Autor Wątek: Rowerem na ryby...  (Przeczytany 36712 razy)

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 136
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #30 dnia: 26.08.2015, 22:53 »
Jędrzeju. Też pomyślałem o deszczu. Folia ogrodnicza, pałatka wojskowa lub plandeka z okuciami  podwieszona na gałęzi załatwi deszcz. Lekkie i skuteczne.
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

elvis77

  • Gość
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #31 dnia: 26.08.2015, 22:53 »
Potwierdzam że Daniel rowerem zabiera więcej niż ja piechotą. Kiedyś się dziwilem ile to można spakować na rower.

Wysłane z mojego GT-I9300 przy użyciu Tapatalka
Ten rower na którym mnie widziałeś to wersja light (sportowa),żebyś Ty mnie zobaczył w wersji strong

grzesiek76

  • Gość
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #32 dnia: 26.08.2015, 22:57 »
Ehh, rower to był klimat. Teraz jeżdżę samochodem, bo po pierwsze na moje obecne miejscówki mam średnio 40km w jedną stronę. Po drugie tych wszystkich gratów za chiny na rower bym nie załadował. Problemem jest przede wszystkim ponton.

A z takich ciekawostek, to raz na ryby pojechałem rowerem przy -20st. No tyle było na termometrze za oknem. Nad wodą pewnie zimniej :D
Guzik połapałem. Woda w przeręblu tak szybko zamarzała że masakra. Dosłownie parę sekund. No może pół minuty...Ze spławikówką nie było szans.
Ale dobre było to że kiedy siekierą kułem przerębel  (60-70cm lodu) i woda pryskała, to nie przemaczała spodni, tak szybko zamarzała. Zrobiła się taka zbroja z lodu :D
Po około dwóch godzinach dałem spokój.
Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszyłem na myśl o wskoczeniu na rower i rozgrzewce przy pedałowaniu :)
Niestety odmroziłem sobie trochę uszy na rowerze, bo marną czapkę wtedy założyłem :D Ehh, miałem wtedy z 18-20 lat :)

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #33 dnia: 26.08.2015, 22:59 »
Jędrzeju. Też pomyślałem o deszczu. Folia ogrodnicza, pałatka wojskowa lub plandeka z okuciami  podwieszona na gałęzi załatwi deszcz. Lekkie i skuteczne.





Ja rozumiem , że Mirek jesteś zdeterminowany ale naprawdę są tańsze sposoby na zrzucenie kilku zbędnych kilogramów . Jasny gwint , masz chłopie odwagę , zwłaszcza , że włos już dość siwy  :) A daleko będziesz pedałował do wody ?

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 136
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #34 dnia: 26.08.2015, 23:02 »
Jędrzeju. Myślę że tak 15-20 km w jedną stronę. Siwy włos, serce po zawale, ale "jest ochota"... będziesz w moim wieku, to też Ci będzie "odbijać"...
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #35 dnia: 26.08.2015, 23:05 »
Jędrzeju. Myślę że tak 15-20 km w jedną stronę. Siwy włos, serce po zawale, ale "jest ochota"... będziesz w moim wieku, to też Ci będzie "odbijać"...






Matko jedyna ! To ja wysiadam  :D Zdrowia życzę i powodzenia .

grzesiek76

  • Gość
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #36 dnia: 26.08.2015, 23:14 »
Siwy włos... Mirku w roku 92 może 94 od 15 listopada do Sylwestra codziennie! jeździłem nad jedną wodę za szczupakiem. Przyjeżdżałem o świcie. Równolegle nad tą wodę przyjeżdżał rowerem inny wędkarz z Zielonej Góry. Na moje oko miał lekko 80 lat...I zawsze był nad wodą wcześniej ode mnie! Ja z wiochy miałem znacznie bliżej i startowałem o 6ej - 6:30.
Ten gość siedział razem ze mną do oporu do zmroku. Codziennie! No może ja ze 2-3 niedziele odpuściłem. Ten Pan chyba nie...

Wprawdzie siedzę teraz przy piwku, ale zapewniam że niczego nie koloryzuję.

elvis77

  • Gość
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #37 dnia: 26.08.2015, 23:18 »
Ehh, rower to był klimat. Teraz jeżdżę samochodem, bo po pierwsze na moje obecne miejscówki mam średnio 40km w jedną stronę. Po drugie tych wszystkich gratów za chiny na rower bym nie załadował. Problemem jest przede wszystkim ponton.

A z takich ciekawostek, to raz na ryby pojechałem rowerem przy -20st. No tyle było na termometrze za oknem. Nad wodą pewnie zimniej :D
Guzik połapałem. Woda w przeręblu tak szybko zamarzała że masakra. Dosłownie parę sekund. No może pół minuty...Ze spławikówką nie było szans.
Ale dobre było to że kiedy siekierą kułem przerębel  (60-70cm lodu) i woda pryskała, to nie przemaczała spodni, tak szybko zamarzała. Zrobiła się taka zbroja z lodu :D
Po około dwóch godzinach dałem spokój.
Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszyłem na myśl o wskoczeniu na rower i rozgrzewce przy pedałowaniu :)
Niestety odmroziłem sobie trochę uszy na rowerze, bo marną czapkę wtedy założyłem :D Ehh, miałem wtedy z 18-20 lat :)
Grzesiu,ja pojechałem na ryby jak było
- 26°C w dzień. To był Dzień Dziadka i tylko dlatego się wybrałem,bo w okolicy zalewu jest cmentarz i była dodatkowa motywacja. Jak nalałem kawy do kubka to zanim zakręciłem termos i go schowałem do plecaka to mi kawa ostygła,a jak ją wylewałem to jak bym soplami lub gradem sypał. Zamarzała w locie. Po wykuciu przerębla nie mogłem opuścić zestawu,bo zamarzał przerębel,a jak go wyciagałem to krople wody na nim zamarzały i nie dało się nawet zwinąć żyłki. Złapałem jednego jazgarza i pojechałem do domu. Jak przyjechałem to żona się zapytała: "to ty jeszcze nie pojechałeś",a ja już zdążyłem wrócić i nawet byłem na cmentarzu.Długo potem nie mogłem się przełamać do łapania pod lodem. Oczywiście na rybach byłem rowerem.

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 136
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #38 dnia: 26.08.2015, 23:35 »
Nam Wędkarzom, to jednak czasami przydał by się psychiatra (myślę, że nikogo nie obraziłem?)...
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

Offline Ostap

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 398
  • Reputacja: 149
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chciałeś Panią? Zapie.... na nią!
  • Lokalizacja: Wuwua
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #39 dnia: 26.08.2015, 23:38 »
Jak miałem 15 lat to rowerem wszystko się mieściło. Teraz to z przyczepką tego bym nie zabrał. No cóż dużo sprzętu mało talentu.




Łukasz
 
Mazovia Fishing Team

elvis77

  • Gość
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #40 dnia: 26.08.2015, 23:42 »
Nam Wędkarzom, to jednak czasami przydał by się psychiatra (myślę, że nikogo nie obraziłem?)...
Mam kolegę psychiatrę,ale też wędkarz....
Ps. Na szczęście nie ma na tą chorobę lekarstwa.

grzesiek76

  • Gość
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #41 dnia: 26.08.2015, 23:57 »
Jak miałem 15 lat to rowerem wszystko się mieściło. Teraz to z przyczepką tego bym nie zabrał. No cóż dużo sprzętu mało talentu.

A mamy tutaj Pana który przyjeżdża nad wodę rowerem z przyczepką :) Prawdziwy oryginał. Od kwietnia do grudnia więcej czasu spędza nad woda niż w domu..Siedzi nad wodą po kilka dni z rzędu.
Jednego roku koło swojej ulubionej główki nad Odrą nawet posadził ziemniaki, cebulę, buraczki...Nazwaliśmy ją "cebulowa główka" :)
Ten to już uprawia prawdziwy wędkarski survival.
Pamiętam że kiedyś w listopadzie, chyba krótko przed północą zwijałem się z miętusów. Idę do auta i słyszę jakiś hałas...Okazało się że to właśnie ten gość nad wodę przyjechał. Na kilka dni :D

Offline koks

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 296
  • Reputacja: 21
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #42 dnia: 27.08.2015, 00:07 »
Uważaj,żeby nie wkręcić wędek w szprychy. Ja już tak kilka razy zrobiłem. Nawet jedną zmiażdżyłem na dolniku.
Pokrowiec trochę chroni,ale nie do końca.
Ja tak zrobilem - wiele lat temu ruski spinning wkrecil mi sie w przednie szprychy - lot byl krotki ale pamietam go do dzis :)


wracajac do tematu - chcialbym tak jak kiedys jezdzic na ryby rowerem. Z rozzewnieniem wspominam dawne lata. Teraz tylko jak jestem w finlandii co roku na wakacje to mam swoj stary finski rower i jezdze na swoje pobliskie miejscowki.  jazda rowerem ze spinningiem to nie sztuka bo malo sprzetu - sztuka jest wziecie matchowki i feederka z calym osprzetem czyli wiadro, zanety, podbierak, kosz, zaneta, przyneta itd na rower. Ja jakos sobie radze ale to wymagalo ''poswiecen'' sprzetowych

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 136
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #43 dnia: 27.08.2015, 07:46 »
Widzę, że wielu z Was rower wspomina z rozrzewnieniem. Co oznacza, że mój pomysł, aby przesiąść się na krótkich trasach z samochodu na rower nie jest taki zły.

I jak mówisz Koks. Trzeba będzie pozbyć się pudełek, pudełeczek na rzecz strunowych paczuszek, lub oryginalnych opakowań fabrycznych.

Ponieważ rower ma być dla mnie formą szybkiego, ad hoc łowienia w terenie pozbawionym ludzi, często dzikim, to dużo sprzętu nie trzeba zabierać. 2 kije wystarczą, a nie jak dotychczas 10-15, choć i tak łowię na jeden (takim zrobiłem się leniem, że nawet nie chce mi się zmieniać zestawu, wolę zmienić wędkę).
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

grzesiek76

  • Gość
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #44 dnia: 27.08.2015, 08:13 »
Widzę, że wielu z Was rower wspomina z rozrzewnieniem. Co oznacza, że mój pomysł, aby przesiąść się na krótkich trasach z samochodu na rower nie jest taki zły.

I jak mówisz Koks. Trzeba będzie pozbyć się pudełek, pudełeczek na rzecz strunowych paczuszek, lub oryginalnych opakowań fabrycznych.

Ponieważ rower ma być dla mnie formą szybkiego, ad hoc łowienia w terenie pozbawionym ludzi, często dzikim, to dużo sprzętu nie trzeba zabierać. 2 kije wystarczą, a nie jak dotychczas 10-15, choć i tak łowię na jeden (takim zrobiłem się leniem, że nawet nie chce mi się zmieniać zestawu, wolę zmienić wędkę).

"w terenie pozbawionym ludzi, często dzikim,"

Mieszkamy raczej blisko siebie, a chyba jednak daleko... Gdzie u mnie można znaleźć dziki teren pozbawiony ludzi...
Owszem mogę znaleźć takie miejsca nad swoją Odrą, ale jest tam tak płytko, że ryb w zasadzie nie ma. To jedynie wewnętrzne strony zakrętów z wodą do 0,5-1m.

Rower zdecydowanie polecam :) :thumbup: