Ja to rozumiem. Tylko, że piszemy raczej, że będziemy sami siedzieć w krzaczorach. A tak wcale być nie musi, do tego po drodze możemy iść na zakupy aby mieć na co łowić, co na rybach zjeść. Kolejna sprawa to dyscyplina, jak jeden z drugim zobaczą, że inni łowią, to też się wybiorą, w dwójkę na przykład. Inni stwierdzą, że skoro można wędkować, to czemu nie robić innych rzeczy, na przykład pikniku... Czemu nie wyjść na spacer w góry lub nad morze, które jest ze 100-200 kilometrów dalej?
I w ten sposób osłabiamy dyscyplinę. I może być tak, że samemu robimy wszystko OK, ale ktoś z takiej Warszawy lub Łodzi, też pojedzie na ryby, pomimo, ze jest w grupie wysokiego ryzyka, chociażby z racji mieszkania w bloku lub jakimś apartamentowcu.
Dlatego nie piszmy przynajmniej, że będziemy łamać zalecenia bo 'wolno'. Nie wolno (jest to czytelne). No chyba, że jedziemy na ryby na godzinę, sporo chodząc.
Warto tez mieć świadomość, że im bardziej się nie stosujemy do zaleceń, tym większe będą straty w gospodarce, bo wprowadzenie kolejnego tygodnia lockdownu, może oznaczać straty państwa liczone w miliardach złotych, i to nie kilku ale dziesiątkach lub setkach. Jakaś branża może tego nie wytrzymać. Oczywiście należy myśleć też o tych, co są chorzy lub wymagają opieki, że szpitale mogą padać, jak ten w Grójcu.
Stąd mój apel, aby nie nawoływać do łamania dyscypliny, ale ją wzmacniać. Nawet jeżeli zachowamy się jak wstrętni hipokryci, co na ryby pojadą