Świtek ja rzuciłem okiem na tą akcję organizowaną przez jedną z grup wędkarzy i najciekawsze jest to, że cała masa osób niechcących płacić składek, to nie są osoby mające podobne podejście do ryb i do PZW, co większość z forumowiczów SiG. To są głównie osoby, które chcą mieć jedną składkę za 100 zł na cały kraj i uważają, że wystarczy wywalić "komunistyczny beton", wyrzucić rybaków z wód i jak za dotknięciem magicznej różdżki wszystko się zmieni
Tylko nikt w ogóle się nie zastanawia jak to zrobić. Pierwszy lepszy przykład. Umowa na użytkowanie obwodu rybackiego (np. jeziora, rzeki, zespołu jezior) jest zawierana na 10 i więcej lat. Takie właśnie umowy zawiera głównie PZW. Jak chcemy wyrzucić rybaków to musimy je rozwiązać. Takich umów są setki, jak nie tysiące na podstawie których się sieciuje. Oczywiście możemy to zrobić i wszystkie je wypowiedzieć. Jednak wówczas wszystkie takie jeziora, czy też rzeki wchodzące w skład obwodów rybackich, przestają być we władaniu PZW i "przechodzą" ponownie "pod władztwo" Skarbu Państwa (Wód Polskich). I jeżeli ponownie chcemy daną wodę objąć w posiadanie, to musimy stanąć w konkursie ofert i do tego zaoferować najkorzystniejszą ofertę spośród wszystkich chętnych np. wielkich gospodarstw rybackich, prywatnych przedsiębiorców I teraz skąd wziąć kasę na to przy tej całej biurokracji, która pochłania ogromną część środków finansowych PZW?
Z drugiej strony jak chcemy zaprzestać sieciowania i nie stracić wody, to musimy się mocno "nakombinować", aby wszystko było zgodne z obowiązującym prawem rybackim i w dodatku jeszcze grzecznie współpracować z organem opiniującym operaty pokroju IRŚ. Jednak na ilu wodach można zrobić taki "manewr"? Na setkach, czy też tysiącach wód? Czy też na nielicznych? Wiecie dobrze, że operat można zmienić. Jednak zmienić go można wyłącznie pod ściśle określonymi warunkami. Do tego na zmianę operatu musi być zgoda np. IRŚ, no i później samego państwa.
Dlatego to wszystko jest tak trudne do zmiany, bo w PZW jeden chce składki za 100 zł na cały kraj, drugi chce No Kill, trzeci chce karpia, czwarty chce likwidacji SSR, piąty chce zarybień liczących w tonach i możliwości odłowu ryb już dzień po zarybieniu, a szósty ma wywalone na wszystko. Do tego działacze nie chcą zmian, bo na byciu działaczem na wysokim szczeblu można nieźle zarobić. Cyrk.
Święte słowa, krótko i na temat. Dodam, że aby stanąć do konkursu należy mieć zrobiony operat, pozytywnie zaopiniowany, a ten opiera się na badaniach i sporo kosztuje, a kto opiniuje dobrze wiemy.
Po tym co sam zauważyłem, mam wrażenie, że jestem w cyrku, jak pisze Arek. Z przykrością to napiszę ale wędkarze są nieuświadomieni i niedokształceni. Na dodatek wśród 'reformatorów' są sztukmistrze, którzy sprzedają ludziom kity. Na przykład, ze zarybienia są złe, że tarło naturalne to podstawa (dotąd jest OK) ale, że ryby trzeba zabierać (it's magic!)...
Użyję teraz pewnego porównania. Nie można wymagać od analfabetów aby dokonali streszczenia jakieś książki lub aby napisali referat. Wpierw trzeba ich nauczyć czytać i pisać. I tak jest z polskimi wędkarzami. Muszą się nauczyć 'czytać i pisać'. Przeraża mnie to, że większość chce populizmu i nie zauważa, że wody są zdegradowane i trzeba je odbudować. Oni chcą ryb, natychmiastowych efektów, przy czym bez ich wkładu własnego. Ja nie mówię tu o tym aby samemu organizować wody ale żeby umieć choć zabrać głos tam gdzie trzeba, tak aby wywalić tych co nie umieją tworzyć lub pod pretekstem tej działalności robią kasę jako działacze i decydenci w PZW. Na dodatek nie trzeba nawet iskierki aby jeden rzucał się na drugiego i wylewał mu wiadro pomyj na głowę, więc trzeba jeszcze
nauczyć ludzi gry zespołowej.
Mój wniosek?
Mamy dokładnie takie wody na jakie zasługujemy, są one odbiciem nas samych jako społeczności. Aby było lepiej trzeba ludzi uczyć 'pisać i czytać'. Musza oni zrozumieć nie tylko jak się prawnie ogarnia dzierżawy ale przede wszystkim jak gospodarzy zbiornikami i rybostanem. Co robić aby wody były pełne ryb. Bo tu jest podstawowy problem. Wędkarze chcą reform ale jednocześnie chcą przywilejów. Czyli chcą zjeść ciastko i je mieć jednocześnie. A tak się nie da. W UK są ryby ale to nie jest spowodowane ciepłym prądem morskim dopływającym do UK lub tym, że jest królowa. Tu się o ryby dba, i nawet gdy jest no kill odpowiednio działa. Na przykład przez trzy miesiące nie można łowić na rzekach i niektórych zbiornikach, płaci za licencję extra, odpowiednio traktuje ryby (maty, podbieraki itd). Jak też pokazywałem zadbano aby taka brzana była w rzekach, świadomie ją wprowadzając i kontrolując jej rozwój. W Czechach zaś trzeba więcej zapłacić (co najmniej dwa razy), odpracować swoje (w kole) i liczyć się z częstymi kontrolami. I w jednym i w drugim kraju starcza na 'sport', wyniki ich kadr są bardzo dobre...
Mamy najgorsze wody w Europie, ale nie tylko to. Mamy również (uśredniając) najgorzej uświadomionych wędkarzy, najbardziej niedokształconych pod względem znajomości ichtiofauny, prowadzenia łowisk, gospodarki wędkarskiej. Można by rzec, że u nas nastąpił upadek myśli wędkarskiej. Te 10% uświadomionych to za mało aby uzyskać dobra ocenę ogólną. W UK nie ma regulaminów i egzaminów, pomimo to ludzie wiedzą jak obchodzić się z rybą, jak dbać o wody (też uśredniając, bo idiotów nie brakuje). A u nas są karty wędkarskie, egzaminy, koła wędkarskie, PZW, i wielka doopa.
Tak więc nie liczmy, że będziemy rozmawiać o 'Panu Tadeuszu' Mickiewicza z analfabetami. Trzeba się cofnąć sporo do tyłu i sprawić, aby rozpoczęli naukę. Nie musi wcale to zająć wiele czasu... Radze też się przyjrzeć dlaczego PZW jest jakie jest, dlaczego tam siedzą cały czas Purzyccy, Bedyńscy i prezesi których mantrą jest 'nic nie mogę'. Bo ciemnym ludem łatwo jest manipulować, i to ma miejsce właśnie. Rozumni nie dadzą się wodzić za nos.
Dlatego musimy się skupić na pracy 'u podstaw', jak to było podczas zaborów. Bez tego trudno będzie o pozytywne zmiany, gdyż na miejsce jednego Bedyńskiego przyjdzie nowy. Trzeba dążyć do zakładania wód no kill, uderzać w IRŚ i aparatczyków z PZW. Ale nie porywajmy się z motyką na słońce i nie oczekujmy od razu eldorado. Mnie rozbolały ręce od tego właśnie, a słońce jak świeci tak świeci