Pozwolę się nie zgodzić
Nie ma takiej możliwości aby zestaw z rurką oferował linowi coś więcej, co do przynęt, nie wierzę również, że dumbells żółty z Drennana, lub czerwony tutti frutti, w połączeniu z Metodą nie zadziałał. Lin jeżeli pojawiłby się przy podajniku, musiałby skorzystać z takiej stołówki (przyjmując, że inni świetnie łowią w tym samym czasie na kukurydzę).
Jeżeli zaczniemy analizować, to właśnie zestaw z rurką jest linowi znany, i to Metoda powinna działać lepiej, lub też helikopter. Jeżeli nasz znajomy łowi a my nie, to wtedy należy zamienić się w naukowca detektywa i szukać słabych punktów w naszych zestawach, taktyce, na koniec zanętach i przynętach. Według mnie zbyt często wędkarze zrzucają winę na coś zewnętrznego. Tak naprawdę trzeba się dopasować. To tak jakby szukać odpowiedniego klucza do danego zamka, któryś musi pasować.
Najważniejsze to mieć wskazania. Mając je wiemy, że ryba zeruje i podchodzi pod podajnik, jeżeli brań nie ma, zaczynamy kombinacje przynętowe. Jak nie ma wskazań pracujemy nad prezentacją zestawu, może jest muł, zielsko, podajnik się rozlatuje... Coś musi być przyczyną ze ryba nie podpływa, trzeba to znaleźć!
Zestaw z rurką na wodzie stojącej ma właściwości odstraszające ryby. Zagięta rurka doskonale może być kojarzona z pułapką, jest wyczuwana przez rybie zmysły. Jak ktoś ustawia wędkę do góry to już w ogóle pojawia się dodatkowy faktor obniżający skuteczność - żyłka biegnąca 'do góry'. Pisać można by wiele o tym ile wad ma rurka.
Dlatego masakroff powinieneś sobie zadać pytanie - dlaczego kumpel łowił a Ty nie! Coś było nie tak, być może tylko miejscówka, ale może gdzieś jest jakiś 'myk', który sprawia, że ryba nie podchodzi do Twoich zestawów. Łowiąc helikopterem podstawową rzeczą jest władowanie do koszyka z 10-15 ziaren kukurydzy i używanie jej na włosie, bo to myli lina, nasza przyneta ukryta jest pomiędzy innymi, ryba nie jest w stanie tego odróżnić, jest to tzw. 'blend in'. To zazwyczaj świetnie działa. Metoda znów to 'stand out' - czyli wyróżnianie się przynęty na tle kupki zanęty, czesto ryba rozpoczyna od połknięcia tej przynęty. Tak więc stosując obydwa podejścia coś musi zadziałać, nie ma bata
Nie odbierz tego jako krytyki tego co napisałeś. Zachęcam bardziej do szukania problemu we własnym podejściu. Ja poświęciłem Metodzie rok, szlifując jej aspekty, po wielu niepowodzeniach, między innymi na moim kanale. Też twierdziłem, że nie działa, szukałem przyczyn moich niepowodzeń nie u siebie a na zewnątrz
Po pewnym czasie jednak nauczyłem się szukać sposobu na ryby, dopasowując się do nich właśnie, sprawdzając w kilku krokach co im podchodzi a co nie. Są przy dnie czy też stoją w toni? Są w miejscu X czy Y, a może w Z? chcą większej ilości pokarmu, czy też mniejszej? I tak dalej i dalej...
Jasne, że czasami nie żerują i niewiele można zrobić, aczkolwiek zawsze możemy próbować. Czasami zmiana przyponu na dłuższy o 30 cm lub zmiana dwóch ziaren kukurydzy na kanapkę złożoną z pływającej i zwykłej, da nam rybę lub dwie, może nawet zrozumiemy, co robiliśmy źle i zacznie się eldorado?
Pozdrawiam