Na łowisku zawsze mam ze sobą sporo różnych atraktorów w płynie. Zazwyczaj łowię na kukurydzę. Łowisko to najczęściej rzeka Narew lub Bug. Zaczynam łowiąc na kukurydzę bez żadnych dodatków. Jeśli nie ma brań to zaczynam kombinować do skutku, co 2-3 rzuty maczając kuku w innych zapachu/smaku. Jeśli na któryś zaczynają się brania zostaję przy nim aż do ich zaniku i kombinuję dalej.
Pewnego dnia ryba kompletnie nie żerowała, całkowity zastój. Zmieniałem zapachy do bólu aż wreszcie zamoczyłem przynętę w Juice Feeder Baits - Imago po chwili branie leszcz 59cm, w kolejnym rzucie płoć 26cm, następny rzut pusto, kolejny leszcz 57cm i na koniec spięty przy brzegu ładny kleń około 40-45cm). Wszystko działo się dosłownie w godz czasu. Nie mam pojęcia czy tak podziałał ten zapach czy może czarny kolor tego dodatku, a może po prostu to była "ta godzina" w której ryba zaczęła pobierać przynęty. Ciężko powiedzieć, ale uważam że warto cały czas zmieniać zapach/kolor przynęty niż bezczynnie czekać na branie bo "nie bierze".