Arek, to jest kwestia wyczucia. Kiedyś człowiek się chwalił, że zabił pięć lwów. Puszczał w świat takie foty i był hardkorem. Teraz by go ludzie rozszarpali.
U nas zostawałeś bohaterem, gdy pokazałeś zdjęcie suma w wannie. Albo wiszącego na haku pod dachem stodoły... Wróć, nie zostawałeś, tylko nadal zostajesz
Nas ogarnia zgroza na widok takiej foty, większość świata zachodniego tak samo. Ale ludzie na poziomie tego, co takie zdjęcie wstawił, nadal odczuwają te same emocje, co dawniej.
Więc Ty się dziwisz, jak można się chwalić rybami z pasożytami, a koledzy tego osobnika mu serdecznie gratulują 5 kilogramów upolowanego mięsa.
Wczoraj w końcu miałem chwilę i obejrzałem ten filmik o brzanach z serii rozmów z sympatycznym ichtiologiem. I mówił, jak to kiedyś złowił wielką brzanę i ją zjadł. I spoko, to były inne czasy, sam to przyznaje. Stwierdził, że paskudna i to był pierwszy i ostatni raz. I teraz - ja nie mam nerwów, żeby czytać komentarze, ale założę się, że niejeden tam jest o tym, że głupoty opowiada, bo jak jego stara przyrządzi brzanę, to palce lizać...