Teraz zaczyna się dla niektórych najlepszy czas w PZW, okres kiedy karta się zwraca. Oto część wiadomości od jednego z forumowiczów, mam nadzieję, że nie ma mi za złe, że to tutaj zacytuję:
'W moim kole w piątek zarybili karpiem, jest tu sporo wody, i wyobraź sobie że przy zarybieniu było masa ludu, liczyli ile karpi wrzucają na każde łowisko.
Na drugi dzień nawet nie zaparkujesz samochodu,(jutro się przejadę i zrobię fotki) od razu wody otwarte,mają dokładnie policzone ile karpi z którego łowiska już zostało wyciągniętych, telefony się palą, miejsca zmieniają na telefon to jest jakiś koszmar, to się nasila to jest masakra, końca nie widać tej masarni. Tego nie można nawet nazwać zarybieniem wody. Ja już przestałem mieć wiarę w to że na wodach PZW coś się zmieni. Grubo się zastanowię czy w przyszłym roku zapłacę ten alkoholowy burdel, nie będę więcej sponsorował tych dziadów, komercje w naszym kraju stają się coraz lepsze i wolę tam kasę płacić niż sponsorować tą rzeźnie. SZOK'
To jest własnie patologia. To jest PZW. Polscy wędkarze są często bezmyślni lub nie zasługują na miano wędkarzy, to rybacy z wędką. To jest jakaś paranoja. Gdyby dali podrosnąć karpiowi rok, podnosząc wymiar do 40 cm, mieliby dwa razy większe ryby w łowisku, więcej mięsa do włożenia na patelnię. Ale ci idioci wolą wyławiać to od razu. To jak zeżreć ziarno na zasiew. A na koniec jest złorzeczenie na PZW, na kormorany, na kłusowników...
Wyjaśnijcie mi jaki jest sens robienia takich rzeczy? Tak oto trwa populizm związkowy, przymyka się oko na rażące działania szkodzące samym wędkarzom. Bo przecież sami sobie dowalają! Teraz trwa rzeź karpia, w maju szczupaka, inne gatunki tepi się po drodze. Banda idiotów i pazernych mięsożerców.
Zacytuję mistrza Kochanowskiego:
Cieszy mię ten rym: "Polak mądry po szkodzie";
Lecz jesli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi