Z SF ostatnio "Peanatema" Stephensona - ze 2/3 książki obłędnie dobre, końcówka trochę traci moc, ale i tak jest to jedna z najlepszych rzeczy w fantastyce, jakie czytałem. Z rozpędu odświeżyłem sobie dwie jeszcze lepsze tegoż autora: "Zamieć" i "Diamentowy wiek" (nowe wydania w innych tłumaczeniach - odpowiednio "Śnieżyca" i "Epoka diamentu").
A z innej beczki, wygrzebany skądś Choromański "Głownictwo, moglitwa i praktykarze" - teraz muszę drugi tom gdzieś wyhaczyć, bo smaczne.