Dalej się nie rozumiemy Maciek.
Wędrówki,czy inaczej trasy ryb,mogą być,ale nie muszą wcale takie same co roku.
Dam Ci przykład,w tamtym roku i poza tamtym,łowiłem piękne liny w okresie około połowy maja do około połowy czerwca. Miałem dwie bankowe miejscówki i ryba żerowała 7-9 rano z tolerancją pół godz. Dwa lata miałem linowe eldorado. A w tym roku ? Nic,pustka,żadnego lina. Myślisz,że znikneły ? Nie,one się przemieściły w inny rejon.
Leszcz. W tamtym roku miałem grube łopaty i na wiosnę i jesienią. W tym roku te same miejsca dają leszcze,ale dwa rozmiary mniejsze,bo duży poszedł sobie gdzieś indziej.
Trasy ryb to taki trochę mit. Dla czego ? Dla tego,że naturalny pokarm nie jest stale występujący w danym miejscu. Inaczej pożywienie pojawia się,gdy lodu nie ma,lub jest krótko,a inaczej,gdy była taka zima jak teraz i lód był do kwietnia. Teraz popatrz na lato. Mamy zimny sierpień do tego wietrzny. Woda kwitła ,ale bardzo krótki okres czasu,gdy w tamtym roku,była zielona ze dwa tygodnie. To wszystko sprawia,że naturalny pokarm,jest gdzie indziej,niż był rok temu. Jedyną w miarę przewidywalną trasą,jest trasa leszcza,ale mniejszego,nie tego grubego.
Także nie mów o rozpracowywaniu łowiska,bo to w przyrodzie naturalnie nie istnieje. Zbyt wiele czynników decyduje o tym,gdzie ryba się ustawi.
I tak,czytam co ludzie piszą,ale Ty chyba nie do końca,bo ten kontekst poruszyłem na samym początku w pierwszym wpisie.
Napisałeś,że nie mam rozpracowanej wody i do tego się odniosłem.
Co do samozachwytu:daleki jestem od tego. Jak mam być szczery,to już powoli mam dosyć,gdy ludzie nad wodą,podchodzą i ciągle zadają pytania,bo poznali mnie z forum. Żeby to jeszcze były pytania merytoryczne.
Lubie i chce pomóc. Nie lubię gadać w kółko,na co łowię i jaki kołowrotek byłby lepszy.