucił się na metodę gruntową, jeśli chcesz przekonać się czy i jakie liny pływają w tym łowisku.
Bez wątpienia, co potwierdzają moje tegoroczne testy oraz testy przeprowadzane przez Luka na kanale, metoda gruntowa daje znamiennie więcej linów niż spławikowa. Rzucanie w to samo miejsce gruntówki może dać wiele linów, podczas gdy spławik będzie stał niewzruszony.
Nie do końca wiadomo z czego to wynika. Być może biegnąca do góry żyłka. Być może ruchy przynęty spowodowane przesuwaniem spławika.
Ja sam wolałbym łowić liny na spławik. Jeśli w naszych wodach byłoby linów bardzo dużo, to pewnie byłoby tak, że na grunt złowiłoby się 10 sztuk, zaś na spławik 4. Nie przeszkadzałoby to zatem miłośnikom spławika spełnić się w łowieniu linów na spławik.
Jeśli jednak sytuacja wygląda tak, że nawet przy zastosowaniu metody gruntowej i super dobrych zanęt i przynęt ciężko jest złowić lina, to może okazać się, że łowienie na spławik (w wielu naszych wodach) może zmniejszyć tę szansę niemal do zera.
W "Laying on" żyłka przebiega bardziej płasko, lepsza jest stabilność zakotwiczonego zestawu. Myślę więc, że to może być dobry wybór, jeśli chcesz trzymać się spławika.
Trzeba jednak podsumować wszystkie te niekorzystne czynniki.
1. Przynęta. Łubin nie jest rewelacyjną przynętą na lina. W Twoim przypadku stosowany jest on z konieczności z uwagi na te karasie. Podobnie jak ja na swoim łowisku nie mogę zastosować białych czy czerwonych robaków, kukurydzy z uwagi na żarłoczne krasnopiórki. Z pewnością lin woli bardziej miękkie przynęty. Uwielbia robaki.
2. Metoda połowu, czyli spławik, który przegrywa z metodami gruntowymi.
3. Pora roku. Jest już chłodno. Prognozy pokazują, że niebawem w dzień będzie ok. 7, zaś w nocy ok. 0 stopni. W wodzie mojego regionu, w której udaje mi się złowić najwięcej linów (w tym sezonie koło 30 sztuk) od 2 tygodni nie ma w ogóle brań. Próbowałem o różnych porach i w różnych rejonach. Akwen jest niewielki, więc możliwość obłowienia jest duża.
Tak więc myślę, że Twoje wyniki w tym sezonie nie do końca muszą odzwierciedlać populację lina w tym jeziorze. Powyższe czynniki mogą bez wątpienia mocno zmniejszać szansę na upolowanie profesora, mimo że linów może tam pływać sporo.
Będe jednak trzymał za Ciebie kciuki!