Autor Wątek: Kiedy i jak na lina?  (Przeczytany 281066 razy)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 698
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #150 dnia: 14.08.2015, 17:56 »
A ja mam taką teorię:
Na wodach, na których praktycznie wszystkie złowione ryby dostają w beret, rurka ich nie płoszy. Bo niby dlaczego? Wyczuwają ją jako sterczący w wodzie patyk i tyle. Mało tego, skoro przy rurce zawsze leży papu, to jeszcze może je to zachęcać do podpłynięcia. Tak będzie się działo na wodach "mięsiarskich", w których większość łowi na rurkę. Będzie to dla ryby zaproszenie na obiad.

Jestem wielkim zwolennikiem metody, bo od kiedy zacząłem na nią łapać (ale też zacząłem eksperymentować z zanętami, a nie łowić ciągle tak samo i innych wyników się spodziewać) łowię znacznie więcej ryb, a już na pewno więcej niż wędkarze obok mnie.  Ale mam tak na "moich" wodach.

Gdy jadę na nieznane mi łowisko, tam miejscowi zawsze biją mnie na głowę. A łowią na jakieś toporne zestawy z czasów króla Ćwieczka... Natomiast jestem pewien, że wystarczyłoby mi kilka dni i dopracowałbym metodę na te łowiska. Ostatnio miałem tak na starorzeczu Biebrzy. Miejscowi na spławik bez przyponu z żyłką 0,30 złowili obok mnie 4 liny, a ja na metodę miałem non-stop wskazania szczytówki, ale nic więcej. Jak założyłem haczyk 18 i dwa białe na niego, to złowiłem krąpika 10 cm. I to wszystko.
Każdej wody trzeba się nauczyć, bo w każdej trzeba wprowadzić pewne modyfikacje, żeby mieć sukcesy.
U mnie na zalewie łowię ciągle karpie. Przenoszę się na łowisko nieopodal i łowiąc dokładnie tak samo łowię leszcze, a karpie też tam są. Ale pewnie pływają gdzieś indziej... Na jesieni i na wiosnę złowiłem tam na metodę nawet dwa linki i kilka 20-centymetrowych karpików.

Powtarzam jeszcze raz - dla mnie metoda to jest mistrzostwo świata.

Odnośnie rurki, to jeżeli wyobrazimy sobie odcięcie jej, zostawienie zaś kawałka z agrafką  to mamy zwykły zestaw.

Problem rurki wcale nie wynika z faktu, że jest zła :D Według mnie - na jasnym dnie się odróżnia i płoszy ryby. Na ciemnym juz mniej. Kolejna sprawa - jeżeli poruszy się zestaw, jakaś jego część, porusza się i rurka. Jeżeli dodatkowo kawałek jej sterczy skierowany do góry - to dla ryby jest to coś podejrzanego.
Inna sprawa jeżeli dajemy długi przypon. Wtedy odsuwamy przynętę od samego koszyka, brań może być normalna ilość. Nie wspominam o ustawieniu wędek, obserwacji wody itd. bo tu rurka powoduje 'efekt domina'. Wcale nie twierdzę, że rurką się nie połowi. Ktoś kto nie ma doświadczenia z Metodą, nie będzie miał raczej szans z kimś kto świetnie łowi zestawem z koszykiem... Jednak chodzi o to, że we wprawnych rękach Metoda będzie jeszcze skuteczniejsza.

Jeżeli miałeś taką sytuację na Biebrzy, to ja bym zadał pytanie. Dlaczego Metoda działała gorzej? Co sprawiało rybom różnicę? Co je płoszyło? Może wcale nie Metoda była tu winna, może miejsce gdzie kładłeś zestaw? Czy były bąbelki powietrza przy podajniku?

Oczywiście teoretyzujemy teraz, ale Metoda to idealna pułapka. Żyłka na dnie, schowany hak, z kupki zanęty wystaje przynęta... Dlaczego lin miałby się nie skusić? Oczywiście jak pisał Gienek, może istnieć faktor nęcenia łowiska jedną przynętą, na przykład łubinem, przez długi okres czasu. I ryba wtedy nic innego nie chce... Jednak nie wierzę, że lin płynący obok ładnie podanego miksu 50/50, nie skusiłby się na dumbellsa, natomiast łyknąłby jak pelikan dwie kukurydze na wielkim haku, przy koszyku z rurką antysplątaniową. Może jeden... Ale nie cztery liny. No chyba, że jakieś czary... :D
Lucjan

elvis77

  • Gość
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #151 dnia: 14.08.2015, 19:18 »
Luk,ja bym nie był taki pewny. Byłem wczoraj na rypaniu po pracy tak dwie godziny,bo już dzionek krótki,i wyobraź sobie,że brały tylko kolczaki (sumiki),nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt,że brały tylko na kukurydzę. Na nic białe,czerwone,pellet. Tylko kuku.
To,że jednemu biorą na dumbelsy o niczym nie świadczy. Ja się na siłę probuje przekonać do zanęty DB,SB i BT. Bez skutku. Mam wiadro pelletów,kulek itp..,a łapie ryby na kukurydzę i robaki.
W wędkarstwie nie ma pewniaków. Ja bym sobie nie dał nawet włosów obciąć,ł(ysy i siwy jestem),a co dopiero rękę czy głowę. I to jest w tym sporcie(pasji) najpiękniejsze. Nie ma pewności do samego końca.

Offline Kafarszczak

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 325
  • Reputacja: 162
  • Ważne, aby uwierzyć w moc zanęty i przynęty! :)
  • Lokalizacja: Stargard
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #152 dnia: 14.08.2015, 19:21 »
Popieram kolegę wyżej, u mnie również kulki nie łowią ryb, pellet juz bardziej, a robaki to wiadomo co chwile :)
Krzysztof

grzesiek76

  • Gość
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #153 dnia: 14.08.2015, 19:40 »
Luk,ja bym nie był taki pewny. Byłem wczoraj na rypaniu po pracy tak dwie godziny,bo już dzionek krótki,i wyobraź sobie,że brały tylko kolczaki (sumiki),nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt,że brały tylko na kukurydzę. Na nic białe,czerwone,pellet. Tylko kuku.
To,że jednemu biorą na dumbelsy o niczym nie świadczy. Ja się na siłę probuje przekonać do zanęty DB,SB i BT. Bez skutku. Mam wiadro pelletów,kulek itp..,a łapie ryby na kukurydzę i robaki.
W wędkarstwie nie ma pewniaków. Ja bym sobie nie dał nawet włosów obciąć,ł(ysy i siwy jestem),a co dopiero rękę czy głowę. I to jest w tym sporcie(pasji) najpiękniejsze. Nie ma pewności do samego końca.

Na pewno już kiedyś gadałem że przez kilka sezonów łowiłem karpie. Wspólnie z kolegą.
Przez 3 sezony naszym łowiskiem była stara odra blisko mojego domu. Ta sama o której też ciągle wspominam.
To był koniec lat 90tych. W wodzie było dużo karpia i jeszcze bardzo dużo lina. I powiem Wam że nigdy na kulkę nie złowiliśmy lina. Zestawy mieliśmy i przelotowe, i półprzelotowe i stałe, grubsze plecionki na przyponie i całkiem cieniutkie, różne haki...to były początki. Eksperymentowaliśmy. Internetu wówczas nie było :)
Ale wielokrotnie dla zabawy kruszyliśmy trochę kulek i rzucaliśmy pod brzeg. Zwłaszcza do tych truskawkowych liny podchodziły zazwyczaj błyskawicznie i przez chwilę przepięknie żerowały :)
Naprawdę nie rozumiem dlaczego nigdy nie trafiliśmy lina na kulkę...
Nad wodą spędzaliśmy mnóstwo czasu. 100-130 karpiowych zasiadek w sezonie. W zasadzie codziennie :)
Karpi było dużo, amury też trafialiśmy, a lina ani jednego.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 698
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #154 dnia: 14.08.2015, 20:30 »
To fakt, nie twierdzę, że dumbells wszędzie będzie lepszy. Bardziej chodziło mi o to, że koszyk z rurką nie powinien mieć przewagi nad Metodą. Ja też mam łowiska, gdzie dumbells działa słabo, a kukurydza lepiej.

Chodziło mi o to, że mając dobrze zaprezentowany podajnik z dumbellsem, lin nie powinien wybrzydzać.

Co zaś się tyczy przynęt, to białe robaki w kolorze czerwonym są najlepszą przynętą na lina, wg. statystyk Tenchfishers. Ja wszystkie swoje liny w Polsce złowiłem właśnie na białe, jednego tylko na pikantna kiełbasę :D
Lucjan

Offline koks

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 296
  • Reputacja: 21
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #155 dnia: 14.08.2015, 21:23 »
W wielu dyskusjach pojawia sie ta rurka - skonczmy z nia raz na zawsze - po co ja stosowac jezeli bez niej zestaw z koszykiem sie nie placze? Ta rurka to jakis polski zabobon. Wnosze o oficjalne zamkniecie tematu rurki i wszystkiego co z nia zwiazane na tym forum. Widze nad wodami tych ''dziadkow'' z tymi ''magicznymi zestawami z rurka.
Mam alergie na te rurki - to chyba wymysl polskiego ''marketingu'' bo jestesmy chyba rurkowa potega w swiecie ;D
Moj postulat jest nastepujacy : rurkowym skrytozercom mowimy nie :P
Wracajac do tematu - Lin i rurka to juz totalne nieporozumienie

Offline Mateo

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 832
  • Reputacja: 976
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
    • Spławik i Grunt
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #156 dnia: 15.08.2015, 00:00 »
Kiedyś pojechałem z kolegą, zaryzykowałem i jedną wędką łowiłem na helikopter, a drugą na metodę. On natomiast łowił tylko na rurkę antysplątaniową. Efekt był taki, że on połowił a ja nie :D
Czasem można wyciągnąć błędne wnioski. Oczywiście nie mówię, że w Twoim przypadku tak było, ale przytoczę pokrótce sytuację, która miała miejsce parę tygodni temu.
Zasadziłem się na liny z pewnym znajomym.
On łowił na bardzo grube żyłki, z rurką anysplątaniową ze sprężyną, haczykiem nr 2 i czerwonymi robakami. Ja łowiłem na metodę z truskawkowym dumbellsem Sonu.
Siedzieliśmy obok siebie i rzucaliśmy po 1 wędce na tę samą odległość. Była tam ta sama głębokość. Między naszymi zestawami było może ok. 40 metrów.
On wyciągnął 4 liny, a ja żadnego.
Wniosek, jaki wyciągnął ten znajomy był taki, że dodał on do zanęty nostrzyku (to taka roślina wykorzystywana jako aromat), który wysuszył i zmienił do zanęty. Polecił mu to zrobić jakiś inny wędkarz z Radomska, który miał b. dobre efekty.
Oczywiście, taka przyczyna lepszych jego brań była możliwa, ale nie było żadnych podstaw, żeby takie wnioski uznać za słuszne.
Dlatego poprosiłem go o możliwość zarzucenia mojej wędki z metodą w pobliże jego zestawu. Rzuciłem jakieś 20 metrów od niego, więc wcale nie tak blisko. Po kilkunastu sekundach miałem pierwszego lina. 3 kolejne zarzuty dały kolejne 3 liny. Później odsunąłem się z tego miejsca, bo znajomy zaczął trochę nerwowo się zachowywać. Ja już do końca sesji nie złowiłem ani jednej ryby w swoim miejscu, zaś on wyciągnął jeszcze 2 liny.

Tak więc myślę, że trzeba naprawdę być wnikliwym i przeanalizować wszystkie możliwości zanim dojdziemy do słusznych wniosków.
Pozdrawiam
Mateusz

Offline Druid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 740
  • Reputacja: 418
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Knurów, Górny Śląsk
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #157 dnia: 15.08.2015, 00:29 »
Z moich obserwacji wynika że lin (jeśli nie jest go zbyt dużo w akwenie) trzyma się uporczywie pewnych miejsc i tak chyba było w przypadku Mateusza. Trudno powiedzieć dlaczego w jednym miejscu łowi się kilka ryb jedna za drugą a w drugim niezbyt odległym, o tej samej głębokości lina nie ma.
Ja miałem bardzo podobny przypadek na jeziorze Niesłysz . Łowiłem z pomostu w kształcie litery H . Liny brały tylko i wyłącznie na lewej stronie mimo tego że głebokość i struktura dna były identyczne
Możliwe że przyczyną są jakieś żyjątka na dnie które grupują się w jakimś ograniczonym miejscu a kilkanaście metrów dalej czy obok już ich nie ma ale to tylko taka moja teoria
Zupełnie inaczej wygląda to na moich miejscowych wodach które są dość głebokie - tu lin jest rybą przybrzeżną bo tylko przy brzegu jest roślinność , na próżno go szukać 5 m od brzegu . Bywa że łowiąc batem 6m siadam 4 metry od brzegu by móc złowić lina
Jeśli chodzi o nostrzyk to wiem że jest świetny jako atraktor płociowy, czasem go używałem -  ale że przywabia lina o tym nie słyszałem
Pozdrawiam - Gienek

Offline masakroff

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 111
  • Reputacja: 1
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Piła
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #158 dnia: 15.08.2015, 08:42 »
Masz rację Mateo, z wyciąganiem wniosków zawsze trzeba być bardzo ostrożnym. Ja nie twierdzę, że metoda jest nieskuteczna, zbyt wielu ludzi ma zbyt dobre wyniki żeby tak sądzić. Po prostu w moim wydaniu metoda się nie sprawdza i jestem już trochę zrezygnowany. Tym bardziej, że już nie wiem co robię źle. Można coś kombinować i poprawiać jeśli są jakieś wskazania na wędce, można coś poprawiać jeśli ryby się spinają itd., ale jeśli do metody i do tradycyjnego koszyczka z rurką używam tego samego miksu, rurka łowi a na metodzie nic się nie dzieje to co tu poprawiać? :D
Dumbellsa tutti frutti to już w ogóle rybki maja w głębokim poważaniu, może dlatego, że u nas ci starsi wędkarze przyzwyczaili już rybki do kuku... No ale próbuje i na dumbellsa, i na kulki proteinowe, na kuku pływająca, waniliową, miodową, konserwową, pellet i nic :D
A czy rurka tak bardzo odstrasza ryby? Może tak, może nie... równie dobrze podajnik od metody też mógłby je odstraszać, kawał żelastwa przy przynęcie :D
Pozdrawiam
Masakroff

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 698
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #159 dnia: 15.08.2015, 09:09 »
Masakroff - ja miałm tak, że używałem Metody kilka razy, po czym powróciłem do koszyka (bez rurki) bo miałem lepsze wyniki. Metoda coś tam łowiła, ale ogólnie nie wychodziło mi to wszystko. Ciekawe, czy nie przechodzisz przez ten sam etap :D
Polecam więc komercję - aby tam móc się nauczyć i popraktykować. Niektórzy nie chcą tam łowić, ale mozna to potraktować jako strzelnicę. Myśliwy przecież nie może uczyc się strzelać tylko na polowaniu :D

To co chciałem wczoraj napisać (a może mi nie wyszło) - to fakt, że Metoda jest skuteczniejsza od zestawu z rurką. Nie w każdych warunkach, ale w większości tak. Dlatego jeżeli ktoś łowi na prosty zestaw (lub Ty sam taki preferujesz) to warto szukać przyczyn niepowodzenia w jakimś elemencie Metodowej składanki. W moim przypadku były to zbyt rzadkie zarzuty i rozwalający się miks, który nie kleił się zbyt dobrze. Byłem zbyt pasywny. Łowiąc koszykiem w środku znajdują się jakieś ziarna, białe itp. - w Metodzie jest sam miks. Dlatego jak zrozumiałem, że to i to nie gra, to wtedy wyniki przerosły moje oczekiwania, kilkukrotnie. Bliski byłem poddania się, jednak zebrałem się do kupy, bo przecież nie mogło byc tak, że wszyscy łowią i chwalą, a ja mam pecha.

Teraz mam wysoka pewność siebie, i wiem jaka siłę ma Metoda. Oczywiście nie musi być wcale najlepszą, ale w przypadku lina jest bardzo skuteczną, na pewno nie jest gorsza od rurki z koszykiem. Czyli jeżeli ktoś łowi liny koszykiem i ma wyniki - to może jest to sprawa ziaren kukurydzy, białych, które tam wkłada. Wtedy można strzelać z procy, aby donęcić. Może zarzucamy zbyt rzadko, może podajnik zalega w mule, może się rozsypuje? Jeżeli zarzucasz w to samo zestaw z koszykiem i są brania, a przy Metodzie zero - to znaczy, że jest gruby błąd, podajnik się odwraca lub rozsypuje się zawaartość przed sięgnięciem dna... O takie przykładowe rzeczy mi chodzi.
Dlatego  nie wolno się poddawać i machać ręką ze zrezygnowaniem :D To trochę jak bycie mechanikiem samochodowym i szukanie usterki w swoim samochodzie. Jak się ją znajdzie i usunie, to jest z górki, skoro innym wychodzi - to i nam powinno :)
Lucjan

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 518
  • Reputacja: 1977
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #160 dnia: 15.08.2015, 09:17 »
I tak na logikę - jeśli ryba wchodzi w zanętę, która wysypuje się z koszyka, to zastosowanie tej samej zanęty w metodzie powinno dać przynajmniej wskazania na szczytówce.
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline koks

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 296
  • Reputacja: 21
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #161 dnia: 15.08.2015, 09:44 »
Jeszcze dodam z moich doswiadczen na wodach niekomercyjnych - jakos te rybne maczki i pellety mi sie nie sprawdzaja. Ale wg mnie wynika to z tego, ze ryba ich po prostu nie zna bo wedkarze caly czas wola standardy typu kukurydza, peczak, pszenica itd itd.
Stad tez na polskiego niekomercyjnego linka wg mnie caly czas standardzik czyli: czerwony robak , bialy czerwony robak, kukurydza. Jezeli ktos ma czas i warunki, zeby na lowisku przyzwyczaic rybe do kulek, pelletu, zanety z maczka rybna to mozna lowic typowo ''po angielsku''


Offline kop3k

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 488
  • Reputacja: 320
  • Płeć: Mężczyzna
  • Amat Victoria Curam
    • Galeria
  • Lokalizacja: UK London
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #162 dnia: 15.08.2015, 10:14 »
Ryby z zarybien przyzwyczajone sa do peletu sa karmione nim w hodowlach ja swoje najwieksze liny lowilem nietypowo na slimaki te czarne bez skorupek i na wyjete mieso z malzy. A do tych przynet przekonalem sie wiele lat temu gdy jeszcze ryba ladowala na patelni. Niedosyt wiedzy o linie sprawil ze sprawdzalem co on jadl i szok mimo necenia kukurydza peczakiem makaronem kartoflami zero jedynie slimaki i pijawki. Stad tez mysle ze najlepsze efekty polowu lina sa na czerwone jak dla mnie to najwiekszy lin ten juz okazalych rozmiarow to miesiaz poszedlem pare krokow dalej skoro karp i lin maja podobne nawyki zywieniowe a skoro duzy karp zajada sie malzami moze by sprawdzic to z linem i bingo ponacinany kawalek malzy sprawdzil sie idealnie jest to bardzo selektywna przyneta i dlugo trzeba czekac na branka ale zareczam warto co do dumbelsow kulek i peletow trzeba byc pewnym ze ma sie odpowiednia technike rzutu czy przyneta ma dobra prezentacje i miks odpowiednia kleistosc  cierpliwosci panowie a wyniki same przyjda :) przeciez to cecha typujaca najlepszych wedkarzy ;D

Wysłane z mojego U2 przy użyciu Tapatalka


grzesiek76

  • Gość
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #163 dnia: 15.08.2015, 10:23 »
Jeszcze dodam z moich doswiadczen na wodach niekomercyjnych - jakos te rybne maczki i pellety mi sie nie sprawdzaja. Ale wg mnie wynika to z tego, ze ryba ich po prostu nie zna bo wedkarze caly czas wola standardy typu kukurydza, peczak, pszenica itd itd.
Stad tez na polskiego niekomercyjnego linka wg mnie caly czas standardzik czyli: czerwony robak , bialy czerwony robak, kukurydza. Jezeli ktos ma czas i warunki, zeby na lowisku przyzwyczaic rybe do kulek, pelletu, zanety z maczka rybna to mozna lowic typowo ''po angielsku''

Mam tutaj bardzo ciekawe spostrzeżenia dotyczące wprawdzie nie lina, ale karpia...
Na moim zbiorniku dobre 20 lat temu (92 może 94) czyniłem pierwsze nieśmiałe próby łowienia karpi na kulki proteinowe. Oczywiście własnej roboty. Marnie mi to szło. Za cały sezon kilka zupełnie pustych wyjazdów.
Ale kiedyś w wyjątkowo ciepły październikowy dzień postanowiłem spróbować raz jeszcze. Zarzuciłem wędki i czekam. Nic się nie działo jak zwykle. Popołudniu znudziło mi się ślęczenie przy kijach i zrobiłem sobie spacerek. Kilkadziesiąt metrów od mojego stanowiska na płyciźnie w grążelach były karpie 1-4kg.  Dosłownie na półmetrowej wodzie.
Wziąłem trochę kulek, po cichu się podkradłem i wrzuciłem parę kulek do wody. Wierz mi że karpie bardzo szybko na nie zareagowały. Dosłownie kilka minut. Góra 10 minut i kulki były zjedzone. Wyraźnie karpiom smakowały. Na marginesie, to były truskawkowe.
Dlaczego nie miałem brań na wędkach? Oczywiście źle zmontowany zestaw, przypon.
Wprawdzie to nie liny, tylko karpie, ale wiesz co mam na myśli. Dobra kulka/ dumbels najpewniej szybko okażą się skuteczne. Trzeba jedynie wstrzelić się ze smakiem i aromatem. Ryb nie trzeba przyzwyczajać (to oczywiście w uproszczeniu). Przecież te moje karpie kulek w zasadzie nie znały. A wcześniej na stawach to chyba zbożem były karmione. To było ponad 20 lat temu.

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Kiedy i jak na lina?
« Odpowiedź #164 dnia: 15.08.2015, 10:36 »
Mam tutaj bardzo ciekawe spostrzeżenia dotyczące wprawdzie nie lina, ale karpia...
Na moim zbiorniku dobre 20 lat temu (92 może 94) czyniłem pierwsze nieśmiałe próby łowienia karpi na kulki proteinowe. Oczywiście własnej roboty. Marnie mi to szło. Za cały sezon kilka zupełnie pustych wyjazdów.
Ale kiedyś w wyjątkowo ciepły październikowy dzień postanowiłem spróbować raz jeszcze. Zarzuciłem wędki i czekam. Nic się nie działo jak zwykle. Popołudniu znudziło mi się ślęczenie przy kijach i zrobiłem sobie spacerek. Kilkadziesiąt metrów od mojego stanowiska na płyciźnie w grążelach były karpie 1-4kg.  Dosłownie na półmetrowej wodzie.
Wziąłem trochę kulek, po cichu się podkradłem i wrzuciłem parę kulek do wody. Wierz mi że karpie bardzo szybko na nie zareagowały. Dosłownie kilka minut. Góra 10 minut i kulki były zjedzone. Wyraźnie karpiom smakowały. Na marginesie, to były truskawkowe.
Dlaczego nie miałem brań na wędkach? Oczywiście źle zmontowany zestaw, przypon.
Wprawdzie to nie liny, tylko karpie, ale wiesz co mam na myśli. Dobra kulka/ dumbels najpewniej szybko okażą się skuteczne. Trzeba jedynie wstrzelić się ze smakiem i aromatem. Ryb nie trzeba przyzwyczajać (to oczywiście w uproszczeniu). Przecież te moje karpie kulek w zasadzie nie znały. A wcześniej na stawach to chyba zbożem były karmione. To było ponad 20 lat temu.


Według mnie najważniejszym aspektem jest łowisko w którym ryby przebywają albo raczej mówiąc bardziej obrazowo , mają takie swoiste skrzyżowanie gdzie chodzą i żerują - mowa o wodach PZW . Na drugim miejscu jest konstrukcja zestawu a dopiero na końcu zapachy , smak i rodzaj przynęty . Szczególnie odnosi się to do karpi , amurów i leszczy , lin trochę rozwala tą moją koncepcję ale wyjątek stanowi regułę .