Szpadel, ja nie rozumiem jak można mówić, że ludzie się nie udzielają, skoro nikt nie wychodzi im naprzeciw? Przecież trzeba wytłumaczyć młodemu wędkarzowi, dlaczego ma głosować i brać udział w zebraniach. Więc zadam pytanie - gdzie PZW to tłumaczy? Odpowiedź brzmi - nigdzie. To jakby wymagać od kogoś aby znał matematykę, kiedy w szkole jej nie uczą. Kolejna rzecz - to czy takie zebranie daje konkretne przełożenie na jakość wód? W okręgu opolskim kołom uwalono wnioski, a jedno usłyszało, że prezydium ich wodę no kill uczyniło wodą z której się zabiera. Jest sens chodzić na zebrania jak wadze okręgu cię zlewają i uwalają cię na każdym kroku?
Ludzie, zrozumcie, że tu trzeba naprawdę edukacji aby ludzie mieli pojęcie jak to wszystko działa. Że ryby nie biorą się z zarybień tylko, że wypuszczanie ma sens, bo wtedy są stada tarłowe i ma co się wytrzeć. Do tego to koło ma decydować o swej wodzie a nie jakiś palant prezes, który 'uważa, że...' Dziedzic Miś za rozwalenie tego no killa, co zaowocowało likwidacją koła, w efekcie czego zbiornik stracił opiekuna, ryby zostały zeżarte i teraz nie ma się kto tam pracować, powinien zostać postawiony przed sądem. Ale jest inaczej, przed sądem postawiono władze koła Elektrownia, najlepszego koła w okręgu, które ma pod sobą 6 zbiorników, w tym 3 no kille. Mając 650 członków, silny SSR. I poszły nagany i zawieszenia dla włodarzy tego koła za nic (powodem było to, że Tomek Kocoń atakował prezydium i był z tego koła), podczas gdy ci, co kradli narybek sandacza, dostali nagankę. I jest sens chodzić na zebrania?
I to jest problem właśnie, bo my tu rozumiemy pewne rzeczy, ale zwykli wędkarze niekoniecznie. Trudno zrozumieć matematykę ot tak, tu trzeba wyjaśnień, ćwiczeń. Tak samo ze świadomością wędkarzy - ona sama się nie pojawi
Tu trzeba działań, popartych przykładami. A tego nie ma. I co do okręgu zamojskiego, to ja pisałem o łamaniu przepisów przez włodarzy okręgu, jak i ukrywaniu ordynacji wyborczej czy terminów zebrań. I sorry, ale tekst, że koło ma poinformować o zebraniach jest słaby. To okręg ma portal internetowy, fejsa i osobę w biurze, która ma płacone za pracę. I to oni mają to ogarniać a nie koła, które pracują społecznie, i tam się haruje za 'Bóg zapłać'. Więc jak wymagać, to od tych co biorą pieniądze, pochodzące ze składek. Bo inaczej to będzie wszystko poustawiane na głowie. Po to płacimy na biuro i zarząd, aby robili co mają robić!
I pamiętajmy, że nie ma kampanii wyborczej w PZW. Wędkarz nie ma żadnego wyboru, jak już, to może zrobić rewolucję w kole. A to zrobią jednostki a nie co drugi zrzeszony. Prawda jest taka, że wędkarz nie ma żadnego wyboru, nikt go o nic nie pyta, po czym wybrany przez garstkę działaczy prezes robi co chce. W zamojskim trochę więcej dla wędkarzy, w mazowieckim prawie nic. To jest chore. I co do zamojskiego okręgu, to nawet nie wiadomo, czy prezes Wiater startuje w wyborach
To są jaja, i na pewno nie ma to nic wspólnego z normalnością.